To będzie pierwszy felieton pisany z perspektywy śląskiego farorza (proboszcza), którym jestem – gdy piszę te słowa – od tygodnia. A trzeba pamiętać, że farorz to na śląsku figura quasi-mityczna, obrosła tysiącami anegdot. Mam więc teraz dylemat, czy pociągnąć „Śląską prowincję” po linii mitycznej właśnie, czy też pójść raczej w naturalizm. Ale na rozstrzygnięcie tego dylematu mam jeszcze nieco czasu, więc rzecz można na razie odłożyć na bok.
Śląska godka ma to do siebie, że nie występują w niej zwroty grzecznościowe „pan”, „pani”. Chcąc okazać szacunek, używa się więc w odpowiedni sposób liczby mnogiej – mniej więcej tak, jak w języku niemieckim. Zatem jeśli godomy z kimś, komu winniśmy szacunek, mówimy „za dwoje”, to znaczy zwracamy się przez „wy”: farorz do kościelnego mówi na przykład „zanieście mszał”. Zwykle do proboszcza parafianie też zwracają się „za dwoje”. Jednak możliwy jest jeszcze silniejszy wyraz rewerencji – często używany na przykład w stosunku do starki i starzika (dziadków): mówienie „za troje”, czyli w praktyce zwracanie się do kogoś przez „oni”. „Niech dziadek tu przyjdzie”
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń