Ewangelia według św. Łukasza
Iz 66,18-21 / Ps 117 / Hbr 12,5-7.11-13 / Łk 13,22-30
Piękna jest Izajaszowa wizja obejmująca cały świat Bożą obietnicą. Wszystkie ludy i języki zostaną zebrane, czyli przezwyciężone zostaną podziały zapoczątkowane podczas budowy wieży Babel. To nie koniec obietnicy, bo istnieją ludy, które są jeszcze bardziej oddalone i które nigdy nie doświadczyły Bożych cudów, a nawet nie słyszały o istnieniu Boga. Przedstawiciele tych narodów zostaną przyniesieni jako dar dla Boga, aby stać się Jego własnością oraz braćmi Izraela, a niektórzy z nich zostaną włączeni w służbę w świątyni.
Psalmista wzywa wszystkie narody do wychwalania Boga z dwóch powodów: Jego łaska (hesed) jest potężna, a Jego wierność jest wieczna. Wierność Boga – Jego obietnice względem nas – jest tak wielka, że wręcz staje się Jego istotą (zob. 2 Tm 2,13). Nie jest to wierność bezwzględna, niewybaczająca błędów czy naszych niewierności, tylko utkana z Jego łaskawości.
Ta łaskawość i wierność objawiają się czasami w sposób, który nie jest dla nas łatwy do przyjęcia. List do Hebrajczyków pokazuje, że niektóre trudne doświadczenia są narzędziem pedagogicznym, abyśmy dojrzewali do relacji z Bogiem. Pomimo zniechęcenia i trudów („opadłe ręce i osłabłe kolana”) jesteśmy wezwani do dawania świadectwa naszym życiem („proste ślady”), aby inni (w szczególności słabi) mogli się na nim wzorować. Czy moje ślady prowadzą na manowce, czy ku uzdrowieniu?
W Ewangelii ktoś pyta Jezusa, czy tylko nieliczni będą zbawieni. Takie pytanie niesie ryzyko marginalizacji osobistego zaangażowania. Dlatego odpowiedź Jezusa przenosi pytanie w inny, bardziej angażujący każdego z nas rejestr. A przypowieść, którą opowiada, ma nas wybudzić z fałszywego poczucia bezpieczeństwa: można być pozornie blisko, a jednocześnie bardzo daleko. O wejściu na ucztę w królestwie Bożym zdecydują bowiem nie słowne deklaracje, ale bliskość życia z Nim już teraz.
Oceń