Naga prawda
fot. alex block / UNSPLASH.COM
Oferta specjalna -25%

Ewangelia według św. Marka

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 54,90 PLN
Wyczyść

Pornoland. Jak skradziono naszą seksualność, Gail Dines, tłum. Katarzyna Dajksler, W drodze, Poznań 2012, s. 296

Nie jest łatwo pisać o takiej książce. Czyta się ją zupełnie inaczej: z wypiekami na twarzy, z niesłabnącą ciekawością, ze wstydem. Jest też gniew i odraza, momenty odkładania lektury na bok i chwile łapania rozbieganych myśli. Ale pisać nie jest łatwo. Można się skryć za cytatami, można przybrać maskę świętego oburzenia i grzmieć jak inkwizytor na przerastającą nas rzeczywistość. Trudność wynika głównie z tego, że książka Gail Dines Pornoland. Jak pornografia skradła naszą seksualność jest świetna. Na poziomie dyskusji o języku filmów pornograficznych, gatunków oraz historii tej branży odpowiada takim pozycjom, jak Seks, demokratyzacja pożądania i media, czyli kultura obnażania Braina McNaira oraz Hardcore. Władza, przyjemność i „szaleństwo widzialności” Lindy Williams. Jednocześnie jest to książka, która bije powyższe – poważane i naukowe – tytuły na głowę. Gail Dines, śmiało operując terminami naukowymi, nie chowa się za uniwersytecką katedrą. Jeśli interesuje ją narracja filmów pornograficznych, to autorka idzie dalej, stawiając nie tylko pytanie: co ten film mówi o nas, ale jeszcze bardziej istotne: co ten film zrobi z dwojgiem kochających się ludzi? Na to ostatnie pytanie nikt nie chce odpowiadać. Pornoland jest jedną z pierwszych książek, które opisując fachowo i bez wstydliwego spuszczania wzroku pornograficzny biznes, pokazuje skutki pornografii zarówno czynnej, jak i biernej. Jeśli jednak myślicie, że przeczytacie tam słowa jak z nudnego niedzielnego kazania lub wyjęte z kościelnej nowomowy – głęboka troska, dehumanizacja osoby ludzkiej – to powiedzmy szczerze: to nie jest ta książka. Bukkake, gonzo, gagging, money shot – to są słowa, którymi się tu operuje, nazywając rzeczywistość taką, jaka jest.

Pornoland powstawał kilkanaście lat. Do momentu pojawienia się internetu branża pornograficzna była w miarę łatwa do opisania i wyznaczono jej granice, których generalnie nie przekraczała. Główną z nich była dostępność. Internet wprowadził totalny zalew łatwo dostępnej, często bezpłatnej pornografii. Zawieśmy do niczego nieprowadzącą dyskusję nad erotyką i pornografią w medialnym świecie. Gail Dines precyzuje to dosyć jasno: gdy mówi o pornografii, myśli o filmach typu gonzo, w których prezentuje się „brutalny, karzący seks, w czasie którego kobiety są poniżane i upokarzane”. I kiedy mówimy, że film jest ostry, to rzeczywiście taki jest: operacyjnie powiększone piersi, rozciągnięte odbyty, nieograniczone zapasy nasienia. Upokarzanie, gdy penis wpychany jest tak głęboko do gardła, że kobieta krztusi się, wymiotuje. On stoi, ona klęczy. Ona stara się podnieść, on ją przyciska. To język władzy. Film pornograficzny pokazuje, że mężczyzna dostaje to, czego chce i kiedy chce. Nie oszukujmy się: to nie są filmy o miłości. Branża pornograficzna stara się wmówić poprzez aktorki porno, że są to filmy dla wyzwolonych seksualnie osób. Gwiazdy filmów pornograficznych, takie jak Jenna Jameson czy Saha Grey, kreowane są na świadome swego ciała, wiecznie niezaspokojone kobiety. Fałsz tego stanowiska pokazuje jasno treść filmu gonzo: to nie o przyjemność aktorki tu chodzi. Celem seksu porno jest pokazanie, jak wielką władzę mężczyzna ma nad kobietą.

Ale jednocześnie pornografia wciąż szuka „numeru”: to, co kiedyś było atrakcyjne, pomysłowe, obecnie wykonują młodsze aktorki porno w kolejnych wariacjach. Dines opisuje, jak jeden z producentów zaciera ręce, oczekując, że jego film okaże się hitem – młoda kobieta jest penetrowana analnie w trumnie, podczas robienia na drutach.

Tak, ta książka jest ostra.

Nasz poligon codzienny

Żyjemy w epoce przegadania, w której każdy ma coś do powiedzenia, każdy pisze własną biografię. Tylko nikt nie słucha. Zaczęliśmy żyć w kulturze, którą Brian McNair nazwał kulturą obnażania. Według niego jest to medialna dostępność seksu, nagości na pokaz i ekshibicjonizmu w niespotykanej dotąd nadobfitości. Kluczem do zrozumienia naszych czasów, wedle McNaira, jest obnażanie się emocjonalne i fizyczne. Jestem nagi, więc jestem. Nagość zewnętrzna i wewnętrzna, czyli przestrzeń intymna, musi wyjść z zakrycia i stać się widzialna – aby dany człowiek w ogóle mógł być zauważony. McNair sformułował również termin „demokratyzacja pożądania”, nazywając tak akceptację medialnych przemian w sferze seksu. Media podchwyciły temat seksualności, oddając go niejako ponownie społeczeństwu: pozbawiony pruderyjności, mieszczańskiej hipokryzji. Pożądanie stało się na nowo pożądane. Erotyka i pornografia, a zwłaszcza ta ostatnia, przestały być sferą przynależną jedynie do zamkniętego klubu dżentelmenów. Zdjęcia, czasopisma, filmy erotyczne są dostępne dla wszystkich. Rozpoczęło się szaleństwo widzialności. Termin McNaira pasuje jednak do szerszych przemian, daleko wykraczających poza zagadnienia medioznawcze. Demokratyzacja pożądania to również milcząca zgoda na każde pożądanie, także to mroczne.

Kim jest autorka Pornolandu Gail Dines? Odtrąconą kobietą, która nie rozumie prawideł tego świata? Niechętną mężczyznom feministką, która mści się za swoje odrzucenie? Krzyżowcem moralności, purytanką sypialni? Nic z tych rzeczy.

A co, jeśli jesteś feministką – niejako przedstawia się Gail Dines – która popiera seks w prawdziwym znaczeniu tego słowa, popiera tę wspaniałą, sprawiającą frajdę i cudownie twórczą siłę, która daje ciału rozkosz i przyjemność, a w rzeczywistości jest przeciwna temu, co jest seksem porno. Seksem upokarzającym, nieludzkim, schematycznym i prostackim, który nie opiera się na indywidualnych fantazjach, zabawie czy wyobraźni, ale jest wytworem przemysłu i ludzi, których podnieca nie kontakt cielesny, ale penetracja rynku i zysk. Gdzie jest twoje miejsce w tej dychotomii pomiędzy tymi „za” i tymi „przeciwko”, kiedy popieranie seksu oznacza popieranie pornografii?

Dlatego autorka zainteresowana jest nie tylko dyskursem medialnym, ale znacznie bardziej tym, jaki wpływ mają filmy pornograficzne na to, co się dzieje w sypialniach przeciętnych odbiorców tych filmów oraz co naprawdę czują aktorzy w nich występujący. Na równych prawach będą odgrywać tu pierwszoplanową rolę głosy pomijane w publicznej dyskusji: wypowiedzi młodych mężczyzn, fragmenty z forów internetowych, zapisy dyskusji, które autorka prowadziła, a w których uczestniczyli zarówno mężczyźni, jak i kobiety, wreszcie rozproszone wypowiedzi aktorów porno i ludzi z branży, dzięki czemu powstaje pełny obraz zjawiska. Czy jest on spójny? W dużej mierze tak, jeśli za jego wyrazistość uznamy brak kompromisu w opowiedzeniu się „za” pornografią lub „przeciw”.

Głównymi badanymi w ankietach i najczęściej zabierającymi głos są studenci z amerykańskich kampusów uniwersyteckich. Studia to bowiem czas „spuszczenia z łańcucha”, wolności od kontroli rodzinnego środowiska, określania swojej tożsamości i swobodnego wybierania strategii bycia w świecie. Seksualność jest jedną z nich. Otwartość młodych ludzi na rozmowę, a przede wszystkim zdolność do autorefleksji, pozytywnie zaskakuje.

Tylko rób tak, żeby było jak w filmie

Duże wrażenie robią rozmowy z młodymi mężczyznami, którzy czują, że coś jest nie tak. Przywykli do pornografii od młodzieńczych lat, teraz, gdy chcą stworzyć trwały związek, mają poczucie, że zostali oszukani. Filmy porno kreowały wizerunek kobiet, które łatwo zadowolić, które są zawsze chętne i otwarte na nowe propozycje seksualne. Nadto wyobrażali sobie, że są królami łóżka – długodystansowcy, którym nigdy nie braknie siły i pomysłowości. Rzeczywistość okazała się inna: rozczarowani własnymi możliwościami w sypialni nie potrafią zadowolić ukochanej osoby. Geografia kobiecego ciała, jego indywidualność, niepowtarzalność realnych, bo własnych, przeżyć seksualnych, zaskakuje. Zderzenie z tą prawdą budzi gniew. Najpierw wobec niej, czasem wobec siebie. Zwłaszcza że codzienność wypada tak blado w porównaniu z filmowymi scenami, od których nie można się uwolnić. Nie wszyscy wytrzymują taką presję.

Młode kobiety mają własne historie. Pornografia zaczyna kształtować ich współżycie. Seks analny czy oglądanie pornografii w trakcie stosunku… Partnerzy wymuszają seks znany im z filmów, z obrazów, którymi przesiąknęli. Lub mówiąc jeszcze inaczej: innego seksu nie znają. Niektóre kobiety kapitulują, pragnąc pozostać ze swoim mężczyzną, inne negocjują granice, jeszcze inne odchodzą z poczuciem doznania krzywdy od mężczyzny, który w sypialni chce być kimś innym – wystudiowanym, naśladującym, nieobecnym, zaprogramowanym – niż jest w rzeczywistości. Jeszcze więcej jest kobiet po prostu zagubionych, gdyż nie rozumieją, jak z mężczyzn okazujących im czułość, zainteresowanie, fantazję uwodzenia, zamieniają się w sypialniach w mężczyzn, którzy pragną seksu opartego na manipulacji, zmuszaniu i krępowaniu.

Kaskaderzy porno

Gail Dines próbuje stanąć po drugiej stronie kamery, aby dowiedzieć się więcej o aktorach porno. Od razu powiedzmy, nie jest to łatwe. Maxa Hardcore’a nazywa wprost seksualnym sadystą, ten bowiem mężczyzna dosyć otwarcie chwali się swoimi wyczynami. Jego specjalnością są brutalne filmy, w których kobiety są poniżane i maltretowane. Autorka ujawnia sposób manipulacji mężczyzny, zwabiającego do swoich filmów kolejne kobiety. Najpierw oczarowuje je komplementami, oferuje pieniądze i namawia do udziału w filmie. W trakcie jego realizacji nie pozostaje nic z wcześniejszych pięknych słów. To, czego jesteśmy świadkami, zasługuje na miano gwałtu, a nie uprawiania miłości. Po zakończeniu kręcenia filmu, zanim kobieta dojdzie do siebie, Max obrzuca ją wyzwiskami oraz groźbami, że odejście od niego zakończy się upokarzającym ujawnieniem filmu rodzicom, dziecku lub innym osobom, na których może jej zależeć. Gdy odbiera pieniądze, zostaje nazwana „dziwką” – upokarzająca więź emocjonalna nie pozwala jej odejść do normalnego świata. Jenna Jameson z kolei powtarza wciąż te same frazesy, jakby się bała powiedzieć coś więcej i bardziej od siebie. Gdy wyrwie jej się stwierdzenie, że granie w filmach porno nie jest przyjemną rzeczą, natychmiast poprawia się, wracając do wyuczonych kwestii.

Pytając o te chwile, kiedy aktorka porno znika z ujęcia kamery, Dines opowiada o kobietach, które muszą dojść do siebie po brutalnych penetracjach, a jednocześnie wrócić tam, dokąd nie sięga już oko widza: do dziecka, do kolejnej raty kredytu… Opisując uszkodzenia ciał aktorek, Dines pisze, że

Ilość produkowanej dziś pornografii oznacza, że rozpoczęły się szalone zawody, w których producenci nie tylko przekraczają kolejne granice w dziedzinie seksu, ale, przy okazji, wystawiają swoje aktorki na coraz większe niebezpieczeństwo. W tym wyścigu na dno fantazyjne okrucieństwo pornografii przesiąka do prawdziwego świata.

Na marginesie rodzi się pytanie, czy nie właściwej byłoby mówić o kaskaderkach porno niż o aktorkach.

Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet

Ta książka jest ostra, bo jest szczera. Musi taka być, jeśli chce powiedzieć coś naprawdę; jeśli chce powiedzieć coś, co wykracza poza popularne slogany. Pornoland po kolei wskazuje i narusza mity branży pornograficznej. Podstawowym założeniem filmów pornograficznych jest to, że występują w nich kobiety, które tylko tak mogą zaspokoić swoje potrzeby. Branża musi w ten sposób kreować aktorki porno, aby zdecydowanie różniły się od znanych mężczyznom kobiet – małżonek, sióstr, przyjaciółek. Te na ekranie, to niemal wybryk natury – dostają to, na co zasłużyły. Brutalny seks, na który niby tak entuzjastycznie reagują, jest jedynie tego potwierdzeniem. Odczłowieczenie aktorek porno jest głównym zadaniem branży pornograficznej. W innym wypadku mężczyźni oglądający bukkake, gagging czy podwójny anal mieliby wyrzuty sumienia. Odczłowieczenie aktorek porno pozwala tym samym obserwatorom oglądać filmy typu gonzo, jak również być przykładnymi mężami i łudzić się, że granica obydwu światów jest nieprzekraczalna.

To, co opisuje Gail Dines, być może jeszcze lepiej uchwycił Imre Kertesz, pisząc w Dzienniku galernika pod rokiem 1990:

Dwie wielkie metafory XX wieku: obóz koncentracyjny i pornografia – obie w aspekcie totalnego podporządkowania, niewolnictwa. Jak gdyby natura, radykalnie obnażając naturę ludzką, odwróciła się teraz do człowieka swoją przeklętą stroną.

Często myślałem o tym cytacie. Nieoczekiwanie dwie książki, dwa głosy z krańca wieku – ocalony z Auschwitz i uniwersytecki medioznawca – podały sobie dłonie, wyraziście się uzupełniając.

Postscriptum, którego nie ma

Pornografia jest wszechobecna, dlatego tak trudno o niej rozmawiać. Taniec na rurze jest zwykłym ćwiczeniem gimnastycznym, Saha Grey (oczywiście naga) promuje kampanię sterylizacji zwierząt, Jenna Jameson jest zapraszana do popularnych programów rozrywkowych i traktowana jako osobowość. Wideoklipy muzyczne, moda, magazyny plotkarskie – nasza hiperseksualna epoka. Pornografia nie jest obojętna, wręcz przeciwnie – jest nacechowana silnym ładunkiem emocjonalnym. Jest to oczywiste, gdyż rozmawiamy o jednej z najsilniejszych ludzkich emocji, jaką jest pożądanie. Na te emocje i ludzkie pragnienia nałożone są klisze obrazów wzmacniających, podsycających pożądanie. Pornografia skradła nam naszą seksualność. Narzuciła język, obraz. Teraz trzeba ją odzyskać – własną, niepowtarzalną, niezwykłą.

W tej książce nie pada ani razu słowo „Bóg”. I pewnie tak ma być, i pewnie to słowo może dopowiedzieć sobie czytelnik, jeśli tego chce. Otóż ja bardzo chcę. Pamiętam, jak kiedyś Grzegorz Wacław „Dziki”, powiedział:

Mój seks dzieli się na seks przed Chrystusem i po Chrystusie. Nie chodzi mi o to, że jest on tak antyczny, ale że podejście do spraw seksu uległo we mnie przemianie, może nie od razu po odnalezieniu Chrystusa, ale po odnalezieniu żony.

Bardzo brakuje mi w naszej przestrzeni – tak społecznej, jak i kościelnej – owego „seksu po Chrystusie”. Zdaję sobie sprawę, że o. Ksawery Knotz robi wspaniałą robotę. Chciałoby się jednak usłyszeć z kościelnej ambony, że Chrystus jest rzeczywiście z prostytutkami. Że potrzebujemy Boga wszechmocnego: od nowotworów, od depresji, od pornografii – wyzwól nas, Panie.

Naga prawda
Marcin Cielecki

urodzony w 1979 r. – polski poeta, eseista, recenzent, pisarz.  Autor m.in. zbioru esejów Miasto wewnętrzne, książek poetyckich Ostatnie Królestwo, Czas przycinania winnic....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze