List do Galatów
Iz 63,16b-17.19b; 64,3-7 / 1 Kor 1,3-9 / Mk 13,33-37
Adwent to czas przypomnienia, że Pan jest. Czas przywołania na nowo prawdy, że On jest Bogiem pośród ludzkich spraw. To przypomnienie, że tak jest nie tylko w świętowane sentymentalnie Boże Narodzenie. On przychodzi i puka do drzwi naszych domów i ważnych spraw codzienności. Czy ma tam miejsce każdego dnia? Odpowiedź zna każdy z nas.
Czuwanie budzi nas i nasze sumienie do prawdy pojednania. Wezwanie, aby nie spać, rozlega się w tekstach liturgicznych jak bicie dzwonu na wieży kościoła. Niewątpliwie jest to zaproszenie do zmienienia siebie. W adwentowym czasie życia Kościoła nie chodzi tylko o to, aby nie tańczyć. Wręcz przeciwnie, chodzi o odnalezienie w pamięci melodii i rytmu, aby tańczyć z Oblubieńcem tę jedyną pieśń miłości.
Każdemu wyznaczył zajęcie – mówi nam dzisiejsza Ewangelia. Wykonać je dobrze to prosty znak bycia w gotowości. Uczynić dziś wszystko tak, jak powinno być zrobione. Bez odkładania na jutro. Może zajmuję się sprawami niepotrzebnymi, a rzeczywiste obowiązki mojego życia leżą porzucone, jak nieuprawiana ziemia? Może żyję na cudzy rachunek, nie biorąc odpowiedzialności za swoje decyzje? Może praca przesłania mi wszystko? Warto się rozejrzeć dookoła i przyjrzeć sobie i otoczeniu. Może należy posprzątać pokój, pojednać się z najbliższymi, z sąsiadami. Może warto uzdrowić relacje z kolegami w pracy, w szkole. Jaki jestem pośród moich zajęć? Kim jestem na co dzień, a kim w kaplicy?
Izajasz przypomina prawdę o Bogu Stwórcy. Nie jesteśmy zostawieni sami sobie. On podtrzymuje nas w istnieniu. „Jesteśmy dziełem rąk Twoich”, a więc w Bożych rękach jest wszystko i wszyscy tam jesteśmy. Modlitwa jest powierzaniem siebie Ojcu. Oddawaniem Mu swoich najważniejszych spraw. Wszystkiego. Czas adwentowy jest zaproszeniem do ponowienia zawierzenia się Bogu. Pozwala również popatrzeć na naszą modlitwę jak na rozmowę z Ojcem. Czy rozmawiam z Ojcem o moich najważniejszych sprawach? Czy idę do Niego w chwilach radości i niepowodzeń, mocy i bezradności? Czy przeżywam z Nim wszystko, aby na Nim budować? Może żyję tak, jakby Go nie było i nie widzę, że tak jest?
„Nie śpij, bo cię okradną”, słyszymy czasami na dworcu, w pociągu. Mamy czuwać, by nie zaskoczył nas złodziej. Może w dni adwentowe warto to ostrzeżenie przetłumaczyć na nasze życie wiary i miłości.
Oceń