Ewangelia według św. Łukasza
Jr 23,1-6 / Ef 2,13-18 / Mk 6,30-34
Zawsze czułem się zakłopotany, gdy widziałem wyciągniętą po datek rękę cygańskiego dziecka. Często gest był poparty słowem w łamanej polszczyźnie: „Pane daj”. Najtrudniejsza była świadomość, że prawie na pewno pieniądze, które zbierze dziecko, nie będą przeznaczone na jedzenie, lecz odbiorą mu je matka lub ojciec i wydadzą na „własne cele”. Jednak pragnienie dziecka, aby otrzymać pieniądze, było tak wielkie, że nie odstępowało mnie na krok. Ta nachalność była bardzo męcząca i czasem irytująca.
Czy „nachalność” słuchaczy Jezusa i jego uczniów, o której czytamy w dzisiejszym fragmencie Ewangelii nie jest podobna? Nie odstępują ich na krok, pewnie biegną za nimi („niektórzy nawet ich uprzedzili”), gromadzą się w „wielki tłum”, „żebrzą” u Jezusa. A On im daje w obfitości, najpierw Słowo – „głosił im liczne nauki”, a potem chleb, i wcale nie ma w Nim zniecierpliwienia czy złości na tak wielkie tłumy. Niektórzy odejdą i roztrwonią łaskę, niczym cygańskie dzieci z naszych ulic, ale pomimo to Jezus nie przestaje dawać.
Niezwykłe są dwie sprawy w tym fragmencie Ewangelii: wielkie pragnienie ludzi i hojność Jezusa, który nie pyta, czy Jego dar zostanie należycie wykorzystany, po prostu daje. Nam, którzy kierujemy się efektywnością i skutecznością działania, wydaje się „rozrzutnym” i „naiwnym” Pasterzem. Jezus pokazuje jednak, jak bardzo troszczy się o nas, jakim jest Dobrym Pasterzem. Nam zaś pozostają pytania: Czy wiemy, że jesteśmy tylko żebrakami wobec darów Boga? Czy jest w nas pragnienie otrzymania daru? Czy stać nas wobec Jezusa na gest dziecka cygańskiego? Czy też może zamykamy się w naszym własnym, dobrze zorganizowanym świecie wolnego rynku, procedur demokratycznych, służb socjalnych, własnej samorealizacji i podnoszenia jakości życia? W takim świecie Bóg nie jest nam potrzebny do niczego i tym bardziej my niczego od Niego nie oczekujemy.
„Panie do kogóż pójdziemy? Ty masz Słowa życia wiecznego”.
Oceń