Do życia potrzebujemy swojskich dźwięków, a nawet hałasów. Problem pojawia się wtedy, gdy owych bodźców jest za dużo.
Tęsknię za ciszą. Nie tyle za tą zewnętrzną, zdefiniowaną jako stan, w którym nie rozlegają się żadne dźwięki, ale za ciszą wewnętrzną, za wyciszeniem serca i umysłu, za skupieniem na tym, co istotne. Zbyt często jestem męską wersją Marty, a za rzadko Marii… (por. Łk 10,38–42). I choć przez to moje życie nie jest wzorem do naśladowania, to tego jednego – tęsknoty za ciszą – nie wahałbym się innym polecać, bo wiem, że w niej się kryje ta najlepsza cząstka, która jest nam nie tylko dana, ale i zadana, by zacytować św. Jana Pawła II. Pisze on o tym w jednym ze swoich listów apostolskich: „W społeczeństwie, które żyje w coraz większym pośpiechu, niejednokrotnie ogłuszone przez hałas i rozpraszane przez sprawy ulotne, odkrycie wartości milczenia jest kwestią o znaczeniu życiowym”1.
Życie w hałasie
Kiedy po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że żyję w hałasie? Właściwie trudno mówić o jednym momencie. Może najbardziej wtedy, gdy zrozumiałem, że nie widzę drzewa, choć na nie patrzę. Było to w czasie moich dorocznych rekolekcji. Próbowałem odprawić je metodą ojca Franza Jalicsa, tzn. metodą modlitwy Jezusowej2. Jalics każe iść w pierwszym dniu na łono natury i patrzeć, np. na drzewo. No i poszedłem i patrzyłem. I nic. Owszem, znalazłem piękne, rozłożyste drzewo na środku malowniczej polany w Lasku Wolskim w Krakowie, ale już po kilku chwilach wydawało mi się, że zobaczyłem wszystko, przestało mnie to ciekawić. Jalics każe jednak patrzeć dalej, nalega, by uczyć się uważności. Nie rozumiałem, o co mu chodzi, ale dzięki temu ćwiczeniu przyłapałem się na własnym niepokoju, na niecierpliwym przebieraniu nogami i nerwowym poszukiwaniu nowych, atrakcyjniejszych obiektów zainteresowania. Tak naprawdę nie zobaczyłem drzewa, ale siebie, nerwowego, roztargnionego, przewijającego wewnętrzny internet w głowie… Ja, zakonnik, a żyję niczym cyfrowy tubylec! – pomyślałem z wyrzutem. – Nie mogę oderwać nosa od ekranu mojego laptopa, a jeśli już się do tego zmuszę, to zaczynam doświadczać nieomal zespołu abstynencyjnego. I wtedy zobaczyłem to drzewo: rośnie tu od kilkudziesięciu lat, dzień w dzień jest na swoim miejscu. Było tu już, gdy się urodziłem, było
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń