List do Rzymian
Nie spodziewałem się Jezusa, w ogóle na Niego nie liczyłem – przyznaje Dominik, aktor. – Kiedy się dowiedziałem, byłem przerażony.
Klaudia, artystka, mama dwóch synów uważa, że zdarzył się cud. – Największe wrażenie zrobiło na mnie to, że udało się zaangażować tyle osób, praktycznie wyłącznie wolontariuszy, i doprowadzić całość do końca. – Potrzebowaliśmy trzydziestu aktorów. Do tego studio, sprzęt, obsługa techniczna. To brzmiało tak nierealnie – wtóruje jej Krystyna, koordynatorka projektu. – Zwłaszcza że na początku wszystko szło nie tak. Mieliśmy umówione studio, z którego, jak się okazało w ostatniej chwili, nie mogliśmy skorzystać. Pierwsza koordynatorka projektu musiała zrezygnować. Nie było ludzi, miejsca, brakowało nam doświadczenia. Mieliśmy tylko wiarę. No i zapał. I się udało. W Poznaniu, przy udziale kilkudziesięciu wolontariuszy powstało nagranie Nowego Testamentu – z podziałem na role, z muzyką i efektami dźwiękowymi. W sumie dziesięć godzin słuchowiska. Całość sfinansowała międzynarodowa misja Faith Comes By Hearing, przy wsparciu kilku poznańskich wspólnot chrześcijańskich. To pierwszy tego typu projekt w Polsce. Gotowe nagrania są dostępne bezpłatnie na stronie internetowej misji.
Maria z łapanki
Wszystko zaczęło się od wyjazdu do Stanów Zjednoczonych pastora i tłumacza Piotra Zaremby, który przez kilkanaście lat pracował nad współczesnym przekładem Biblii z języków oryginalnych. To tam spotkał misjonarza, który opowiedział mu o misji Faith Comes By Hearing. Razem pojechali do siedziby organizacji, opowiedzieli o nowym przekładzie i zaproponowali nagranie audiobooka.
Faith Comes By Hearing, czyli Wiara Rodzi się ze Słuchania, to międzynarodowa organizacja działająca non profit, zajmująca się nagrywaniem Biblii w różnych językach. Jej celem jest nagranie Nowego Testamentu we wszystkich możliwych językach i upowszechnienie go na całym świecie. Fundacja powstała w 1972 roku. Pierwotnie miała pełnić funkcję biblioteki z nagraniami audio, przeznaczonymi dla chrześcijan.
Pomysł nagrywania Pisma Świętego zrodził się, gdy założyciele fundacji odwiedzili rezerwat Indian Hopi. Odkryli wówczas, że Indianie nie czytają Biblii przetłumaczonej na ich język, bo… większość z nich to analfabeci. Od tamtej pory misjonarze fundacji, przy udziale wolontariuszy z całego świata, nagrali Nowy Testament w 763 językach, co oznacza możliwość dotarcia do 5,7 miliona ludzi w ponad 189 krajach. Obecnie trwają prace nad nagraniem Biblii w języku słowackich Cyganów.
Na przełomie września i października ubiegłego roku do Poznania przyleciał Keith – nagłośnieniowiec, specjalista od mediów, a tak naprawdę człowiek od trudnych zadań. I lawina ruszyła. Na początku należało zorganizować grupę aktorów, dysponujących dobrym głosem, wymową, no i czasem. Tu poszło nadzwyczaj łatwo. Na castingach, ogłaszanych głównie pocztą pantoflową, zjawiły się tłumy. Klaudia: – Prawdę mówiąc, nie wierzyłam, że tak będzie. Przypuszczałam raczej, że ludzie nie znajdą czasu ani chęci. Byłam mile zaskoczona. Sama zgłosiła się do pomocy technicznej – przy przygotowywaniu posiłków, sprawdzaniu poprawności czytanego tekstu, sprzątaniu. Tymczasem dostała rolę. I to nie byle jaką. – Zostałam młodą Marią. Powiedzmy szczerze, z łapanki. Byłam na miejscu, kiedy trwał casting, więc Keith poprosił mnie, żebym też coś przeczytała. No i się spodobałam. Jak to jest być Marią? – Nie byłam szczególnie zadowolona ze swojej roli – przyznaje Klaudia. – To znaczy merytorycznie nie mam zastrzeżeń. Ale osobowościowo jest mi trochę do Marii daleko. W dodatku nie podoba mi się mój głos. Nagrany brzmi okropnie.
Co to były za emocje!
Mariusz, właściciel firmy zajmującej się badaniem rynku, ma zupełnie inne spostrzeżenia. – Jestem bardzo zadowolony ze swoich ról. Przez dłuższy czas po nagraniach nie mogłem się otrząsnąć, chodziłem ciągle podekscytowany. Bardzo mi się podobało! Nie sądziłem, że potrafię wydobyć z siebie taki głos! Mariusz czytał kwestie Jana Chrzciciela, a także List Judy i pojedyncze zdania apostołów. – Co to były za emocje! Chyba najbardziej podobał mi się Jan Chrzciciel, wydaje mi się, że jestem do niego podobny. Kiedy unosi się zbytnio, opowiadając o czymś, żona ze śmiechem go tonuje: – Spokojnie, już nie jesteś Janem Chrzcicielem. Mariusz nie może się doczekać gotowego słuchowiska. – Myślę, że będzie wyjątkowe. Nagrania, które do tej pory słyszałem, były takie słodko-cukierkowo-duchowo-kościelne. Tymczasem tutaj reżyser zachęcał do wyrażania emocji. Już kilka fragmentów, których wysłuchałem, dowodzi, że ludzie totalnie się w to zaangażowali.
Stoły pod chmurką
Keith, pełniący funkcję reżysera, jest amerykańskim misjonarzem od lat żyjącym w Holandii. Współpracuje z różnymi chrześcijańskimi organizacjami. Wspólnie z misją Faith Comes By Hearing nagrywał już Nowy Testament w kilku europejskich krajach. Jak było w Polsce? – Najwięcej trudności mieliśmy ze znalezieniem aktorów i odpowiedniego miejsca. No i ten wasz język… Ludzie coś wokół mnie mówią, a ja nie rozumiem ani słowa – śmieje się. Poszukiwania studia trwały przez kilka pierwszych tygodni. Na początku pomieszczenie udostępniła poznańska katolicka rozgłośnia Radia Emaus. – Miejsce fajne, kaplica. Ale rano była msza, wieczorem kolejna, zostawało nam niewiele czasu na nagrania. No i to okropne zimno. Najcieplejsze swetry nie pomagały – opowiada Kasia, na co dzień właścicielka galerii. Ekipa przeniosła się więc na poznańskie Franowo. Kasia: – Brat jednej z dziewczyn ma tam studio. I właśnie wyjechał. Było fajnie. Ale brakowało zaplecza kuchennego. Dopóki było względnie ciepło, rozstawialiśmy stoły pod chmurką, gotowaliśmy na dworze wodę. Ale w końcu pogoda się popsuła… I wtedy się okazało, że nagrywający mogą się przeprowadzić do starej kamienicy w centrum Poznania, miejsca zaanektowanego przez grupę artystów.
Koc, herbata i dobra atmosfera
Kamienica Sztuki – wiekowy budynek stojący przy ul. Garbary na terenie Starej Rzeźni, tylko z zewnątrz wygląda dostojnie. W środku rządzi, czasami szalona, różnorodność: ze ścian i sufitu zwieszają się liście palm, banany, woale z różnymi dekoracjami. W pomieszczeniu, które pełni rolę kuchni, na kartonie wiszącym przy stole z kawą, herbatą, chlebem, dżemem i serem, wydrukowano tekst z Listu do Rzymian: „Jeśli ustami wyznasz, JEZUS jest moim Panem, a w sercu uwierzysz, że Bóg wzbudził Go z martwych, będziesz uratowany, to znaczy Zbawiony!”. Stąd prowadzą drzwi do studia nagrań. Nieduże, wygłuszone pomieszczenie. Przy ścianie namiot z kolorowych kocy. W środku apostoł Paweł czyta list do Efezjan: „Wiecie, że macie zedrzeć z siebie starego człowieka…”. – Kuba, powiedz to „zedrzeć” trochę wolniej, tak jakbyś faktycznie coś z siebie zdzierał – instruuje Maja, na co dzień tłumaczka. Razem z Kasią jest dziś „czytającą”. Dziewczyny siedzą przed komputerem i wpatrują się z uwagą w tekst. Muszą wyłapać każdą pomyłkę, przejęzyczenie czy zły akcent. Nogi mają opatulone kocem, w dłoniach kubki z herbatą. W kamienicy jest zimno i małe olejowe grzejniki na niewiele się zdają. – Ale dajemy radę. Najważniejsza jest dobra atmosfera – śmieją się.
Nawet Łomnicki by nie podołał
– Ta praca to ogromna lekcja pokory – przyznaje Kuba, aktor, który dostał rolę apostoła Pawła. – Nie jest łatwo przyjmować te wszystkie uwagi, zwłaszcza jeżeli wydaje ci się, że to ty najlepiej wiesz, jak to zrobić. – Każdy ma swój pomysł na to, jak powinieneś mówić – wtóruje mu Jezus, tzn. Dominik, również zawodowy aktor. – Ale nic dziwnego, te role nie są łatwe. Dla mnie to wyjątkowo trudne zadanie. Przecież za Jezusem szły nie tylko słowa, ale i moc. A temu już nawet Łomnicki by nie podołał. Dominik i Kuba to jedyni profesjonalni aktorzy w zespole. Resztę stanowią naturszczycy wolontariusze. Kuba sam siebie nazywa twórcą teatralnym. Ma za sobą pracę w kilku teatrach, teraz współtworzy kolejny: Circus Ferus. Pracował w radiu, nagrał parę słuchowisk. Jak został Pawłem? – Poniekąd przez znajomości. Usłyszałem od koleżanki, że jest taki projekt, wysłałem próbkę głosu i dostałem rolę – opowiada. – To duże wyzwanie. Zwłaszcza dla kogoś, kto jest tak jak ja niewierzącym alkoholikiem. Przyznaje, że początki były szczególnie trudne. – Przez pięć dni nagrywaliśmy List do Rzymian. Nie przemawiało do mnie to, co czytałem. I to słychać. Prawdopodobnie będziemy musieli całość nagrać raz jeszcze. Apostoł Paweł początkowo nie wzbudził jego sympatii. – Wydawał mi się arogancki, nadęty. Dopiero po przeczytaniu listów do Koryntian i Galatów zaczął budzić mój szacunek. Patrzę już na niego zupełnie inaczej. To zresztą nie jedyna zmiana, jaką Kuba odnotował w swoim życiu w ubiegłym roku. – Zacząłem się leczyć i wydarzyło się jeszcze wiele innych, ważnych rzeczy, o których może nie będę tu mówił. To zajęcie jest dla mnie kolejnym etapem tych zmian, tak to traktuję.
Celowałem w apostoła
Dla Dominika praca przy nagrywaniu Nowego Testamentu też oznaczała kilka zmian. – Po pierwsze, dowiedziałem się o kilku swoich słabych stronach. Jakich? W potocznym komunikowaniu się dykcja jest ważna, ale schodzi na drugi plan. Tymczasem lektor musi mówić idealnie. Musiałem zwracać na to szczególną uwagę. Teraz, jak zapewnia, nawet po wyjściu ze studia pracuje nad wymową. – No, ale przede wszystkim wzmacniam tu swoją wiarę. Na co dzień nie zawsze mam czas, żeby czytać Słowo Boże. Tutaj, chcąc nie chcąc, czytam bez przerwy. A wiara przychodzi poprzez czytanie i słuchanie – podkreśla. Na casting trafił przez znajomą. Nie spodziewał się roli Jezusa. – Celowałem raczej w apostoła. Kiedy się dowiedziałem, kogo będę czytał, byłem przerażony. Przyznaje, że nie jest łatwo. – Dostaję tekst na twarz. Nie mam za dużo czasu, żeby nad nim popracować. No i w dodatku Jezus to jest taka postać, że trudno sobie z nią poradzić. Aktorsko to już szatan jest ciekawszy. Oczywiście tylko aktorsko – śmieje się.
Filozof gotuje u pianistki
Karolina, tłumaczka i redaktorka, od ponad roku mieszka z mężem w Stanach Zjednoczonych. We wrześniu przyjechała do Polski w odwiedziny do rodziców. Niewiele myśląc, zaangażowała się w projekt niemal na pełen etat. Pomaga przy organizacji, w kwestiach technicznych, sprzątaniu, jest także jedną z czytających. – Rano najważniejszą rzeczą jest włączenie grzejników. Później robię kawę. Kiedy przychodzą pozostali, jest już nieco cieplej i możemy zacząć pracować – relacjonuje. Nagrania trwają zwykle osiem godzin dziennie, ale bywa że znacznie dłużej. – To bardzo ciężka praca. Kiedy to do mnie dotarło, było już za późno na odwrót – śmieje się. Dopiero tutaj zrozumiała, jak trudno być lektorem w tego typu przedsięwzięciu. – Nie wystarczy dobry głos i zrozumienie tekstu, który się czyta, trzeba jeszcze przejawiać zdolności aktorskie, mieć nienaganną dykcję. No i czas. Zwłaszcza w przypadku dużych ról, wymagających dziennie kilku godzin pracy w studiu. W połowie dnia wreszcie można ogłosić dłuższą przerwę. I zaprosić wszystkich na obiad. Ciepłe posiłki dla całej ekipy przyrządza Przemek, student filozofii. Korzysta przy tym z przyborów kuchennych Eli, pianistki. Ela pakuje garnki do samochodu i przywozi je do kamienicy. Obiady – palce lizać. Zupa brokułowa, dyniowa, kotleciki z kurczaka, lazania, spaghetti… – Eee, to nic takiego. Lubię gotować – kwituje Przemek. Kuba: – Ci chrześcijanie są strasznie fajni, jestem nimi zachwycony. Całą tą atmosferą, przyjęciem, miłością. I żeby nie było, wcale nie słodzę. Na spaghetti jednak nie zostaje. Spieszy się do domu.
To przesłanie jest aktualne
– Te nagrania mają niezwykłą wartość – przekonuje Keith. – Kiedy słucha się Nowego Testamentu w takiej formie, staje się on bardzo współczesny, rzeczywisty. Zaczyna się ogarniać całość, bo poznajemy nie tylko poszczególne fragmenty, ale fragmenty w kontekście. Pozwoliło mi to dużo lepiej zrozumieć Biblię. A poza tym, to bardzo wygodne. Lubię słuchać Nowego Testamentu, myjąc naczynia – śmieje się. Keith widzi też, jak podobne projekty wpływają na ludzi, którzy biorą w nich udział. – Wielokrotnie byłem świadkiem, jak aktorzy, czytając swoje role, odkrywali, że Biblia nie jest jakąś martwą, zakurzoną książką, porzuconą na półce w bibliotece. Docierało do nich, że chociaż historie są z przeszłości, to przesłanie pozostaje jak najbardziej współczesne i aktualne. Nagrywanie Nowego Testamentu tworzy też okazję do dyskusji. – Sporo emocji wywołują zwykle opinie Pawła o kobietach. I fantastycznie, jeżeli nie zgadzasz się z Pawłem! Możemy o tym podyskutować. Trudno jednak dyskutować o Pawle, jeżeli się go nie zna – przekonuje misjonarz.
Jak brzmiał głos Boga?
Z Keithem zgadza się Jacek, który w tym projekcie czytał m.in. kwestie ewangelisty Jana. – Dużo mi to dało. Zwłaszcza pomogło zrozumieć Objawienie, które jest przecież wyjątkowo trudnym tekstem. Ale czytane w kontekście pozostałych pism Jana staje się bardziej zrozumiałe. Zdaniem Jacka, nagrywanie tekstu Biblii więcej daje niż samo jej ciche czytanie. – Kiedy czytasz, słyszysz siebie, ale też tę postać, którą odgrywasz. I zaczynasz myśleć podobnie jak ona. To bardzo fajne, duchowe przeżycie. O teksty Jana sam poprosił. – On zawsze był dla mnie autorytetem. Spisana przez niego Ewangelia fantastycznie łączy pisma Starego Testamentu z pojawieniem się Mesjasza. Kiedy czytałem Prolog, miałem łzy w oczach. Jacek ma własne studio nagrań i zawodowo pracuje głosem, m.in. nagrywa reklamy. Technicznie był więc dobrze przygotowany do swojej roli. Ale jedno zadanie okazało się dla niego wyjątkowo trudne. Miał odczytać kwestie samego Boga. Członkowie ekipy nie wiedzieli, jak sobie z tym poradzić. Próbowali łączyć głos aktora m.in. z odgłosami grzmotów. Jacek: – Sam nie wiem, jak to wyszło. No bo kto mi powie, jak brzmiał głos Boga? Nikt tego nie wie.
Gotowe nagrania są dostępne bezpłatnie na stronie: www.faithcomesbyhearing.com
Oceń