Piękny wieczór. Usłyszałem właśnie, że wszystkie organy się przyjęły. Za wcześnie, by się z tego prawdziwie cieszyć, trzeba czekać. Ale – jakiś spokój nam wrócił, uśmiech.
Pierwszy raz nerkę w Polsce przeszczepiono w 1966 roku. Chirurdzy Jan Nielubowicz i Tadeusz Orłowski otrzymali zgodę prokuratora na pobranie narządu. Biorcą była 18-letnia uczennica szkoły pielęgniarstwa Danuta Milewska. Po przebudzeniu z narkozy zobaczyła worek z moczem wiszący przy łóżku. Udany przeszczep przemienia życie. Oto historie ludzi, dla których nowy organ był jedyną szansą.
Grypa
Główna księgowa dużej spółki z kapitałem zagranicznym pod Kaliszem Renata Maternik, jadała śniadania tylko wtedy, gdy był na to czas. A czas głównej księgowej biegnie od bilansu do bilansu, od audytu do audytu. Nie ma go zbyt wiele. Szczególnie na grypę. Grypa zawsze pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie życia. Renata Maternik idzie do pracy z pierwszą grypą. Potem dopada ją druga. Pojawia się ból. Przyzwyczaja się do niego. Jest odporna. Nie lubi narzekających, marudów. Kocha życie. A życie czasem boli.
Boli tydzień, dwa, miesiąc, pół roku
Księgowej siada kondycja. Nie, to jeszcze nie dramat. W końcu siedzi przy biurku. Nie musi biegać w maratonach. Nie schodzi do magazynu.
Księgowa nie może chodzić. Ach, to przemęczenie pracą.
Księgowej puchną nogi. Tyje. To pewnie brak ruchu. Wyłazi siedzący tryb życia.
Lekarz rodzinny? Spółka z kapitałem zagranicznym ma siedzibę daleko od przychodni rejonowej. Lekarz pracuje do osiemnastej, a bilans zamyka się o dwudziestej, dwudziestej pierwszej, dwudziestej drugiej.
Księgowa nie może jeść. Woda gromadzi się w brzuchu. Uciska żołądek.
Księgowa nie może zasnąć. Śpi na siedząco, bo woda podchodzi pod płuca.
Księgowa umiera, ale jeszcze tego nie widzi. Widzi mąż, który ma już dosyć. Zaczyna się walka o Renię.
Batonik?
Katarzyna Potocka z Radomia jest magistrem administracji publicznej, skończyła kosmetologię, studiowała język hiszpański. Udziela korepetycji z hiszpańskiego i z powodzeniem prowadzi mały salon kosmetyczny. Jest po trzydziestce. Wychowuje sześcioletnią córeczkę. Zmęczona po pracy zagląda na fejsa. Piszą koledzy z podstawówki.
„Kasiu. Wtedy nie rozumieliśmy. Teraz już wiemy”.
Katarzyna wspomina podstawówkę i śmiech koleżanek, gdy w drzwiach stawała mama z kanapką. Koledzy z klasy wytykają palcem, gdy rozpakowuje z papierka czekoladowy batonik na przerwie. Niby ma cukrzycę, a je słodycze! W liceum wytyka ją dyrektorka szkoły, która twierdzi, że miejsce chorego jest w domu, a nie w szkolnej ławie.
Kasia – mała dziewczynka – potrafi wyprowadzić się z hipoglikemii. Blednie, poci się, zaczyna się trząść. To znak, że trzeba przełknąć kanapkę zrobioną przez mamę.
Cukrzyca dopada Kasię przy tablicy.
– Znów się zwalniasz? – pyta nauczyciel.
Dla radomskich belfrów chorobą jest złamana noga albo rak. Cukrzyca? Czy można chorować na cukier? Cukrzycę mają staruszki, a nie dzieci.
Zdrowie przywraca ciąża. Do krwi trafia insulina produkowana przez dziecko. Ale po urodzeniu córki spadek cukru jest w stanie zahamować jedynie ekipa pogotowia ratunkowego. Potrzebny jest przeszczep trzustki.
Saper też pójdzie do nieba
Karol Prętnicki mieszka w Poznaniu, jest pełnomocnikiem zarządu Fundacji Wspierania Transplantologii, wydawcą książek i „składakiem”. Tak o sobie mówią ludzie po przeszczepie. „Składaki” albo „przeszczepieńcy”. Bije w nim serce czterdziestoparolatka. Jeździ do szkół i spotyka się z młodzieżą. Rozm
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń