„Pastores”, „Więź”, „Znak”, „Bruce Wszechmogący”

„Pastores”, „Więź”, „Znak”, „Bruce Wszechmogący”

Oferta specjalna -25%

Drugi List do Koryntian

0 opinie
Wyczyść

„Pastores”

Dojrzałość i celibat

Dla tych, którzy otrzymali łaskę życia w celibacie, fakt, że „tylko Bóg wystarcza” (słowa św. Teresy od Dzieciątka Jezus), nabiera istotnego znaczenia. „Jezus staje w centrum życia człowieka” – pisze Andrzej Ruszała OCD w najnowszym numerze „Pastores”. Ks. Wojciech Rzeszowski, ojciec duchowny w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie, zwraca jednak uwagę, że aby życie osoby wybierającej celibat miało sens, aby stało się „bezinteresownym darem”, musi być ona świadoma swoich seksualnych potrzeb i emocjonalnych głodów (Ludzka płciowość). Nie chodzi o to, by ksiądz zabił w sobie wszelkie męskie popędy, tylko aby je odpowiednio ukierunkował, bo integracja seksualności „to nie kastracja”, jak przekonuje ks. Romuald Jaworski w tekście Co ksiądz powinien wiedzieć o swej seksualności?

Kiedy ksiądz przeżywa kryzys powołania związany z zakochaniem się w kobiecie, nierzadko uczucia „odbierają mu rozum” (Mieczysław Kożuch SI). Tymczasem właściwie przeżyty stan zakochania jest dla duchownych szczególną łaską, o czym mówi zarówno jezuita Mieczysław Kożuch w rozmowie zatytułowanej Nie możemy bać się kobiet, jak i ks. Krzysztof Grzywocz w artykule Czy zakochani będą zbawieni? Ksiądz Grzywocz nazywa ponadto zakochanie „znakiem życia”. Czasem „Bóg lituje się i zsyła anioła zakochania”, aby upokorzyć pychę kapłana, który biega „od jednej akcji charytatywnej do drugiej” i opowiada „jak bardzo konieczna jest miłość, której sam nie przyjmuje”.

Michel Rondet SI (Celibat ewangeliczny a świat ludzkich relacji) wskazuje na przykład Chrystusa, tak ważny w życiu osób powołanych. „Przyjął On na siebie całą kondycję ludzką: powolne wzrastanie, pracę, cierpienie, śmierć…, lecz nie był ani mężem, ani ojcem. Mógłby uświęcić małżeństwo i ojcostwo tak samo, jak uświęcił przyjaźń. Jeśli tego nie uczynił, to dlatego, że Jego misja wśród nas wzywała Go do tego, by w pierwszej kolejności być synem i bratem”.

W jesiennym wydaniu kwartalnika możemy też przeczytać świadectwa dotyczące przeżywania własnej seksualności. Siostra zakonna wykorzystana niegdyś przez księdza opowiada, jaką drogę przeszła, nim „bolesna rana dzięki Bożej łasce stała się raną chwalebną”.

Ponadto w numerze znajdujemy przypomnienie dwóch sylwetek: matki Teresy z Kalkuty (ks. Kuriakose Mundadan, Matka Teresa – ikona Bożej miłości) oraz biskupa Hippony (ks. Józef Naumowicz, Św. Augustyna droga do celibatu), rozmowę z metropolitą ołomunieckim ks. abp. Janem Graubnerem (Nadużycia seksualne ze strony księży) i inne artykuły.

(PJ)

„Więź”

Holandia w pułapce wolności

W Holandii, czyli wszędzie – analizując moralność społeczną w obiecywanych przez pana Zagłobę królowi szwedzkiemu Niderlandach, autorzy i redaktorzy „Więzi” próbują dociec, czy i Polska dojdzie do takiego stanu, w którym burzy się kościoły, bo nikt do nich nie chodzi, narkotyki są dostępne bez ograniczeń, eutanazja jest normalną formą pomocy choremu, a związki osób homoseksualnych bez problemu adoptują dzieci. W oczach wielu Polaków Holandia to dzisiejsza Sodoma i Gomora, w których brak sprawiedliwych. „Więź” udowadnia, że ten obraz nie jest prawdziwy. Co prawda, burzenie kościołów jest faktem – ono właśnie budzi trudne pytania jezuity i sekretarza generalnego konferencji biskupów Holandii Edwarda Kimmana SI: „Czy naszym miastom nie brakuje już miejsc kultu i czy holenderscy katolicy nie tęsknią za tradycją zwrócenia się do wewnątrz i pójścia drogą mistycyzmu? (…) Tu i ówdzie są oznaki, że duchowość zyskuje coraz więcej uwagi, ale czy zdążymy?”. W kraju pełnym kościołów, w którym żyjemy, te pytania również nie są pozbawione sensu.

Swoim doświadczeniem polskiego chrześcijaństwa dzieli się w „Więzi” holenderski pastor, który spędził w naszym kraju kilka lat. Nie jest to sielankowy obraz ani polskiego katolicyzmu, ani protestantyzmu. Piet van Veldhuizen (Polskie chrześcijaństwo w holenderskich oczach), wyciągając wnioski z porównania obu krajów, dowodzi, że „tylko Kościoły wyzwolone z przymusu kontynuowania swej władzy nad ludźmi będą w stanie wiarygodnie zwiastować wyzwolenie człowieka”.

Drogę takiego wyzwolenia w zaskakujący sposób opisuje polski lekarz pracujący w Holandii, Zbigniew Żylicz (Obudzić dobro w lekarzach. Eutanazja w Holandii). Żylicz udowadnia, że odwołanie się do dobra w człowieku nie jest naiwnością, ale realizmem. Trzeba tylko wiedzieć, jak to robić: „widzieliśmy w postawie lekarzy dokonujących eutanazji ich poczucie odpowiedzialności za losy chorego: »nie opuszczę cię w potrzebie«. W tej postawie brakowało tylko perspektywy innych rozwiązań, brakowało spopularyzowania tego, co osiągnęły hospicja w innych krajach. (…) Na przykład, w naszym rejonowym szpitalu w Arnhem (…) (zanim otwarto nasze hospicjum) dokonywano średnio 23 aktów eutanazji na rok. Liczba ta w ostatnich latach utrzymuje się w granicach 3–5”.

Doświadczenie holenderskie jako szansa dla polskiego Kościoła? Do tego wniosku próbują przekonać Halina Bortnowska–Dąbrowska, Grzegorz Górny i Ryszard Żelichowski, znawcy kraju polderów, zaproszeni do rozmowy pod hasłem Holandia – Kalifornia Europy?.

(AG)

„Znak”

Nasze „złe” emocje

Psychologowie i psychoterapeuci, którzy wypowiadają się w najnowszym „Znaku”, niechętnie używają terminu „złe emocje”. Jeśli jakieś uczucia są „złe”, to te, które ranią przeżywającego je człowieka oraz tego, przeciw któremu są skierowane.

Emocje są „naszym bogactwem naturalnym”, uważa psycholog Tomasz Maruszewski (Biologiczny ekwipunek), ponieważ pozwalają nam „wyznaczać sobie cele w życiu i – zmieniać je, gdy okażą się niemożliwe do osiągnięcia”. Co ciekawe, w zależności od kontekstu kulturowego, różnie się na nie patrzy: „Smutek współcześnie uważamy za emocję szkodliwą (…). Natomiast w okresie średniowiecza niezwykle go ceniono, traktowano jak (…) zapowiedź świętości”.

„Nie jesteśmy odpowiedzialni za myśli, które się w nas rodzą, lecz jedynie za to, jak się z nimi obchodzimy” – przekonuje Anselm Grün OSB w tekście Czy emocje mogą być grzeszne?. Ludzi dręczy często poczucie winy z powodu własnych emocji. Tymczasem najwięksi święci „byli szalenie emocjonalni”, a gniew w tradycyjnej teologii „był postrzegany jako dar Boży” – przypomina Mirosław Pilśniak OP w rozmowie Emocje na wolności.

Inny uczestnik tej rozmowy psycholog Wojciech Eichelberger mówi, że Jezus, „kiedy wyrzucał kupców ze świątyni, musiał być bardzo zagniewany”, słuszny gniew „jest czymś dobrym”, a sam Chrystus „nie zawsze nadstawiał drugi policzek”. Również Bogdan de Barbaro sądzi, że nie zawsze musimy nadstawiać drugi policzek: „gdy ktoś bije mnie dla własnej przyjemności i zamierza tę praktykę kontynuować (…) mam prawo wycofać się z takiej relacji. Nie uważam, żeby to postępowanie było niechrześcijańskie”.

Psychiatra de Barbaro jest zdania, że nurt naszego życia określają „próby uniknięcia lęku”. Nieumiejętność przechodzenia przez doświadczenie lęku „upośledza zdolność doświadczania radości” – twierdzi zaś Danuta Sosnowska (Emocje poza kontrolą). Przywołuje Kierkegaarda, według którego człowiek, doświadczając lęku, rozpoznaje specyfikę swojej kondycji. Lęk „pobudza go do (…) wejrzenia w siebie”.

W numerze można też m.in. przeczytać dywagacje Tadeusza Lubelskiego na temat sytuacji polskiego kina (Nisza dla jakości) oraz tekst Czesława Porębskiego Nadzieja na godne życie o „farmie życia” – ośrodku dla autystycznych dorosłych – który dzięki Fundacji „Wspólnota Nadziei” i ofiarności ludzi powstanie podkrakowskich Więckowicach.

(PJ)

Bruce Wszechmogący (Bruce Almighty), reż. Tom Shadyac, USA 2003

Trudno być Bogiem

Bruce Wszechmogący – lekka komedia, której krytycy zarzucali niezbyt wyszukany humor i dość powierzchowne ujęcie tematu, ma jedną istotną zaletę. Jest nią samo postawienie przed widzem niebanalnego problemu: jak to jest, gdy się jest Bogiem. Taką, zdałoby się niewyobrażalną, szansę otrzymuje tytułowy Bruce, zapatrzony w siebie malkontent, przeżywający serię różnych niepowodzeń. Pewnego dnia Bóg zasypywany przez niego lawiną nieustannych pretensji udaje się na urlop, przekazując mu pełnię władzy.

Interesujące jest, że film nie został dopuszczony do rozpowszechniania w Malezji, gdyż dostrzeżono w nim zbyt obrazoburcze potraktowanie religijnej materii – przecież to właśnie nie kto inny jak Lucyfer w akcie nieskończonej pychy pragnął zająć miejsce Boga. Wydaje się jednak, że rzecz warto potraktować w kategoriach eksperymentu myślowego, w którym chodziłoby nie o to, by czynić się równym Bogu, ale by raz jeszcze spróbować uzmysłowić sobie, kim On jest, rozproszyć choć trochę obłok niewiedzy, za którym się skrywa.

Trudności, które są udziałem naszych ograniczonych władz intelektualnych, dobrze ilustrują słowa jednego z bohaterów powieści Trudno być bogiem braci Strugackich, który mówi z ironią: Gdybym mógł sobie wyobrazić, że jestem Bogiem, to bym Nim był. Twórcy filmu postanowili rozwiązać problem, jak pokazać niewyobrażalne, ograniczając Boże przymioty do jednego tylko atrybutu, którym jest wszechmoc. Tym sposobem bycie Bogiem staje się spełnieniem dziecięcej fantazji, aby móc zrobić wszystko, czego się zapragnie, bez żadnych ograniczeń. Jednak wszechmocny człowiek może być tylko karykaturą Boga. Bez pełnej wewnętrznej integralności – kłopoty sprawiają choćby mimowolnie urzeczywistniające się życzenia, bez wszechobecności – problemem stają się już zwykłe korki uliczne, bez nieskończonej percepcji – pojawia się uporczywa migrena spowodowana ogromem próśb, których nie można ogarnąć. Co więcej, wszechwładny Bruce wciąż pozostaje niewolnikiem małych aspiracji i, niczym złośliwy demon, bezpardonowo rozprawia się ze wszystkimi, którzy stają mu na drodze.

Wszechmoc to tylko cząstka, jedna z wielu cech Absolutu, bóstwo zaś, świętość Boga polega przede wszystkim na tym, że On jest Dobrem Samym. Na tym wszakże polu bohater bardzo odstaje od Pierwowzoru. Paradoksalnie to właśnie sfera etyczna jest obszarem, na którym nasze szanse na upodobnienie do Boga są największe. „Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” – jeżeli chcemy być tacy jak On, to właśnie tędy droga.

(GG)

„Pastores”, „Więź”, „Znak”, „Bruce Wszechmogący”
GG

recenzent....

„Pastores”, „Więź”, „Znak”, „Bruce Wszechmogący”
Paulina Jeske-Choińska

polonistka, redaktorka, prowadzi projekty wydawnicze....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze