Jesteś cała piękna!
Oferta specjalna -25%

Ostatnie dni Jezusa

1 opinie
Wyczyść

Pieśń nad Pieśniami właściwie nie jest o seksie, ale „o kochaniu”. Żeby mówić prawdziwie o miłości, trzeba choć trochę być poetą, tak jak był nim autor Pieśni, jak był nim Jezus.

Pieśń nad Pieśniami jest wyjątkową księgą w Piśmie Świętym. Nie mówi się w niej wprost o Bogu, nie wymienia Jego imienia, nie ma modlitw ani odniesień do religii. Zamiast tego znajdziemy dwoje zakochanych, którzy nawzajem prawią sobie komplementy, którzy się szukają albo zapraszają innych do świętowania. Co to ma wspólnego z religią? Co to ma wspólnego ze mną?

Aluzja

Już pierwszy werset opiewa pocałunki i już od tego pierwszego wersetu dla tłumacza zaczyna się problem. Czy ta dziewczyna mówi „twoja miłość lepsza niż wino” czy może „twoje pieszczoty”? A potem w czwartym wersecie, czy lepiej powiedzieć „król wprowadził mnie do swej komnaty” czy „do swojej sypialni”? Za jednym i drugim tłumaczeniem przemawiają konkretne argumenty, lecz w zależności od tego, na co zdecyduje się tłumacz, wydźwięk całości będzie oczywiście zdecydowanie inny. Każdy czytelnik zrozumie, dlaczego chłopak nazywa swoją dziewicę „zamkniętym ogrodem” i „zapieczętowanym źródłem” (4,12), a jej bracia – „zamkniętymi drzwiami” (8,9), których trzeba strzec. Jeśli zamknięte drzwi oznaczają dziewictwo, to scena owej nocnej rozmowy, kiedy młodzieniec dobija się do drzwi, nabiera dodatkowego sensu, który uchwyci każdy, kto choć raz był na weselnych oczepinach.

Ukochany mój przez otwór włożył rękę swą, a serce (właściwie: „podbrzusze”) me zadrżało z jego powodu. Wstałam, aby otworzyć miłemu memu, a z rąk mych kapała mirra, z palców mych mirra drogocenna – na uchwyt zasuwy (5,4–5)

Jeśli dodamy, że w Księdze Izajasza (57,8)1 „ręka” jest najpewniej określeniem męskiego członka, znaczenie tego obrazu nabiera dwuznaczności. Sugestia i aluzyjność jest właściwością nie tylko poetyckich erotyków, ale uwodzicielskiego zachowania w ogóle. Sprowadzenie obrazów erotycznych do jednoznacznych komunikatów nadałoby im ton brutalności i w konsekwencji ocierałoby się o pornografię.

Komplementy

Współczesny świat cierpi na bulimię, anoreksję, brak akceptacji dla własnego ciała. Pieśń nad Pieśniami jest natomiast afirmacją ciała ukochanej osoby. Nic nie uchodzi uwadze mówiącego: nawet coś tak intymnego jak zapach. Kumulacja przymiotów byłaby sama w sobie środkiem banalnym2. Chodzi o intuicję uchwycenia całej osoby: „nie ma takiego fragmentu ciebie, którego bym nie kochał, nie akceptował!”. Oczy, włosy, zęby, piersi, usta, policzki, szyja – spojrzenie zakochanego przesuwa się po postaci i kontempluje. „Cała piękna jesteś, przyjaciółko moja i nie ma w tobie skazy!” (4,7). Liturgia również ucieka się do nagromadzenia superlatywów: „Tylko Tyś najwyższy, tylko Tyś jest święty, tylko Tyś…” Powtarzanie i mnożenie słów jak na różańcu czy jak w Litanii loretańskiej jest sposobem, niedoskonałym oczywiście, wyrażenia niewyrażalnego, niezamykanego w słowach. Po to, żeby nie milczeć w ogóle.

Pożądanie

Czytelniku Pieśni, przyjrzyj się, jak mało w niej spełnionej miłości, a jak wiele tej pożądanej:

Posilcie mnie plackami z rodzynek, wzmocnijcie mnie jabłkami, bo chora jestem z miłości.
Lewa jego ręka pod głową moją, a prawica jego niech mnie obejmie3.

Najpierw oblubienica jest zakochana, tęskni za kimś, kto nawet jej nie zna. Druga pieśń kończy się zaproszeniem ze strony jej ukochanego. W trzeciej mamy wrażenie, że wreszcie się spotkali, może nawet doszło między nimi do zbliżenia. Tu jednak poemat się nie kończy, bo ukochany – z niewiadomych powodów – znowu znika. Tym boleśniejsze rozstanie, im bliższe było wcześniejsze spotkanie. Poszukiwanie rozpoczyna się od nowa. Pieśń nad Pieśniami nie ma formalnego zakończenia. Zamiast niego jest wykrzyknienie: „Biegnij, mój kochany!”. Poszukiwanie nigdy się nie kończy.

Nie znajdziemy tu poezji aktu seksualnego w czasie teraźniejszym. Bo kiedy kochankowie są najgłębiej złączeni, słowa nie są konieczne, raczej przeszkadzają. Usta są zajęte pocałunkiem, a nie słowami. Czy nie dlatego w najgłębszej modlitwie milczymy? Bo słowa nie są już potrzebne.

Absolut

W ostatnim poemacie dziewczyna zdaje sobie sprawę, że miłość prowadzi do absolutnego doznania, nieporównywalnego z czymkolwiek na tym świecie:

Jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański. Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki. Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko. (8,6)

Zakochanie i miłość erotyczna prowadzą do odkrycia miłości jeszcze większej, niezaspokajalnej. Czy pisząc ten tekst o miłości w Pieśni nad Pieśniami, pisałem o miłości ludzkiej czy boskiej? Czy o miłości w ogóle? Czy z ludzkiego punktu widzenia takie rozróżnienie ma w ogóle sens? Jezus Chrystus kochał ludzkim sercem (Gaudium et spes 22). Słowo objawiło się nie pomimo ciała, ale dzięki ciału, bez podziału i pomieszania będąc Bogiem i człowiekiem. Pieśń nad Pieśniami jest w całości o Bogu i w całości o człowieku. To jest pieśń o miłości i dlatego jest o Bogu, to jest pieśń o miłości i dlatego jest o człowieku. Doświadczenie miłości ludzkiej daje nam smak miłości w ogóle, Miłości istotnej.

Boski eros

Simone Weil pisała, że odebrać mistyce język erotyczny to jak zakazać malarzom używania farb. Czy rzeczywiście rozdział języka religijnego i erotycznego jest oczywisty? Odzwierciedla się tu mentalny rozdział współczesnego człowieka od ciała, które staje się poza nim jakby inną autonomiczną rzeczą. Rozdział między cielesnością a duchowością jest własnością nowożytnej zachodniej cywilizacji i nieznany jest zupełnie człowiekowi starożytnego Wschodu. Interpretuje się czasem współcześnie Pieśń nad Pieśniami jako całkowicie areligijny utwór erotyczny recytowany na weselach i elitarnych bankietach. Jak się jednak okazuje, spośród wielu – często dość śmiałych przykładów poezji miłosnej z Mezopotamii – nie jesteśmy w stanie wskazać dziś ani jednego utworu, który byłby świecki w naszym rozumieniu tego słowa. Bohaterami tych wierszy są najczęściej bogowie. Zdarzają się przypadki, gdy – jak w Pieśni nad Pieśniami – nie pada w ogóle żadne odniesienie do bóstw, religii czy kultu, a jednak utwór znajduje się w kolekcji hymnów liturgicznych z odpowiednim tytułem i rubrykami dotyczącymi ich liturgicznego wykonania. W tym świecie nie ma sfery stojącej poza religią, a na pewno nie jest nią miłość, a więc i jej aspekt erotyczny.

Konieczność metafory

Język polski zachował zbawienną dwuznaczność w czasowniku „kochać się”. Jednocześnie mówimy tu o emocji, wzniosłym zjednoczeniu osób i o seksie. Pieśń nad Pieśniami właściwie nie jest o seksie, ale „o kochaniu”. Żeby mówić prawdziwie o miłości, trzeba choć trochę być poetą, tak jak był nim autor Pieśni, jak był nim Jezus, który uciekał się do metafor, żeby przybliżyć słuchaczom, czym jest Królestwo. Poezja nie jest powierzchownym opisem rzeczywistości, jakąś fizjologią zdarzeń, ale sama aktywnie czyni z nieznaczących przedmiotów rzeczy znaczące, symbole, które nie przestając być sobą, jednocześnie odsyłają do czegoś poza nimi.

Ciało jest symbolem

Metaforze w sferze języka odpowiada symbol w sferze rzeczowej. Człowiek od zawsze posługuje się metaforą, ponieważ jego rzeczywistość od zawsze jest symboliczna. Ogień, woda i krew nigdy nie były dla nas tylko ogniem, wodą i krwią. W ludzkim świecie pocałunek nie jest jedynie fizycznym wydarzeniem. Kiedy Izajasz mówi: „O jak piękne są na górach nogi zwiastuna dobrej nowiny” – nie ma na myśli oczywiście tego, że ów mężczyzna ma zgrabne nogi. To jest biblijny, a więc poetycki sposób, żeby powiedzieć, jak ważny jest dla mnie jego bieg. Nie chodzi o jakieś obiektywne walory estetyczne, ale o to, co te nogi dla mówiącego znaczą.

Czego warto się uczyć od Pieśni?

Kiedy zakochany mówi o przedmiocie swoich westchnień, nie może go sprowadzić do „obiektywnych” danych. Dlatego, kiedy mówi o ciele pożądanej kobiety, nie będzie podawał wymiarów jej stanika. To raczej fałszowałoby, niż zbliżało do prawdy, jak on postrzega jej ciało. Dlatego mówi raczej: „Piersi twe jak dwoje koźląt, bliźniąt gazeli, co pasą się pośród lilii” (4,5). Przekazuje nam w jednym obrazie zgrabność, żywotność, młodość, a zarazem nieuchwytność pięknego ciała. Jakkolwiek byśmy mnożyli jeszcze abstrakcyjne i analityczne pojęcia, które dają się wytropić w obrazie dwojga koźląt, metafory piersi nie wyczerpiemy. Pozostaje w niej siła obrazu, świeżość skojarzeń i możliwość budzenia w każdym słuchaczu jego własnych i wyjątkowych doświadczeń. Nie potrafimy przekazać emocji bez metafory, w przeciwnym wypadku będzie to jedynie jej opis, blady cień zachwytu.

Określenia medyczne czy wulgaryzmy nie oddają prawdy erotycznego doświadczenia, którego fundamentem jest zachwyt wyrywający z codzienności.

Zawsze mówić?

Nie szanujemy ludzi opowiadających na prawo i lewo o swoim życiu intymnym, nawet jeśli nie czynią tego wulgarnie czy w złej woli. Za zasłonę przybytku nie może wejść ktokolwiek i kiedykolwiek. Takie wejście grozi śmiercią i profanacją przybytku. Boża Obecność może go opuścić i zostaniesz ty, barbarzyńco, po prostu sam w pustej, ładnej komnacie. Pewnie dlatego pary nieczęsto dzielą się swoim doświadczeniem pożycia i niekoniecznie jest to złe. To, co najintymniejsze, i tak nie może być wypowiedziane. O Bogu trzeba również umieć milczeć. O erosie także.

Mówienie o miłości jedynie na poziome technik seksualnych czy problemów emocjonalnych, to jak sprowadzenie obrazu mistrza do składu farb, których używał, a poezji do gramatyki. I jedno, i drugie jest konieczne. Ale czy trzeba studiować chemię, żeby być malarzem? Znać teorię gramatyki, żeby być poetą? Co więcej, nie zawsze ci, którzy umieją mówić o miłości, umieją kochać. Malarz nie jest w stanie wytłumaczyć każdego uderzenia pędzla, a „mówienie o miłości” niekoniecznie miłości pomaga. Niedomówienie jest pewnie najczęstszą figurą poetycką w poezji erotycznej i ta apofatyczność jest istotna.

Kochać słowem

Pieśń nad Pieśniami nie jest mówieniem o miłości, ale jest czynieniem miłości, jej aktem. Nic więc dziwnego, że zakochani mówią tu w pierwszej osobie: „mój”, „moja”, „ja”, „dla mnie”. Kiedy piszę list miłosny, wtedy słowa są moimi uściskami i pocałunkami. Ten list jest mną. Sięgam słowem tam, gdzie nie mogę sięgnąć dłonią. Słowo zastępuje niemożliwą teraz pieszczotę.

Zakochani patrzą na siebie z zachwytem i szukają wszelkich możliwych sposobów, żeby ten zachwyt wyrazić. Nie chodzi o to, żeby udowodnić, że inne kobiety są brzydsze albo że inni mężczyźni są do niczego. Zarówno słowa erotyczne, jak i gesty wyrażają to samo – jesteś dla mnie wyjątkowy, jedyny, niepowtarzalny. Tworzenie metafory, a więc i poezja jest aktem stwórczym, który opisując świat, nieuchronnie coś do niego dodaje, co wcześniej było w nim nieobecne. Staję się kimś pod spojrzeniem kochającego człowieka. To jego spojrzenie i słowo czynią mnie pięknym lub piękną, stwarzają mnie nowego.

1   Izajasz zwraca się do Izraela jako do prostytutki: „Postawiłaś twój znak rozpoznawczy za bramą i za słupami odrzwi. Tak, z dala ode Mnie się odkrywałaś, weszłaś i rozszerzyłaś swe łoże. Ugodziłaś się o zapłatę z tymi, których łoże umiłowałaś; pomnożyłaś z nimi twój nierząd, patrząc na rękę”. Nie mam pojęcia, dlaczego w Biblii Tysiąclecia słowo „ręka” przetłumaczono jako „stela”.
2   Znany jest w tradycyjnej poezji arabskiej gatunek wierszy wasf, w którym poeta opisuje kobietę od stóp do głów, szukając górnolotnych porównań.
3   BT: „obejmuje”.

Jesteś cała piękna!
Łukasz Popko OP

urodzony 30 maja 1978 r. w Żarach – dominikanin, biblista, wykładowca w École Biblique et Archéologique w Jerozolimie i w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów w Krakowie. Do Zakonu Kaznodziejskiego wstąpił po ma...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze