Kiedy powiedziałem: „Panie Jezu”, to nagle jakby ktoś odkręcił we mnie kurek i się poryczałem i posmarkałem. Wszystko wyszło ze mnie, kompletnie nie byłem na to przygotowany. I nagle poczułem pokój.
Rozmawiają Wojciech Kowalski SJ i Włodzimierz Bogaczyk
Muszę się ojcu do czegoś przyznać.
Nie musi pan, choć może.
Trochę się tej rozmowy boję.
Ja też.
Nie wiem, czego ojciec się lęka, ale mnie niepokoi temat tego wywiadu – czy Boga można poczuć. Będzie to zatem rozmowa o uczuciach. A o nich nie umiem mówić. To chyba dość częsta przypadłość Polek i Polaków, a już tych ostatnich szczególnie.
Być może nie umiemy rozmawiać, ale doświadczać i przeżywać to już jak najbardziej. Panu też zapewne, jak każdemu z nas, nieraz zdarzyło się głęboko wzruszyć, a nawet zapłakać.
Ale tylko jak nikt nie widzi!
No niekoniecznie. Kiedy gra drużyna, której kibicuję, i jest piękna akcja i gol albo jak śpiewamy hymn narodowy, gdy gra polska reprezentacja piłkarska, mnie to wzrusza. To przykład odnoszący się do pewnych fenomenów kulturowych, a jeśli wejdziemy w prawdziwą głębię serca, także męskiego, to przecież potrafi się ono głęboko wzruszyć również, gdy obok są inni ludzie. Kiedy w towarzystwie pojawia się prawdziwe poruszenie serca, to szkoda się blokować i na siłę nie pozwalać, żeby popłynęła łza. Przecież to jest bardzo ludzkie.
Z wiarą jest tak samo?
Wiarę przeżywamy na płaszczyźnie osobistej, więc nie ma chyba modelu, który można przypisać wszystkim. Niemniej we wspólnocie modlitewnej czy liturgicznej zdarzają się łzy. Niekoniecznie u wszystkich, czasem poruszone jest jedno serce, czasem kilka, bo każdy z nas ma inną wrażliwość i inaczej przeżywa doświadczenie duchowe.
A kiedy coś odczuwamy, to skąd mamy wiedzieć, że to jest, nie wiem, jakiego użyć określenia, dobre poruszenie? Skąd czerpać przekonanie, że zostało przysłane przez Pana Boga? W XXI wieku jesteśmy tacy naukowi, chciałoby się to jakoś zmierzyć i zważyć. I mieć pewność.
Roztropnie byłoby na początku odróżnić pochodzenie uczuć. Mówiliśmy wcześniej o poruszeniach w wymiarze kulturowym, kiedy wzrusza nas mecz, film, muzyka albo nawet pejzaż w górach czy nad morzem. To w pierwszej kolejności może być zwyczajnie ludzkie. Przypuszczam jednak, że w jakiś sposób wszechobecny Pan Bóg może być także w tym wszystkim obecny, niekoniecznie dając nam jakieś konkretne przesłanie. Wzruszając nas, poniekąd przybliża nas do siebie.
Są jednak i poruszenia innego rodzaju, przynoszące, jak mówi Pan Jezus, pokój, którego świat dać nie może. W nich człowiek czuje to coś, co się wymyka powszechnym emocjom i uczuciom, których doświadczamy na co dzień.
Powinniśmy się zastanawiać, co w naszej codzienności jest tym drugim doświadczeniem?
Nie używałbym sformułowań, że powinniśmy się zastanawiać albo że powinniśmy się przygotować na odczuwanie czegoś. To nie jest język powinności, tylko język otwartości i zaintrygowania. To zaproszenie do przeżywania głębi mojej codzienności.
Mogę się skupiać na tym, co się dzieje na bieżąco w moim sercu, i mogę się przy tym zatrzymać. Czy to sygnał od Pana, jakaś wskazówka bądź odpowi
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń