Pierwszy List do Koryntian
Am 7,12-15 / Ef 1,3-14 / Mk 6,1-6
Chrystus posyła apostołów, aby rozgłaszali Ewangelię. Można w tym geście zobaczyć zadziwiającą postawę Boga: oto wzywa On pomocy człowieka w dziele zbawienia świata. Jednak na pomocników bierze ludzi raczej słabo przygotowanych (podobnie ma się rzecz z Amosem z pierwszego czytania).
Można by się zastanowić, co jest potrzebne do takiej misji. Na pewno ci galilejscy rybacy przez wielu będą postrzegani jako niekompetentni. Mają tego świadomość, a mimo to podejmują się pójść bez sprzeciwu. Wpatrują się w Tego, który ich posyła. Nie odpowiedzieliby na głos posłania, gdyby nie dowiedzieli się wcześniej, kim jest Chrystus. To Jego autorytet dodaje im sił. Tak się dzieje w Kościele do dziś.
Zadanie, które otrzymali, jest trudne. Po pierwsze, wyruszają bez żadnych zabezpieczeń (bez chleba, torby, pieniędzy), a po drugie, nie wiedzą, czy ta misja się powiedzie („Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą…” Mk 6,11). Jedyne oparcie mają w słowach Jezusa. To oparcie się na autorytecie Jezusa nie oznacza lekceważenia misji. Mają być rzetelni w tym, co mówią, a ta rzetelność to nic innego, jak wierność prawdzie (wierność Kościołowi).
Apostołowie posłuchali głosu Pana i wyruszyli w świat, wzywając ludzi do nawrócenia. Fragment Biblii mówiący o tym w dosłownym tłumaczeniu brzmi: „I wyszedłszy głosili, aby zmieniali myślenie”. Wzywali do przemiany myślenia o Bogu, który dał im poznać rąbek Swojej tajemnicy. O Bogu, który zachwyca i pociąga człowieka. Bo odkryli, że Jezus „z miłości przeznaczył ich dla siebie”, aby całe stworzenie „wybrane przed założeniem świata (…), istniało ku chwale Jego majestatu” (Ef 1,5.4.12).
Oceń