Nerw święty. Rozmowy o liturgii
Ap 11,19; 12,1-10 / Ps 45 / 1 Kor 15,20-26 / Łk 1,39-56
Uważnemu czytelnikowi dzisiejsze czytania mogą nieźle namieszać w głowie. Świętujemy Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, ale wprost nie słyszymy o nim ani słowa. Co więcej, w dwóch pierwszych czytaniach nie pada w ogóle imię Maryi. Fragment z Apokalipsy mówi o tajemniczej niewieście, która urodzi Syna. Dla pierwszych pokoleń chrześcijan był to obraz Kościoła. Dopiero później zaczęto odczytywać tę scenę w kluczu maryjnym. I oczywiście jest to jak najbardziej uprawniona interpretacja, skoro Maryja jest nie tylko członkiem Kościoła (czuwa z apostołami w Wieczerniku), ale i jego Matką. Tym niemniej wprost się w tej scenie nie pojawia.
Podobnie jest w Liście do Koryntian, w którym mowa o powszechnym zmartwychwstaniu na końcu czasów. Ale o Maryi i w tym wypadku autor milczy, choć oczywiście wiemy, że w kolejce do zmartwychwstania przypadło jej szczególne miejsce – z ciałem i duszą już króluje z Bogiem w Niebie.
W końcu Maryja pojawia się w Ewangelii, ale przecież to zupełnie inny epizod niż ten, który świętujemy. Czyżby liturgistom skleiły się kartki lekcjonarza?
Wydaje się jednak, że właśnie taki dobór Ewangelii może odpowiedzieć na wcześniejsze wątpliwości i podsunąć dodatkową wskazówkę. Wprawdzie Maryja w odpowiedzi na pozdrowienie Elżbiety wielbi Boga za dar szczególnego wybrania, ale słowa jej pieśni nie odnoszą się tylko do niej samej. Mowa tu i o możnych strąconych z tronu, i o nakarmionych głodnych. Maryja w swojej radości nie poprzestaje na sobie: rozciąga ją na poprzednie pokolenia, na tych, którzy czekali na ostateczne spełnienie Bożej obietnicy i w swoim życiu doświadczyli już „małych spełnień” Bożej wierności. Dzieli się nią również z Kościołem, gdyż Dar, który otrzymała, jest zaproszeniem dla każdego człowieka.
Stąd też wskazówka dla nas: dzielmy się bezinteresownie radością. Tą radością, z którą na pierwszy rzut oka nie mamy nic wspólnego. Radością mojego bliźniego. Dobro, którego mu Bóg udziela, niczego mi przecież nie odbiera. A skoro jesteśmy jedno w Kościele: to jego radość, jego dar idzie też na moje konto.
Oceń