Kłamcom można prosto wykazać kłamstwo, krętacze z uśmiechem na ustach przekonują, że kłamstwem się brzydzą. Są bezkarni, co nie znaczy, że niegroźni.
Fantastyka ma moc rozpalania naszej wyobraźni. Eksplorujemy Śródziemie, wędrując z grupą hobbitów ku nieuchronnemu przeznaczeniu, przemierzamy piaski Diuny, wyglądając przerażających czerwi, i żeglujemy z czarnoksiężnikiem z archipelagu przez najdalsze peryferie Rubieży. J.R.R. Tolkien, Frank Herbert i Ursula K. Le Guin wiodą nas w świat, którego nie ma. Nie ma też Stumilowego Lasu ani Krainy Liliputów i żadna Alicja z numerem PESEL nie znajdzie się nigdy w Krainie Czarów. Nie zarzucamy autorom nieziemskich opowieści, że wprowadzają nas w błąd. Wiemy, że to fikcja. Nawet dzieci zdają sobie sprawę, że żaden prosiaczek nie biega z balonikiem, osiołki nie mają ogonów przybitych młotkiem, a sowy nie piszą (nawet z błędami ortograficznymi). Kiedy wiemy, że przekazywana nam treść nie ma pretensji do bycia prawdziwą, nie czujemy się oszukiwani. Istnieje niepisana umowa między fikcjodawcą a fikcjobiorcą, w myśl której autor udaje, że pisze prawdę, w którą sam nie wierzy, a czytelnik czyta, udając, że wierzy. To udawanie uruchamia jego wyobraźnię. Im bardziej sugestywne są fantastyczne opowieści, tym łatwiej przenieść się czytelnikowi w nieziemski świat.
Fikcją jest nie tylko fantastyka. Fikcyjni są bohaterowie powieści Thomasa Manna i Johna Steinbecka, jakkolwiek autorzy usytuowali ich w jak najbardziej realnym świecie. Łatwiej się z nimi utożsamić niż z fantastycznymi postaciami czarodziejów i elfów, co nie znaczy, że będziemy szukać ich adresów i rodowodów. Jeszcze większą moc od sugestywnej mocy słów ma „magia ekranu”. Wśród napisów kończących projekcję filmów umieszczane są często informacje, że wszelkie postaci są fikcyjne, a ich podobieństwo do realnych osób jest przypadkowe. Mimo to zdarza się, że grający role aktorzy nagabywani są przez widzów udzielających im praktycznych rad, jak powinni byli postąpić. Im bardziej fikcja przypomina prawdę, tym łatwiej w nią uwierzyć. Nie znaczy to, że fantastyka nie może nas zwieść. Wyemitowane 30 października 1938 roku w amerykańskiej stacji CBS słuchowisko Wojna światów według prozy H.G. Wellsa wywołało panikę – słuchacze, którzy w jego trakcie włączyli odbiorniki, autentycznie uwierzyli w atak Marsjan na Ziemię. Autorzy słuchowiska nie chcieli nikogo przerazić – sugestywność przekazu i niespokojny czas przed wybuchem drugiej wojny światowej sprawiły, że ludzie dali się zwieść, mimo że nikt ich nie chciał oszukać, a treść słuchowiska była wręcz niewiarygodna.
Twórcy literatury i autorzy filmowych scenariuszy – powtórzmy to jeszcze raz – przedstawiając fikcyjne opowieści, nie chcą nikogo oszukać. Oszustwo pojawia się dopiero wtedy, kiedy oszukującemu zależy na tym, żeby wprowadzić kogoś w błąd, a temu mogą posłużyć zarówno słowo (mówione i pisane), jak i obraz. Istotny dla kłamstwa
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Znaleźć ukojenie, otworzyć się na człowieka. List Ojca Świętego Franciszka o roli literatury w formacji, 17 sierpnia 2024
[…] do tekstu z najnowszego Miesięcznika ,,W Drodze”. Profesor Barbara Chyrowicz w tekście ,,Fikcja i zwodnicze strategie” rozpoczyna tekst (bardzo pomocny w rozeznawaniu naszej codzienności pod kątem słów i tego, czy […]