Drugi List do Koryntian
Nowy Testament mówi, że w każdym człowieku są trzy pęknięcia: pycha, chciwość i nieczystość. Choć brzmi to mało współcześnie, jest nieustannie aktualne i wciąż należy przypominać, że Ewangelia nie jest moralizowaniem, ale doświadczeniem Boga, które porządkuje życie człowieka. Z tego powodu potrzebujemy Go właśnie w tych sferach: posiadania, seksualności i własnego ego. Z tej krótkiej listy w tym miesiącu wybieramy pytanie o posiadanie.
Czy dla chrześcijanina własność może być celem? Gdzie ją umieścić w hierarchii życiowych wartości? Jak rozumieć radę ewangelicznego ubóstwa? Jaka jest miara posiadania? Czy myśl o ludziach, którym się powodzi, wywołuje w nas uczucie podejrzliwości, bo przecież – zgodnie z popularnym powiedzeniem – pierwszy milion trzeba ukraść?
Choć ideałem chrześcijańskiego życia nie jest mieszkanie pod mostem, a sam brak własności nie czyni z nas świętych, to jednocześnie codzienność pokazuje, jak bardzo jesteśmy niewolnikami rzeczy. Silnie rozbudzony konsumpcjonizm naszych czasów, generujący pragnienia, których spełnienie ma nas uczynić szczęśliwymi, często skutkuje chciwością i zazdrością.
Stawiamy te pytania świadomi tego, że w Polsce z roku na rok zwiększa się liczba osób uprawnionych do korzystania z pomocy społecznej, jedna afera gospodarcza goni kolejną, a bezrobocie stale rośnie.
Niech wstępem do naszych tekstów będzie przypomnienie postaci św. Franciszka, który nie odczuwał strachu przed materią. Mógłby posiadać wszystko i nadal byłby wolnym człowiekiem. Choć przez całe życie chodził w jednym habicie, jego myślenie było przesiąknięte prawdą o tym, że Bóg chrześcijan nie zdystansował się od materii, czego najdobitniejszym przykładem stał się fakt wcielenia.
Oceń