O myszach co pod miotłą siedziały
fot. alex eckermann / UNSPLASH.COM

O myszach co pod miotłą siedziały

Oferta specjalna -25%

Pierwszy i Drugi List do Tesaloniczan

0 votes
Wyczyść

Duszpasterz. Rozmowy z ojcem Ludwikiem Wiśniewskim, Bożena Szaynok, Znak, Kraków 2012, s. 360

Recenzja książki Bożeny Szaynok Duszpasterz. Rozmowy z ojcem Ludwikiem Wiśniewskim autorstwa Marcina Cieleckiego – jest świetnie napisana. To samo można powiedzieć o książce, lecz po lekturze zarówno recenzji („W drodze” 4/2012), jak i samego wywiadu, pozostaje mi pewien niedosyt. Dotyczący tła, kontekstu, czy – jak kto woli – owego drugiego planu, w którym rozgrywało się życie i działalność ojca Ludwika Wiśniewskiego.

To, co robił, jak pracował i w co się angażował, będąc po stronie ludzi prześladowanych, nie spotykało się w większości z aprobatą kolegów księży. Środowiska kościelne, choć same dziś mówią o sobie, że są patriotyczne i opozycyjne od zawsze, w czasach komunistycznych były jednak przesiąknięte mentalnością PRL- u w najlepszym gomułkowsko-gierkowskim wydaniu. To znaczy były pełne uników, konformizmu, języka wychodzącego naprzeciw oczekiwaniom mocodawców systemu. Wystarczy zajrzeć do akt służb specjalnych, by zrozumieć mentalność, o której mówię.

Ojciec Ludwik był inny i dlatego często nieakceptowany przez środowisko kapłańskie. Był samotny, niespokojny, niepokorny, a zarówno biskupom, jak i niektórym przełożonym zakonnym to się nie podobało, bo burzył ład, który wypracowywali. Brakuje mi ukazania tego tła, zmagania się w samotności, z grupą, jakże niewielką, wśród innych duszpasterzy akademickich i wśród dominikanów, u których mógł liczyć na zrozumienie. Nie chciałbym, aby po lekturze pozostało wrażenie, zwłaszcza u ludzi, którzy tamtych czasów nie pamiętają, że ta świetnie napisana książka to tylko opowieść w stylu „płaszcza i szpady”. Tło było większością, a tacy jak ojciec Ludwik to jednostki.

Może nie potrzeba by pisać tej glosy, gdyby nie histeria środowisk kościelnych po liście ojca Ludwika Wiśniewskiego do nuncjusza apostolskiego o stanie polskiego Kościoła. Większościowe środowisko duchownych katolickich ukazało swoją twarz w tej – nie boję się powiedzieć – nagonce. Tę samą, co wówczas, gdy Ludwik był niespokojny i bronił innych. Wtedy mówili, że to mieszanie się do polityki, tak samo jak owi urzędnicy do spraw wyznań, którzy im to podpowiadali. Dziś sami, jako jedyni prawdziwi obrońcy wiary, nie chcą słuchać, że może coś z nami – czytaj z Kościołem, duchownymi – nie jest w porządku. I to z naszej, a nie innych, tych z zewnątrz, winy.

To jest małe uzupełnienie, abyśmy oddając sprawiedliwość takim ludziom jak ojciec Ludwik, nie zapominali, że zdecydowana większość – tych, którzy dziś są bardzo odważni i sporo krzyczą – wtedy siedziała jak mysz pod miotłą. Książka jest zapisem jednej z najpiękniejszych kart duszpasterskich naszego zakonu, a ta glosa po to, aby pamiętać, że dokonywało się to wszystko w samotności i często w niezrozumieniu. Ponieważ czytałem tę książkę na etapie powstawania, to i sam muszę uderzyć się w piersi, że nie dość mocno potrafiłem na to unikające tło i okoliczności wskazać. To tylko naprawdę małe uzupełnienie, ale jakże ważne, moim zdaniem.

O myszach co pod miotłą siedziały
Tomasz Dostatni OP

urodzony 17 września 1964 r. w Poznaniu – dominikanin, publicysta, duszpasterz inteligencji, rekolekcjonista, tłumacz języka czeskiego, zaangażowany w dialog ekumeniczny, międzyreligijny i społeczny. Ukończył studia filozo...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze