Najnowsza akcja antyizraelskiej propagandy, w postaci kolejnej flotylli z rzekomym zamiarem udzielenia mieszkańcom Gazy „pomocy humanitarnej”, niewiele się różniła od poprzednich. Tyle że tym razem nie było nawet próby udawania, iż chodzi o pomoc humanitarną, a nie o gest wsparcia terrorystycznych rządów Hamasu.
Że ta „flotylla wolności”, jak wszystkie poprzednie, jest inicjatywą skrajnie obłudną, niemającą nic wspólnego z pomocą humanitarną – to wiadomo. Z wielu powodów.
Po pierwsze, gdyby rzekomym obrońcom Palestyńczyków rzeczywiście chodziło o obronę Palestyńczyków i pomoc humanitarną, można by się spodziewać, że przejęliby się ich losem – na przykład – w Syrii. Ale od początku wojny w tym kraju o Syrii słowem nie pisnęli.
Po drugie, ze strony Izraela nie ma żadnej blokady: kilkaset ciężarówek z żywnością i lekarstwami wjeżdża codziennie do Gazy drogą lądową. (Nie mówiąc już o tym, że Izrael zaopatruje Gazę w wodę i elektryczność. W zeszłym roku, podczas wojny z Gazą, gdy ta bombardowała Izrael setkami rakiet, Izraelczycy dosłownie pod ostrzałem, z narażeniem życia, naprawiali dla gazańc
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń