Borges i rzeczywistość
fot. tyler hendy x01LfNJ / UNSPLASH.COM
Oferta specjalna -25%

Liturgia krok po kroku

0 opinie
Wyczyść

W zakończeniu ósmej pieśni Odysei Homer mówi, że bogowie zsyłają nieszczęścia na nas, ludzi, po to by przyszłe pokolenia mogły je opiewać. Wspomina o tym kilkakrotnie Jorge Luis Borges w swoich rozmowach z Osvaldem Ferrarim (aż trzy tomy tych konwersacji zawdzięczamy małemu wydawnictwu z Gliwic, Helionowi).

Borges nawiązuje do Homera, bo bliska jest mu wizja starogreckiego poety, zgodnie z którą pieśń w pewien sposób góruje nad pierwotnym wydarzeniem, nad katastrofą. W pieśni, w poezji, w sztuce, następuje kulminacja naszego życia, nie w ponurych momentach kataklizmów.

Stary Borges (jego rozmowy z Osvaldem Ferrarim zostały nagrane jako cykl audycji radiowych w momencie, gdy Borges miał osiemdziesiąt pięć lat) powtarza też wielokrotnie cytat zaczerpnięty z jednego z wykładów, które wygłosił James McNeill Whistler: „Art happens”. „Sztuka się wydarza”. To lapidarne zdanie najwyraźniej uwiodło argentyńskiego pisarza i myśliciela; widzi on w nim pochwałę sztuki jako gościa w rzeczywistości, wspaniałego gościa, którego nadejścia nie możemy ani przewidzieć, ani spowodować. Gościa wolnego, nieskrępowanego żadnym determinizmem, żadnymi nakazami, żadnym planowaniem, niezwiązanego społecznymi zobowiązaniami. Nawet formuła „sztuka dla sztuki”, „l’art pour l’art”, skompromitowana w krajach takich jak nasz, zawsze mających jakieś pilne sprawy do załatwienia, podoba się Borgesowi: oznacza dla niego po prostu sztukę wolną od nieartystycznych obligacji.

Argentyński pisarz ma na pewno w Polsce wielu uważnych czytelników, ale niewątpliwie nie brak i takich, którzy aż za dobrze pamiętają złośliwe słowa Gombrowicza o Borgesie (ten zresztą nie pozostał mu dłużny). Gombrowicz skrzywdził Borgesa (a Borges jego). Lektura rozmów z Osvaldem Ferrarim umacnia mnie jednak w przekonaniu – bo i ja nie byłem niewrażliwy na krytykę Gombrowicza – że wizja Borgesa godna jest najwyższej uwagi. Wielka erudycja Argentyńczyka (który jednak wciąż powtarza, jak bardzo jest niedouczony, nie zna przecież greki – podobnie jak Goethe; skandal) w niczym bowiem nie przypomina ciężkiej, nieruchawej akademickiej uczoności. Borgesowi udało się połączyć doskonałe znawstwo literatury światowej ze zdolnością do zdziwienia, z filozoficzną ruchliwością umysłu, z dziecinną niemal pomysłowością, wynalazczością, a nawet, chwilami, zbawczą naiwnością.

Kiedy czytamy Borgesa, który przypomina nam ósmą pieśń Odysei, zdajemy sobie sprawę, jak daleko odeszliśmy od Homera. Już przecież nie potrafimy powiedzieć, że wielkie nieszczęścia historyczne służą temu, by o nich w przyszłości śpiewali poeci. Wielkie nieszczęścia historyczne przygniotły nas i nasze pieśni. Nikt nie ośmieli się powiedzieć, że Zagłada, która naznaczyła naszą ziemię, naszą część Europy, została zesłana przez bogów jako zachęta dla poetów, by o niej pisali (i piszą, a już zwłaszcza powieściopisarze nie próżnują). I nikt też nie będzie próbował bronić tragicznej decyzji o wywołaniu Powstania Warszawskiego za pomocą argumentu, że przecież Miron Białoszewski musiał napisać swój Pamiętnik. Powstanie w dodatku zabiło swoich własnych poetów…

Wypowiedzi Borgesa możemy czytać jako rodzaj manifestu – obrony wyobraźni. I na nic się nie zda łatwa riposta: Argentyńczykowi łatwo lekceważyć historię, bo nie zaznał tego, czego my zaznaliśmy (my, Polacy, my, mieszkańcy tej części świata). Nie, nie da się tak szybko zbyć jego rozumowania. W pewnym momencie Borges mówi: „No cóż, usiłowano usunąć poezję zewsząd. W ubiegłym tygodniu w różnych środowiskach (…)dwie osoby postawiły mi to samo pytanie, a brzmiało ono: »Do czego służy poezja?«. No więc ja im odpowiedziałem: »A do czego służy śmierć? Do czego służy smak kawy? Do czego służy wszechświat? Do czego służę ja? Do czego służymy?«” (przeł. Ewa Nawrocka).

Nie jest to, w wykonaniu Borgesa, rutynowa „obrona poezji”. Powinniśmy się może zastanowić, jak daleko zaszliśmy w naszym marszu w stronę rzeczywistości, marszu, który oddala nas od Homera i od wyobraźni. I co straciliśmy w tej wędrówce. Rzecz jasna, nie chcemy już usprawiedliwiać historycznych klęsk koniecznością przygotowania pokarmu dla przyszłych poetów i na pewno mamy rację: ta teodycea jest zbyt prosta. Czy jednak będziemy umieli wytrzymać w zimnym, trzeźwym powietrzu realizmu i reportażu? Wydaje się, że nie potrafimy całkowicie, absolutnie zamieszkać ani w rzeczywistości (wciąż szukamy porównań, metafor i mitów), ani w wyobraźni (bez przerwy testujemy nasze porównania, metafory i mity). Miłosz programowo wychwalał rzeczywistość, ale przez jego wiersze płyną okręty wyobraźni. Debata nigdy nie będzie rozstrzygnięta.

Borges i rzeczywistość
Adam Zagajewski

(ur. 21 czerwca 1945 we Lwowie – zm. 21 marca 2021 w Krakowie) – poeta, eseista, prozaik, tłumacz, przedstawiciel pokolenia Nowej Fali. Autor cyklu felietonów pt....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze