Anna Dymna opowiadała, że kiedy miała siedemnaście lat, na ulicy zaczepił ją pan, który przedstawił się jako Wojciech Plewiński. Zapytał, czy zechciałaby pozować mu do zdjęć, ponieważ szuka ładnych twarzy na okładki „Przekroju”.
Młodszym czytelnikom należy się informacja, że „Przekrój” był wychodzącym w Krakowie tygodnikiem, który dziś nie ma swojego odpowiednika. Kulturalnym pismem dla inteligencji, gdzie obok tekstów poważnych można było też znaleźć treści żartobliwe. A wszystkie były mądre.
„Przekrój” zaczął się ukazywać po wojnie. Jego twórca Marian Eile wymyślił sobie, że w PRL-u będzie uczył ludzi kultury i przybliżał im świat zachodnich wartości. Jerzy Waldorff i Lucjan Kydryński pisali tam o muzyce, Barbara Hoff o modzie, debiutował Sławomir Mrożek, a Jan Kamyczek (Janina Ipohorska) uczył savoir-vivre’u.
Lekturę zaczynało się od ostatniej strony, gdzie znajdowały się żartobliwe wiersze Ludwika Jerzego Kerna, rysunki Zbigniewa Lengrena przedstawiające profesora Filutka i jego psa Filusia, a także humor z zeszytów szkolnych. Sławomir Mrożek też tam zamieszczał swoje rysunki.
„Przekrój” i Kabaret Starszych Panów były w socrealistycznej szarzyźnie oazą kultury, taktu, dobrych manier i drogowskazem: jak się ubrać, zachować, co przeczytać, na co pójść do kina, teatru, jaką obejrzeć wystawę i jakiej posłuchać muzyki. Wszystko podane było w tak doskonałej formie, że nawet tacy niedouczeni nastolatkowie j
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń