Zwoje z Qumran (2)
Oferta specjalna -25%

Dzieje Apostolskie

0 votes
Wyczyść

Ekspedycje odnalazły nad Morzem Martwym nie tylko fragmenty rękopisów, lecz również ruiny budowli przypominającej klasztor oraz przylegające doń cmentarzysko. Szczegółowe badania pozwoliły ustalić, że okolicę tę zamieszkiwała wspólnota, której organizacja i tryb życia do złudzenia przypominać by mogła chrześcijański klasztor.

Klasztor

Ekspedycje kierowane przez Rolanda de Vaux odnalazły nad Morzem Martwym nie tylko fragmenty rękopisów, lecz również na pagórku Kchirbet Qumran ruiny budowli przypominającej klasztor oraz przylegające doń cmentarzysko. Szczegółowe badania pozwoliły ustalić, że w okresie od II wieku p.n.e. do mniej więcej drugiej połowy I wieku n.e. okolicę tę zamieszkiwała wspólnota, której organizacja i tryb życia do złudzenia przypominać by mogła chrześcijański klasztor.

Przypomniano sobie wówczas o wzmiankach poczynionych przez starożytnych historyków na temat sekty esseńczyków i zaczęto wysuwać hipotezy mówiące, iż zarówno zwoje znalezione w jaskiniach, jak i ruiny klasztoru w Qumran stanowią pozostałości siedziby tej właśnie sekty.

Myślę, że warto w tym miejscu przypomnieć to, co wiadomo nam na ich temat. Aż do odkryć nad Morzem Martwym naszymi jedynymi źródłami informacji o nich byli Pliniusz Starszy oraz żydowscy historycy Filon z Aleksandrii i Józef Flawiusz. Ten ostatni w swoim monumentalnym dziele Starożytności żydowskie pisze:

W owym czasie istniały trzy sekty Żydów, różniące się opinią na temat wolności ludzkiego działania. Pierwsza z nich zwana sektą faryzeuszy, druga saduceuszy, trzecia zaś esseńczyków. Co się tyczy faryzeuszy — twierdzą oni, iż niektóre z ludzkich czynów, lecz nie wszystkie, są skutkiem przeznaczenia, inne zaś zależne od naszej własnej woli, toteż choć jesteśmy poddani losowi, częściowo też jesteśmy własnego losu panami. Jednak sekta esseńczyków uważa, że przeznaczenie wyłącznie rządzi losem człowieka i nic, co go spotyka, nie jest od niego zależne. Co się tyczy Saduceuszy, odrzucają oni los twierdząc, że nie istnieje nic takiego, oraz że jesteśmy odpowiedzialni za to, co nas spotyka, tak iż sami przynosimy sobie powodzenie, i sami też ponosimy karę za nasze błędy, jakich się dopuszczamy. 1

Nie trzeba być specjalnie biegłym w filozofii, aby zorientować się, iż takie przedstawienie różnic pomiędzy sektami żydowskimi było podyktowane faktem, iż Józef Flawiusz pisał swoją historię dla czytelnika wychowanego w kręgu kultury greckiej, dla którego subtelne rozważania nad rolą wolnej woli oraz determinizmem świata stanowiły coś zrozumiałego w przeciwieństwie do mętnych kwestii interpretacji prawa mojżeszowego. Najprawdopodobniej uznał on, że przedstawiając w ten sposób saduceuszy, faryzeuszy oraz esseńczyków sprawi, iż czytelnik dojdzie do wniosku, że stanowią oni li tylko lokalną odmianę szkół Demokryta, Platona czy Arystotelesa. Jest to oczywiście pogląd bardzo uproszczony, jednak owe nastawienie na czytelnika greckiego lub przynajmniej w greckiej kulturze obeznanego jest u Flawiusza dość ewidentne, ilekroć pisze on o esseńczykach:

Ich doktryna jest następująca: Ciała podlegają rozkładowi, zaś materia, z której są stworzone, nie jest wieczna, w przeciwieństwie do duszy, która jest nieśmiertelna i trwać będzie na zawsze. Stworzona zaś jest ona z najbardziej delikatnego powietrza, połączona zaś jest z ciałem niczym w więzieniu (…), lecz kiedy zostaje wyzwolona z więzów ciała, wznosi się do góry. I podobnie, jak też sądzą Grecy, że dobre dusze mają swoje miejsca zamieszkania za oceanem, w krajach, które nie są nawiedzane przez burze i deszcze czy śnieg, ani też dokuczliwe upały, lecz jest owiewane orzeźwiającym zachodnim wiatrem, który nieustannie wieje od oceanu; podczas gdy złe dusze zsyłane są do rozświetlanej błyskawicami pieczary, gdzie poddane są nigdy nie ustającym cierpieniom. 2

Brzmi to dość podobnie do nauk chrześcijańskich, nic więc dziwnego, że wielu badaczy zaczęło wysuwać hipotezy, że chrześcijaństwo założone zostało przez członków tej sekty. To zagadnienie omówimy osobno nieco później.

Dzięki Józefowi Flawiuszowi znamy też niektóre z ich zwyczajów:

Co się zaś tyczy ich wiary, to jest ona bardzo głęboka, gdyż przed wschodem Słońca nie mówią ani słowa o sprawach przyziemnych, lecz najpierw odmawiają specjalne modlitwy, które zostały im przekazane przez przodków, jak gdyby zanosili do niego prośby o wzejście. Po tym są rozsyłani przez swoich przełożonych do wykonywania prac, każdy takiej, do jakiej jest wyuczony, aż do godziny czwartej. Po tym czasie gromadzą się razem i, przebrawszy w białe stroje, poddają obmyciom w zimnej wodzie. Dokonawszy tych oczyszczeń, udają się do (…) pomieszczenia służącego za jadalnię, do którego nie dopuszczają nikogo obcego, gdzie wchodzą niczym do jakiejś świątyni i w porządku zasiadają, po czym piekarz składa bochenki chleba przed nimi, zaś kucharz wręcza każdemu po jednym kawałku potrawy. Nie wolno im jednak niczego jeść, dopóki kapłan nie wygłosi błogosławieństwa przed posiłkiem. Ten sam kapłan odmawia błogosławieństwo, gdy zakończą jeść. Na początku i na końcu posiłku wysławiają Boga jako tego, który zesłał pożywienie, które spożywają, po czym zdejmują białe szaty i udają się ponownie do swoich zajęć, z których wracają w czasie kolacji spożywanej w podobny sposób. Co więcej, są oni bardziej pedantyczni od innych Żydów, jeżeli chodzi o powstrzymywanie się od pracy w dniu siódmym, gdyż nie tylko przygotowują swoje jedzenie dzień wcześniej, nie mogą rozpalać ognia w tym dniu, ale również nie przestawią żadnego przedmiotu z jego miejsca, ani też go na nim nie położą. 3

Myślę, że zanim przystąpimy do rozważań na temat hipotetycznych związków pomiędzy esseńczykami a chrześcijaństwem, powinniśmy sobie uporządkować posiadaną wiedzę.

Po pierwsze — wiemy, że w starożytności istniała sekta esseńczyków, o której pewne fragmentaryczne informacje znajdujemy we wspomnianych już księgach Józefa Flawiusza. Po drugie — wiemy także, że nad Morzem Martwym, w miejscowości Kchirbet Qumran archeolodzy odnaleźli ruiny zespołu budynków przypominające klasztor. Ustalono, że muszą one pochodzić z początku naszej ery — gdyż na terenie ruin znaleziono monety, dzięki czemu można było dość precyzyjnie określić czas, w którym klasztor był zamieszkały. I na koniec — wiemy także, że w jaskiniach w pobliżu ruin odnaleziono ukryte zwoje z tekstami biblijnymi pochodzące z tych samych czasów.

Kim byli mieszkańcy Qumran?

Pytanie, jakie się narzuca, brzmi: czy te trzy fakty są powiązane? Innymi słowy — czy zwoje znalezione w jaskiniach zostały tam ukryte przez mieszkańców klasztoru Kchirbet Qumran oraz czy istnieją dowody, że mieszkańcy tego klasztoru to właśnie esseńczycy wspominani przez Flawiusza. Jak się okazuje, w tych kwestiach nie ma jednomyślności wśród badaczy.

Problem pierwszy — czy zwoje znalezione w jaskiniach były własnością mnichów z Qumran — kimkolwiek by oni nie byli, budzi na ogół mniej kontrowersji. Koronnym argumentem, przemawiającym za tym, że to właśnie mieszkańcy klasztoru byli ich autorami, jest fakt, że wśród zwojów znajduje się między innymi tekst klasztornej reguły regulujący życie wspólnoty mnichów. Jest tam mowa o rytualnych obmyciach w specjalnie do tego celu przeznaczonych łaźniach — dokładnie takich, jakie odkopano w Qumran. Hipoteza, że to właśnie reguła tego klasztoru została odnaleziona w jaskiniach, wydaje się więc całkiem prawdopodobna.

Drugi z argumentów ma charakter zdroworozsądkowy — jeżeli to nie mnisi z Qumran byli autorami zwojów, to kto? Jaskinie, w których zabezpieczone zostały rękopisy, są widoczne z terenu ruin klasztoru; przypuszczenie, że zostały ukryte przez jego mieszkańców, jest więc dość naturalne.

O ile jednak przypisanie autorstwa zwojów wspólnocie klasztornej z Qumran na ogół nie budzi wątpliwości uczonych, to jednak kwestia — czy jego mieszkańcy byli przedstawicielami sekty esseńczyków, wspominanej przez Józefa Flawiusza, budzi sporo kontrowersji. Wymieńmy tu kilka argumentów wysuwanych na poparcie tezy, iż esseńczycy oraz wspólnota z Qumran to dwie różne sekty.

Po pierwsze — na cmentarzysku w Qumran odnaleziono kilka szkieletów kobiet, mimo iż esseńczycy żyli w celibacie. To jednak, jak się wydaje, nie jest całkowicie przekonywający argument — sam Józef Flawiusz, opisując ich zwyczaje, stwierdził co prawda, że

(Esseńczycy) lekceważą instytucję małżeństwa i zamiast niej wybierają cudze dzieci, gdy są jeszcze zdatne do nauki i, uważając je za swoje własne, uczą je życia według swoich zwyczajów. (…) Nie negują co prawda całkowicie wartości małżeństwa i wynikającej z niego ciągłości ludzkości (…), uważają jednak, że żadna z kobiet nie dochowa wierności jednemu mężczyźnie.

W innym jednak miejscu dodał:

(…) jest też inny odłam esseńczyków, różniący się od pozostałych w jednej tylko kwestii, a mianowicie w poglądach na małżeństwo. Uważają oni, że nie żeniąc się, odrzucają najważniejszą część ludzkiego życia, jaką jest sukcesja, oraz że gdyby cała ludzkość miała to samo zdanie (w kwestii małżeństwa co reszta esseńczyków) rodzaj ludzki musiałby wymrzeć. Jednakże wypróbowują swoje przyszłe żony uprzednio przez trzy lata, czy mają okres często, aby upewnić się, że będą płodne, dopiero później żenią się z nimi. Jednak nie przebywają ze swoimi żonami, gdy te już urodzą dziecko, aby w ten sposób pokazać, że nie żenią się dla przyjemności, ale dla dobra przyszłych pokoleń. 4

Jak widać, obecność kobiecych szkieletów na cmentarzu w Qumran jest do pogodzenia z teorią przypisującą wybudowanie tamtejszego klasztoru esseńczykom. De Vaux, archeolog, który odnalazł omawiane ruiny, stwierdza w dodatku, iż wszystkie szkielety kobiet znajdowały się w pobocznych częściach cmentarza, dołączonych do niego w późniejszym okresie, co sugeruje, że nawet jeżeli były one członkami sekty, to musiały mieć w nim status niższy niż mężczyźni — dokładnie tak, jak można to wywnioskować z przytoczonego wyżej tekstu Flawiusza.

Trudniejszy do odparcia jest zarzut drugi. Oto bowiem, jak stwierdza Józef Flawiusz:

Nie należy do nich żadne specjalne miasto, lecz wielu z nich mieszka w każdym z miast. Gdy zaś ktoś z ich sekty przyjdzie z innego miejsca, co do nich należy, jest także do jego dyspozycji (…). Z tego też powodu nie biorą nic ze sobą, gdy podróżują w odległe strony, z wyjątkiem broni, z obawy przed złodziejami. 5

Skoro esseńczycy mieszkali w miastach wśród innych ludzi, toteż nie pasują oni do wspólnoty mnichów z Qumran, żyjącej we własnej samowystarczalnej osadzie i unikającej kontaktów z otoczeniem.

Na szczęście drugi z historyków, dzięki któremu zawdzięczamy informacje o esseńczykach, Pliniusz Starszy, w swojej Historii Naturalnej wspomniał o tym, że poniżej ich głównego centrum znajduje się oaza Ein–Gedi. Jest to dość nieprecyzyjne — Ein–Gedi leży ponad trzydzieści kilometrów od Qumran, jeżeli jednak przyjąć, że miał on na myśli poniżej — gdyby iść wzdłuż biegu Jordanu — czyli na Południe, to jego informacja może wskazywać na Qumran. W dodatku w okolicach Ein–Gedi nie odnaleziono niczego, co można by uznać za osadę esseńczyków. No i argument ostateczny — skala odległości w Palestynie jest inna niż gdzie indziej. W Palestynie 30 kilometrów to bardzo daleko, jednak z perspektywy człowieka piszącego w Rzymie to tyle, co nic. Podobnie jest i dzisiaj — w ustach kogoś mieszkającego w Ameryce stwierdzenie „w pobliżu Warszawy” może znaczyć zarówno „w Konstancinie”, jak i „w Białymstoku”. Stąd też stwierdzenie, że esseńczycy żyli w okolicy Ein–Gedi, wydaje się usprawiedliwione.

Jest jeszcze trzeci argument przytaczany przez krytyków za utożsamianiem wspólnoty z Qumran z esseńczykami. Jak bowiem stwierdza Józef Flawiusz:

Ci ludzie nienawidzą bogactwa (…). Nie ma wśród nich takiego, który posiadałby więcej niż inni, gdyż wyznają zasadę, że każdy, kto chce się do nich dołączyć, musi wszystko, co ma, oddać wspólnocie. (…) Nie kupują niczego od siebie nawzajem, lecz każdy daje innym to, co potrzebują, i sam otrzymuje od innych w zamian to, co jemu jest potrzebne. 6

To, że esseńczycy nie uznawali pieniądza potwierdzają też inni historycy — tymczasem w ruinach Qumran odnaleziono monety. Jak to wytłumaczyć?

Roland de Vaux wysunął hipotezę mówiącą, że co prawda esseńczycy praktykowali wspólnotę majątkową i nie używali pieniędzy, jednak jako sekta posiadali spore bogactwo, którego administrowaniem zajmowała się ich starszyzna. Inne możliwe wytłumaczenia obecności monet w Qumran wiążą się ze zburzeniem klasztoru przez Rzymian — być może po prostu zostały tam przyniesione przez legionistów.

Koniec końców, większość uczonych wydaje się przyjmować, choćby z braku lepszej alternatywy, że Qumran to siedziba esseńczyków, oraz że zwoje znalezione w tamtej okolicy zostały spisane przez członków tej właśnie sekty. Proponuję więc, abyśmy i my przyjęli tę hipotezę, i od tej pory będę używał terminów „esseńczycy”, „mieszkańcy Qumran” oraz „autorzy zwojów znad Morza Martwego” wymiennie.

Sekta esseńczyków a chrześcijaństwo

I tak oto docieramy do najciekawszej kwestii: czy esseńczycy byli prekursorami chrześcijaństwa, czy też stanowili tylko boczną, dzisiaj wymarłą, odrośl religii żydowskiej?

Jest to temat gorący, żeby nie powiedzieć wybuchowy. Aby odpowiedzieć na to pytanie w sposób rozstrzygający, należy przestudiować wszystkie znane nam fragmenty pism esseńczyków. Niestety, jak zaznaczyłem uprzednio — nadal, pomimo upływu blisko pięćdziesięciu lat od początku odkryć, znaczna część ogromnej kolekcji zgromadzonej w Muzeum Rockefellera w Jerozolimie nie została opublikowana.

Zanim zaczniemy porównywać doktrynę esseńczyków z naukami Jezusa z Nazaretu, przypomnijmy postać Jana Chrzciciela, proroka, który zapowiedział Jego przyjście. Pewne skąpe informacje na jego temat znajdujemy w Ewangeliach. Wiemy, że był krewnym Jezusa oraz Jego niemal rówieśnikiem.Wiemy też, że udał się na pustynię judzką i tam nauczał, zdobywając wielu uczniów, którzy później go opuścili, przyłączając się do Jezusa, którego on ochrzcił. Wiemy też, że w okresie późniejszym został ścięty z rozkazu Heroda.

Jan Chrzciciel jest z całą pewnością postacią historyczną — wspomina o nim Józef Flawiusz, który, opisując jedną z klęsk poniesionych przez Heroda w wojnie z Arabami, uczynił taką wzmiankę:

(…) wielu Żydów sądziło, że zniszczenie armii Heroda było dziełem Boga jako sprawiedliwa kara za to, co uczynił z Janem zwanym Chrzcicielem, którego Herod zamordował. Był on dobrym człowiekiem i nakazywał Żydom praktykować cnotę zarówno w prawości w stosunku do siebie nawzajem, jak i w oddaniu Bogu. 7

Informacje Józefa Flawiusza na temat okoliczności śmierci Jana Chrzciciela mniej więcej pokrywają się z tym, co możemy przeczytać w Ewangeliach. Co jeszcze mówią nam one na temat Jana Chrzciciela? Mateusz opowiada o nim, że: „…głosił na Pustyni Judzkiej te słowa: «Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie». (…) Nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza oraz miód leśny” (Mt 3,1–4).

Taki opis Jana — surowego ascety, żyjącego na pustyni — może sugerować, iż był on członkiem sekty esseńczyków. Czy jednak istnieją na to jakieś dowody?

Nowy Testament nie wspomina o esseńczykach ani razu, co oznacza, że zdani jesteśmy na domysły. Spróbujmy jednak podsumować to, co wiemy o Janie Chrzcicielu i porównać ze znanymi nam faktami na temat wspólnoty z Qumran.

Wiemy, że ochrzcił Jezusa w Jordanie na pustyni judzkiej. Rzut oka na mapę pozwala nam przekonać się, że musiało mieć to miejsce gdzieś w dolnym biegu rzeki, w pobliżu jej ujścia do Morza Martwego — tam zresztą chrześcijańska tradycja po dziś dzień umieszcza miejsce chrztu. Skoro tak, to oznacza, że Jan Chrzciciel mieszkał i nauczał w okolicy oddalonej od Qumran o zaledwie kilka kilometrów. Jest niemal oczywiste, że o sekcie esseńczyków musiał wiedzieć lub nawet zetknął się z nią osobiście, choć rzecz jasna nie stanowi to dowodu, że sam był jej członkiem ani też, że w jakimś stopniu znajdował się pod wpływem jej nauk.

Aby odpowiedzieć na pytanie czy Jan był esseńczykiem, musielibyśmy porównać treść jego nauczania z doktryną mnichów z Qumran. Nie jest to łatwe, zważywszy że Ewangelie przekazały nam tylko wyrywki z jego mów.

Pytały go tłumy: „Cóż mamy czynić?” On im odpowiadał: „Kto ma dwie suknie, niech (jedną) da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni” (Łk 3,10–11).

Proszę przypomnieć sobie, że esseńczycy utrzymywali wspólnotę majątkową. Czyż powyższy fragment nie wskazuje, ze Jan znał, a przynajmniej akceptował tę część ich reguły?

Oczywiście — wezwanie do troski o biedniejszych od nas, tak bowiem można interpretować powyższy cytat, nie stanowi jeszcze wezwania do wprowadzenia wspólnoty dóbr, toteż traktowanie tego zdania jako dowodu na to, że Jan był esseńczykiem, jest chyba interpretacją idącą zbyt daleko. Ponadto następne zdania z Ewangelii Łukasza brzmią:

Przychodzili także celnicy, aby przyjąć chrzest i pytali go: „Nauczycielu, co mamy czynić?” On im odpowiadał: „Nie pobierajcie nic ponad to, co zostało wam wyznaczone”. Pytali go też i żołnierze: „A my, co mamy czynić?” On im odpowiadał: „Nad nikim się nie znęcajcie, ani nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie” (Łk 3,12–14).

Nie są to słowa kogoś, kto wzywa ludzi do porzucenia miast i udania się na pustynię. Proszę pamiętać, że esseńczycy nie uznawali pieniądza — tymczasem Jan nie potępia celników ani żołnierzy za sam fakt posługiwania się nim, lecz jedynie za nadużycia, jakich się dopuszczali.

Wiemy, że Jan Chrzciciel udzielał ludziom chrztu, wiemy też, że istotną część doktryny esseńczyków stanowiły przepisy dotyczące rytualnych oczyszczeń. Czy nie stanowi to wskazówki sugerującej, iż Jan był esseńczykiem? Odpowiedź brzmi: i tak, i nie. Rytualne obmycia przy różnych okazjach zostały nakazane Żydom przez Mojżesza i stanowiły wynalazki esseńczyków. Idea chrztu nie musi więc mieć wcale związku z esseńczykami.

Inny fragment wypowiedzi Jana Chrzciciela znajdujemy w Ewangelii Jana:

Gdy Żydzi wysłali z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem (…) „Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?” Odpowiedział: „Jam głos wołającego na pustyni — Prostujcie drogę Pańską” (J 1,19–23).

Porównajmy ten fragment z tekstem reguły klasztornej z Qumran:

Gdy zaś utworzą wspólnotę w Izraelu opartą na tych regułach, winni zostać oddzieleni spośród ludzi zła i udać się na pustynię przygotować Jego drogi, tak jak zostało napisane: Na pustyni przygotujcie drogę Pańską, prostujcie na pustyni ścieżki dla naszego Boga.

Podobieństwo odpowiedzi Jana do reguły esseńczyków jest uderzające — jednak wbrew pozorom nadal nie stanowi ono przekonującego dowodu na to, że był on esseńczykiem — zarówno bowiem Jan, jak i reguła Qumran cytują fragment księgi proroka Izajasza — powszechnie znanej i czytanej przez Żydów w owych czasach.

A czy Jezus był (lub nie był) esseńczykiem? Temat ten stanowi dziś źródło licznych polemik. Z jednej bowiem strony trudno nie zauważyć daleko idącego podobieństwa zwyczajów esseńczyków i pierwszych gmin chrześcijańskich. Jedne i drugie uznawały wspólnotę majątkową. Wspólne posił-ki mnichów z Qumran nasuwają analogię ze wspólnymi ucztami chrześcijan upamiętniających nimi Ostatnią Wieczerzę. Dodajmy do tego inne podobieństwa między regułą esseńczyków a naukami Jezusa, na przykład zestawmy następujący przekaz Józefa Flawiusza: „Odmawiają oni składania przysiąg, uważając je za rzecz gorszą od krzywoprzysięstwa, gdyż ich zdaniem ludzie, którym nie można ufać bez przysięgi na Boga, są już teraz potępieni” 8 z wypowiedzią Jezusa:

Słyszeliście, że powiedziano przodkom „nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz przysięgi”. A ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie — ani na ziemię, bo jest tronem Bożym, ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz ani jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi (Mt 5,33–37).

Czyż nie może być to wskazówka, iż Jezus był esseńczykiem? Wydaje się jednak, iż jest to hipoteza nie do obronienia, jeżeli przypomnimy sobie, że Józef Flawiusz pisze, iż esseńczycy byli jeszcze bardziej rygorystyczni w przestrzeganiu szabatu niż pozostali Żydzi, zaś jak wiemy, kwestia przestrzegania sobotniego odpoczynku była jedną z głównych kwestii spornych pomiędzy Jezusem a faryzeuszami. Drobna z pozoru sprawa łuskania kłosów w szabat przez uczniów stała się przyczyną ataków przeciwko niemu — i co istotne — Jezus bronił zachowania swoich uczniów. Raz zdarzyło mu się nawet wypowiedzieć zdanie: „To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu” (Mk 2,26), które według prawdopodobieństwa dyskwalifikowałoby go jako esseńczyka. Tak więc na pytanie Czy Jezus był esseńczykiem? odpowiedzieć musimy jednoznacznie — nie.

Yigael Yadin, wspomniany już wcześniej archeolog izraelski, poszedł nawet nieco dalej. Zwrócił on bowiem uwagę na dość dziwny fakt: esseńczycy nie są nigdzie wspomniani w Nowym Testamencie. Co więcej — i to już jest znacznie bardziej podejrzane: nic na ich temat nie wspominają pisma rabiniczne z owych czasów. Zupełnie jak gdyby owa sekta w ogóle nie istniała.

Dodajmy też, że nazwa esseńczycy jest pochodzenia greckiego i występuje w relacjach Józefa Flawiusza — natomiast nigdzie nie pojawia się w pismach samych esseńczyków! Nie wiemy, jakim mianem nazywano ich w języku hebrajskim, ani jak oni sami się określali.

Czy może więc być tak, że esseńczycy są wspominani w Nowym Testamencie implicite, bez nazywania ich po imieniu?

Yigael Yadin przypomniał, że według przekazu Flawiusza esseńczycy cieszyli się przychylnością Heroda 9. Stąd prosta droga do przypuszczenia, że część polemik pomiędzy Jezusem a zwolennikami Heroda, wspomnianych w Ewangeliach, to w istocie rzeczy polemiki Jezusa z esseńczykami. Mało tego, Yigael Yadin doszukał się w zagadkowym zdaniu Jezusa Uważajcie, strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda (Mk 8,15)zawoalowanego ataku przeciwko członkom owej sekty. Rzecz w tym, że częścią rytuału Świątyni (tzn. faryzeuszów) było składanie na ołtarzu dwunastu chlebów pokładnych później spożywanych przez kapłanów. Podobny zwyczaj esseńczyków opisany jest w Zwoju Świątynnym, gdzie stanowi ważną część obchodów uroczystości upamiętniających wyświęcenie kapłanów (było ono obchodzone przez esseńczyków, nie uznawane przez pozostałych Żydów). Być może więc, mówiąc o „kwasie Heroda”, Jezus dokonywał jakiejś nie zrozumiałej dla nas aluzji do ich zwyczajów.

Specjaliści nie są przekonani co do słuszności hipotezy Yadina, zresztą istotnie spoczywa ona na zbyt wielu przypuszczeniach. Nieco bardziej prawdopodobnie wygląda inny (hipotetyczny) atak Jezusa przeciwko esseńczykom. Oto w Kazaniu na Górze stwierdza on: „Słyszeliście, że powiedziano «Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A ja wam powiadam: miłujcie nieprzyjaciół waszych»” (Mt 5,43–44).

Nakaz miłości bliźniego pochodzi ze Starego Testamentu, natomiast nigdzie nie występuje w nim owa druga część zdania nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. Na ogół sądzi się, że Jezus krytykuje tu potoczną nadinterpretację Prawa, która dopisała ów nakaz.

Można jednak spojrzeć na sprawę inaczej. W regułach sekty Qumrańskiej znaleziono tekst przysięgi, jaką składać musiał przyjmowany do niej nowicjusz. Musiał w niej zobowiązać się do miłowania „Synów Światłości” i nie-nawidzenia „Synów Ciemności”. Czy może to oznaczać, że ten fragment Kazania na Górze jest w istocie polemiką Jezusa z esseńczykami?

Być może, choć oczywiście pewności co do tego najprawdopodobniej nie będziemy mieli nigdy. W każdym razie Yigael Yadin był przekonany: Jezus esseńczykiem nie był, był — antyesseńczykiem.

Czy w takim razie pierwsze gminy chrześcijańskie mogły powstawać pod wpływem wspólnot z Qumran i na nich w jakimś stopniu się wzorować? Ostatecznie trudno nie zauważyć pewnych podobieństw organizacyjnych pomiędzy życiem esseńczyków a pierwotnym Kościołem jerozolimskim — wspólnota dóbr, uroczyste, zbiorowe posiłki poprzedzane błogosławieństwem, starszyzna przewodząca życiem gminy… Może więc było tak, że choć sam Jezus do sekty esseńczyków nie należał, to jednak pierwsi chrześcijanie rekrutowali się spośród jej członków?

Cóż, udowodnić, że nigdy żaden esseńczyk nie przyjął chrztu nie sposób. Wiemy, dzięki odkryciu fragmentów pism qumrańskich w ruinach fortecy Massada, że po zburzeniu klasztoru w Qumran część jego ocalałych mieszkańców przystąpiła do żydowskiej partii zelotów. Hipoteza, że być może jakaś inna grupa niedobitków uciekła przed Rzymianami i dołączyła do powstających na świecie gmin chrześcijańskich może brzmieć przekonywająco. Pamiętać jednak należy, że esseńczycy nigdy nie byli sektą liczną — Józef Flawiusz oceniał ich całkowitą liczbę na około cztery tysiące, toteż nawet jeżeli jacyś ocaleli z wojny przeciwko Rzymowi uciekinierzy z Qumran zostali chrześcijanami, to musiała ich być naprawdę garstka. Raczej trudno sobie wyobrazić, aby zdołali oni zdominować gminy chrześcijańskie do tego stopnia, by można było uznać je za naturalną kontynuację sekty z Qumran; zachodzą potężne różnice, które w dużej mierze równoważyć mogą wspomniane wcześniej podobieństwa. Spróbujmy je wymienić.

Pierwszą i podstawową stanowiła kwestia interpretacji Prawa mojżeszowego. Dzieje Apostolskie oraz duża część listów Pawłowych mają służyć wykazaniu czytelnikom, iż prawo to nie obowiązuje chrześcijan. Wiemy, iż nie było to wcale w pierwszym okresie istnienia chrześcijaństwa takie oczywiste — sam święty Piotr uważał, że chrześcijanie powinni przestrzegać żydowskich przepisów pokarmowych i dopiero po objawieniu, jakie otrzymał w Jaffie (Dz 10,9–16), zmienił zdanie.

Dla esseńczyków, którzy jak już wiemy, byli znacznie bardziej rygorystyczni w przestrzeganiu Prawa niż pozostali Żydzi, sama dyskusja nad jego zniesieniem była nie do pomyślenia.

Kolejna istotna różnica między chrześcijanami a esseńczykami to fakt, iż ci ostatni od samego początku przyjmowali do swojego grona kobiety — czytamy w Dziejach Apostolskich: „Coraz bardziej też rosła liczba mężczyzn i kobiet przyjmujących wiarę w Pana” (5,14) — podczas gdy esseńczycy byli, poza wyjątkami wspomnianymi wcześniej, ugrupowaniem czysto męskim. Trzeci istotny powód dający podstawy sądzić, iż chrześcijanie i es-seńczycy to dwie zupełnie inne gałęzie odrastające od pnia religii żydowskiej, to ich odmienny stosunek do spraw tego świata. Jedni i drudzy uważali świat za nieodwracalnie skażony grzechem, o ile jednak cytowana uprzednio reguła z Qumran nakazywała emigrację na pustynię w celu stworzenia tam idealnej społeczności oczekującej na Czasy Ostateczne, to gminy chrześcijańskie miały oczekiwać ery mesjańskiej, żyjąc wśród ludzi. Paweł wyraźnie pouczał Koryntian: „Napisałem Wam w liście, żebyście nie obcowali z rozpustnikami. Nie chodzi mi o rozpustników tego świata w ogóle, ani o chciwców i zdzierców lub bałwochwalców, musielibyście bowiem całkowicie opuścić ten świat” (1 Kor 5,9–10).

Chrześcijanie mieli, przyjmując do wiadomości istnienie zła tego świata, żyć na nim i starać się go zmienić. Esseńczycy woleli ten świat opuścić, udając się w okolice odludne i nie utrzymywać kontaktów z tymi, których uważali za grzeszników. Jest to, jak się wydaje, dość istotna różnica, na tyle głęboka, że pozwala poddać w wątpliwość teorie o esseńskim rodowodzie chrześcijaństwa.

Oczywiście, ktoś mógłby podnieść zarzut mówiąc, że przecież chrześcijanie również zaczęli zakładać na pustyniach klasztory, w których izolowali się od świata — czyż nie podważa to przytoczonej powyżej argumentacji? Otóż nie, gdyż jak wiadomo chrześcijański ruch monastyczny powstał dopiero około trzeciego wieku naszej ery, a więc w czasach, gdy sekta esseńczyków nie istniała od kilku pokoleń. Co więcej — pierwsze klasztory chrześcijańskie powstały nie w Palestynie, lecz w Egipcie i na półwyspie Synaj. Nie mamy więc podstaw, aby sądzić, że pierwsi eremici, którzy ruszyli z miast na pustynie, byli w jakimkolwiek stopniu inspirowani, od dawna już wówczas zaginionymi, regułami qumrańskimi.

Podsumowując to, co wiemy o związkach esseńczyków z chrześcijaństwem, możemy stwierdzić, że istnieją poszlaki wskazujące na to, że Jan Chrzciciel mógł być członkiem tej sekty, aczkolwiek nie mamy na to żadnych przekonujących dowodów. Jezus esseńczykiem nie był, i co więcej, wygląda na to, że bardzo się od nich różnił. Pierwsze gminy chrześcijańskie, jakkolwiek z pozoru mogące przypominać organizacyjnie wspólnoty esseńskie, były jednak najprawdopodobniej gminami najzupełniej różnymi, powstającymi w sposób niezależny.

Tomasz Włodek

1 Starożytności żydowskie, księga 13, rozdz. 5, par.9.
2 Józef Flawiusz, Wojna żydowska, księga 2, rozdz. 8, par. 11.
3 Tamże, w. 5 i 9.
4 Tamże, w. 2 i 13.
5 Tamże, w. 3.
6 Tamże, w. 3–4.
7 Józef Flawiusz, Starożytności żydowskie, księga 18, rozdz. 5, par. 2.
8 Wojna żydowska, tamże, w. 6.
9 Starożytności żydowskie, księga 15, rozdz. 10, par. 5.

Zwoje z Qumran (2)
Tomasz Włodek

urodzony w 1965 r. – pracownik naukowy, przebywa w USA, publikował w miesięczniku „W drodze” oraz w polskiej prasie wydawanej poza granicami kraju. Autor cyklu felietonów pt....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze