Brak modlitwy różańcowej nie jest grzechem, różaniec nie jest konieczny do zbawienia. I przed jego wynalezieniem żyło mnóstwo świętych, ludzie służyli Bogu i kochali Go.
Są ludzie, dla których różaniec jest od dzieciństwa naturalnym i oczywistym elementem ich pobożności. Lubią go i nie mają z nim problemów. Niech dziękują Bogu – i niech nie czytają dalej tego tekstu. Po co im cudze kłopoty albo odpowiedzi na cudze pytania? Ale są także ludzie, którzy mają problem z różańcem. I nawet jeśli zwykli za niego dziękować Bogu, to będą Mu tym goręcej dziękować, kiedy znajdą jakieś wyjście z tej kłopotliwej sytuacji albo doświadczą przebłysku sensu modlitwy różańcowej.
Może prowadzić do tego wiele dróg. Prezentowana poniżej jest skutkiem bardzo konkretnego zestawu trudności.
Udręka
Przez ponad pół wieku różaniec był dla mnie udręką. Po pierwsze, jedno Zdrowaś, Maryjo wydawało mi się wspaniałą modlitwą, tym właśnie, co chcę powiedzieć – ale już trzy pod rząd stawały się klepaniem, bo uwaga uciekała; dziesięć – tym bardziej, więc perspektywa i konieczność odmówienia pięćdziesięciu Zdrowaś, Maryjo, nie mówiąc już o stu pięćdziesięciu (jeszcze wtedy nie dwustu!), stawała się dość koszmarna. To była po prostu modlitwa przegadana – nawet bez tych wszystkich dodatków, które jak ogon komety ciągną się w parafialnych nabożeństwach za każdą dziesiątką.
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 5000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń