Ksiądz moich marzeń lubi ludzi. Lubi z nimi przebywać, lubi z nimi rozmawiać, żartować, interesuje się ich sprawami. Nie boi się ich.
Jaki jest ksiądz moich marzeń? Snucie takiej wizji wydaje mi się czynnością dość bezczelną, bo przecież i mnie daleko do katoliczki idealnej, a poza tym nie mogę i nie chcę wyłączyć w sobie świadomości, jak wiele czynników wpływa na kształt osobowości i charakteru każdego z nas. Słowem: nie do końca ponosimy odpowiedzialność za to, jacy jesteśmy, i za sposób funkcjonowania w różnego rodzaju relacjach. Niektórzy lubią podkreślać rzecz dość oczywistą (choć nie da się tym usprawiedliwić wszystkiego), że księża nie biorą się przecież z kosmosu, tylko wychodzą z konkretnych rodzin i środowisk. Rozumowanie takie, skądinąd słuszne, ma jednak tę wadę, że nie pozwala rozhulać się wyobraźni, a w tym tekście właśnie o to chodzi: o wymyślenie i opisanie duchownego idealnego.
Człowiek, nie sukces
Jaki w takim razie byłby ksiądz moich marzeń? Najważniejsze i fundamentalne słowo określające go, to brat. Za „bratem” (pamiętajcie, że poruszamy się po świecie doskonałym) kryje się pewnego rodzaju bezinteresowność, wierność i miłość. Brat jest na dobre i na złe, cieszy się twoimi radościami, współdzieli zmartwienia. Choćbyś
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń