Od wiernych wolno księdzu wymagać tyle samo, co od siebie, albo mniej! Niech nie czyni ze swoich kazań połajanek, lecz wspólny namysł. Bo i wysiłek życia jest wspólny.
Jednym z najpopularniejszych seriali, nadawanych w ostatnich latach w Polsce, jest Ojciec Mateusz. Przez nasz kraj przetaczają się spory o kształt katolicyzmu, o związki Kościoła i polityki, o zaufanie do księży – a ksiądz Żmigrodzki z Sandomierza niezmiennie budzi sympatię, także osób mających do religii i ludzi w koloratkach stosunek pełen rezerwy.
Werner Herzog powiedział kiedyś, mając z pewnością na myśli poważniejsze filmy, że „kino to sztuka snów zbiorowych”. Ojciec Mateusz to nasz zbiorowy sen o sympatycznym księdzu, mądrym biskupie i o ludziach, którzy potrafią zawrócić ze złej drogi, jak Pluskwa, były więzień, rozczytujący się w Biblii, a w razie czego potrafiący wyręczyć księdza w bijatyce z przestępcami. Ten sen powinien być, jak sądzę, bardzo starannie przemyślany przez polskich duchownych – nie po to, by mieli oni gremialnie upodobnić się do Artura Żmijewskiego, który wcielił się w rolę ojca Mateusza, ale po to, by zrozumieć, o czym marzą świeccy. Te nasze marzenia nie są przecież aż tak nierealne, jak nieraz się przypuszcza. Nie marzymy przy tym o Sherlocku Holmesie w sutannie; ale o człowieku pogodnym, współczującym, mającym czas dla nieoczekiwanych gości na plebanii, gotowym do pomocy, nieskłonnym do potępień, potrafiącym porozmawiać dorzecznie zarówno z dzieckiem, jak z biznesmenem czy z kolekcjonerem sztuki.
***
Tu wypada mi się zatrzymać i zrobić ważne zastrzeżenie. Znam bowiem bliżej kilku, a nie tak blisko pewnie kilkudziesięciu księży – wielu z nich lubię i cenię. Zaledwie kilka razy w życiu pomyślałem podczas rozmowy z duchownym, że ów nie nadaje s
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń