Homo viator nie wie, dokąd iść
fot. elia pellegrini / UNSPLASH.COM

Homo viator nie wie, dokąd iść

Oferta specjalna -25%

Pierwszy List do Koryntian

0 votes
Wyczyść

Oh, Boy!, reż. Jan Ole Gerster, występują: Tom Schilling, Marc Hosemann, Friederike Kempter, Niemcy 2014

Chyba każdemu z nas zdarzyło się pomarzyć o tym, żeby zatrzymać się na chwilę, zostawić pędzący do przodu świat i po prostu przemyśleć swoje życie. Nic nie musieć, przysiąść gdzieś z filiżanką kawy i popatrzeć przez okno. Brzmi kusząco? Wyobraźmy sobie jednak, że na tym upływa nam każdy dzień. Na nicnierobieniu, chodzeniu z miejsca w miejsce bez określonego celu, na świadomości, że nie robimy nic, bo nie mamy pomysłu na własne życie. Czy nadal wydaje się to takie pociągające?

Wędrowiec bez celu

Jan Ole Gerster w swoim fabularnym debiucie Oh, Boy! pokazuje obraz współczesnego człowieka poszukującego. Niko jest dwudziestoparolatkiem, mieszka w Berlinie, ma bogatego ojca, który daje mu pieniądze na studia prawnicze i na życie. Bohater dawno już zrezygnował z uczelni, ale nie poinformował o tym swojego rodzica. Kiedy sprawa wychodzi na jaw, ojciec zostawia go bez środków do życia i z jedną radą: żeby kupił sobie nowe buty, poszedł do fryzjera i poszukał pracy. Mówiąc bardziej dosadnie: żeby się ogarnął. Problem w tym, że Niko nie ma pojęcia, jak się za to zabrać, bo nie wie, czego właściwie chce.

W Oh, Boy! obserwujemy dzień z jego życia, podczas którego przemieszcza się po swoim mieście, spotyka ludzi i podsumowuje to, co dotąd robił. Jak się łatwo domyślić, podróż po Berlinie ma być okazją do podróży w głąb siebie, zweryfikowania swoich pragnień, lepszego poznania własnego ja. Historie z motywem wędrówki są tak popularne, bo każdy zna je z własnego życia. Lubimy obserwować, jak inni przechodzą przez mielizny rzeczywistości lub osiągają życiowe szczyty. Nietrudno wyobrazić sobie, że sami możemy się znaleźć w podobnej sytuacji. Ten uniwersalny motyw jest w tym filmie zreinterpretowany w dość przewrotny, ale przez to błyskotliwy sposób. Okazuje się bowiem, że współczesny homo viator sam nie wie, dokąd chce iść. Człowiek poszukujący nie ma więc celu poszukiwań, ale wędruje, bo nic innego mu nie pozostaje.

Potrzeba kawy i normalności

Jedyne, czego Niko tak naprawdę pragnie, to łyk dobrej kawy. Ta banalna potrzeba okazuje się trudna do zrealizowania. Jeden automat jest zepsuty, inny pusty, a ojciec, z którym spotyka się bohater, stwierdza, że na kawę jest już za późno i zamawia wódkę. Ta z pozoru absurdalna sytuacja ma głęboki sens. Najłatwiej stwierdzić, że może być ona symbolem wszystkiego, co w życiu młodego człowieka nieosiągalne, dowodem niespełnienia. Z drugiej strony, zupełnie inny obraz widzimy w scenie, kiedy Niko idzie do kawiarni i ma do wyboru całą gamę kaw, łącznie z wymyślnymi dodatkami (mleko sojowe, kanapka lub donut domowej roboty – wszystko bio, jak podkreśla dumnie baristka). W tej perspektywie człowiek jest zagubiony w natłoku różnych opcji, pragnienia normalności w świecie, w którym każdy staje na głowie, by normalnym nie być. Symptomatyczne jest jedno z pytań bohatera: Czy nie masz czasem poczucia, że wszyscy dookoła ciebie zachowują się dziwnie, ale kiedy się zastanowisz, to się okazuje, że to nie oni, lecz ty jesteś dziwny? Świat oferuje tak wiele możliwości, że staje się to przytłaczające. Nie oferuje tylko jednego: normalności.

Być albo nie być

Filmy o młodej generacji często opierają się na motywie buntu przeciw zastanemu porządkowi. Dramat bohatera polega jednak na tym, że tego porządku tak naprawdę nie ma. Reżyser dokonał trafnej diagnozy współczesności. Nie ma o co walczyć, przeciw czemu się buntować. Jednocześnie tak trudno stać się elementem rzeczywistości. Konformizm staje się nieosiągalnym luksusem, bo jak płynąć z prądem, kiedy każdy płynie w swoją stronę, każdy jest skupiony na samym sobie, a świat ciągle wymaga od ciebie czegoś innego? Niko chce, by pozostawiono go w spokoju, mówi mało i na ogół tylko wtedy, kiedy ktoś się do niego bezpośrednio zwraca, nie umie odmawiać, a jeśli już, robi to zupełnie nieprzekonująco i najczęściej nieskutecznie, bez emocji. Z jednej strony nie załamuje się niczym, trudno go wyprowadzić z równowagi, nie wpada w szał, a jednocześnie z niczego nie potrafi się cieszyć. Wykazuje bierną postawę, ale patrząc na niego, łatwo wyobrazić go sobie w roli szekspirowskiego bohatera, stawiającego pytanie o sens życia. Jaka może być jednak odpowiedź w sytuacji, gdy bycie i niebycie wiele się od siebie nie różnią? Nie wystarczy bowiem żyć, trzeba być zauważonym, trzeba zaistnieć.

W szarych barwach i w rytmie jazzu

Pod względem formalnym Oh, Boy! jest filmem intrygującym. Ścieżka dźwiękowa zachwyca balansem między żywymi, wpadającymi w ucho rytmami a melancholią zamkniętą w spokojniejszych fragmentach. Jest też doskonale dopasowana do klimatu scen, choć niestety wiąże się to z tym, że im dalej, tym muzyka staje się smutniejsza. Obraz utrzymany jest w czarno-białej tonacji, która też nie pozostaje bez znaczenia dla odbioru filmu. Czarno-biała kolorystyka z jednej strony pozwala stonować świat i uciec od kiczu, który mógłby się wkraść w ten specyficzny obraz. Z drugiej strony taka stylistyka nasuwa bardzo sugestywne wyobrażenie tego, jak bohater widzi świat. A kiedy się okazuje, że jest on szary, coś, co wydaje się zgrabnym estetycznym zabiegiem, staje się smutnym symbolem pustki, nijakości i braku nadziei na odmianę. Ciekawie zostało tu przedstawione także miasto. Berlin – nazywany często stolicą hipsterii – nie przytłacza, czy to przez zastosowanie czarno-białej optyki, czy przemyślane ujęcia skupiające uwagę na bohaterach.

Można powiedzieć, że ten film jest zbudowany na zasadzie kontrastu. Z jednej strony ma w sobie na tyle dużo lekkości i humoru, że nie wpędza widza w depresję, brak mu fatalistycznego wydźwięku, ale równocześnie jest na tyle smutny, że uśmiech także przychodzi z trudem. Wyczucie równowagi, z jakim reżyser stworzył to dzieło, zasługuje na wielkie uznanie i stawia Gerstera w gronie obiecujących debiutantów. Zaskakujące jest też to, jak wiele można opowiedzieć za pomocą jednego dnia z życia, a tak naprawdę w ciągu niecałych 90 minut. W niewiele ponad godzinie zawiera się jeden dzień bohatera, w jednym dniu – całe życie. Życie w szarych barwach i w rytmie jazzu.

Wiele hałasu o nic?

Kiedy ojciec pyta bohatera, co robił od chwili, gdy porzucił studia, on odpowiada: „Rozmyślałem. O sobie, o tobie, o życiu”. „I za to płacę tobie tysiąc euro miesięcznie?!” – pada odpowiedź oburzonego rodzica. Nie każdy odnajdzie się w tym obrazie. Ludzie tacy jak ojciec Nika mogą patrzeć na niego jak na darmozjada, który ucieka przed przyjęciem odpowiedzialności za swoje życie. Można więc powiedzieć, że Oh, Boy! jest też filmem demaskującym międzypokoleniowe różnice. Niko bywa denerwujący. Zwłaszcza kiedy postawimy się na jego miejscu i zobaczymy, jak często bywamy bierni w swoim własnym życiu. Ci, którzy nie mają takiego poczucia lub nie są tego świadomi, powiedzą, że jest to film o niczym. Jednak zachwyt widzów z całego świata oraz liczne nagrody (m.in. tytuł Najlepszego Niemieckiego Filmu Roku oraz Europejskiego Odkrycia Roku) to nie pusta forma. Pokazują, jak bardzo trafna jest diagnoza niemieckiego reżysera, jak bardzo uniwersalne jest przesłanie jego dzieła i jak wielu ludzi już się w nim odnalazło.

Jest taka scena, kiedy bohatera zaczepia w barze starszy człowiek i zaczyna mu opowiadać o swoim życiu. Pada wtedy stwierdzenie, że używanie tego samego języka nie zapewnia nam już zrozumienia innych. Myślę, że w tym zawarta jest esencja filozofii tego obrazu. Bo w świecie, w którym każdy chce mówić tylko swoim głosem i każdy chce słyszeć tylko swój głos, trudno jest uznać, że inny głos może być równie wartościowy. Ludzie zaczynają więc mówić różnymi językami, zrozumiałymi tylko dla siebie. Czy da się tego uniknąć? Czy jest na to recepta? Może ją znajdziemy, jeśli będziemy potrafili odczytać język, jakim jest opowiedziane dzieło niemieckiego reżysera. Ale czy potrafimy? Pytanie to – tak jak kompozycja filmu Oh, Boy! – pozostaje otwarte.

Homo viator nie wie, dokąd iść
Magdalena Wojtaś

absolwentka filologii polskiej i germańskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Mieszka w Poznaniu....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszykKontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze