Jestem poetą. Mówię to ze skrępowaniem, ale też z poczuciem, że nazywam siebie trafnie. Tyle tylko, że nie chcę mówić o sobie, lecz o wszystkich innych z perspektywy kogoś, kogo z tymi wszystkimi innymi coś łączy. Krótko mówiąc – powiem coś o innych poprzez siebie.
„Kim jest poeta?”, „Czy poetą się bywa, czy jest?”. Na prawie wszystkich spotkaniach autorskich padają takie pytania. Jak gdyby bycie poetą było czymś wyjątkowo rzadkim, nie z tej ziemi. I skoro tak wiele osób zadaje pytanie o bycie poetą, spróbuję coś na ten temat powiedzieć – z osobistej perspektywy, ale też z wiarą, że wiele koleżanek i wielu kolegów uzna niektóre z moich poświadczeń za własne.
Po pierwsze – poetą się jest. Zawsze. Bez przerwy. Bo bycie poetą to nie jest tylko pisanie wierszy. Wiersz jest świadectwem pewnego rodzaju bycia na świecie, które to bycie – ono dopiero – stanowi o tożsamości poety.
Być poetą znaczy nie opuszczać świata nawet na chwilę. Być w nim tak, jak gdyby wszystko, co się w nim dzieje – w nim, więc i w poecie – musiało być przechowane. Nie wszystko przechowane zostanie – to oczywiste. Ale wszystko musi mieć taką szansę – właśnie dzięki poetom lub przez nich. Bo wszystko, co widzimy, wszystko, co da się pomyśleć, wyobrazić, zobaczyć, może się stać tematem i motorem
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń