Nerw święty. Rozmowy o liturgii
1 Sm 16,1b.6-7.10-13 / Ps 23 / Ef 5, 8-14 / J 9,1-41
Dzisiejsza Ewangelia – podobnie jak zeszło- i przyszłotygodniowa – przez wieki towarzyszyła przygotowaniom katechumenów do chrztu. Większość z nas została ochrzczona w dzieciństwie, więc nie mieliśmy okazji świadomie przeżyć stopniowego wtajemniczania w chrześcijaństwo. Warto jednak wykorzystać rytm liturgii, aby jeszcze raz przejść przez drzwi Kościoła i utwierdzić naszą wiarę.
Spróbujmy zrozumieć, co opowieść o niewidomym od urodzenia mówi o nas, uczniach Chrystusa. Przyznaję, że historia ta czytana w takim kontekście robi piorunujące wrażenie. To przecież ja jestem tym mężczyzną, który urodził się w całkowitych ciemnościach: nie ze swojej winy ani z winy moich rodziców. I tkwiłem w nich, dopóki Chrystus nie dał mi wzroku (bo przywrócić można tylko coś, co się wcześniej miało), polecając się obmyć w wodzie – chrzcielnej.
Opowieść jednak na tym się nie kończy. Uzdrowiony nie do końca wie, za sprawą czyjej mocy przejrzał. Gdy analizuje krok po kroku to, co się stało, rodzi się w nim wiara, o której daje świadectwo przed ludźmi. A za to spotyka go prześladowanie i wykluczenie. Dla pierwszych pokoleń chrześcijan to podobieństwo losów było oczywiste – dla nas, wygodnie wymoszczonych w chrześcijaństwie zaadaptowanym na miarę ogólnie akceptowanych obyczajów, już niekoniecznie.
Jakie wobec tego zadanie stawia przede mną odświeżenie pamięci o chrzcie? Święty Paweł podpowiada: „Niegdyś byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości. Owocem bowiem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda. Badajcie, co jest miłe Panu”. Badajcie i tym żyjcie!
Oceń