Hewel. Wszystko jest ulotne oprócz Boga
„Pastores”
Czas pracy, czas wypoczynku
„Bóg nakazuje zarówno pracę, jak i odpoczynek. Przeplatanie się jednego i drugiego, odnalezienie i zachowanie właściwych proporcji między nimi stanowi warunek pełnego bycia i rozwoju człowieka” – ta prawda, przypomniana przez ks. Józefa Naumowicza, jest osią, wokół której koncentrują się artykuły najnowszego numeru „Pastores”.
Większość autorów zgadza się, że wspomniana równowaga została współcześnie naruszona na niekorzyść odpoczynku. Jeden z nich zauważa, że „niemal wszyscy w jakimś stopniu dajemy się unieść owemu pędowi świata i pokusie aktywizmu”, a inny stwierdza nawet, że „najwyższy (…) czas ogłosić SOS dla odpoczynku”. Praca bowiem, sama będąc „wartością, z której rodzi się dobro”, może stać się uzależnieniem. Dlatego trzeba wiedzieć, jak temu przeciwdziałać, co zrobić, aby nasz codzienny wysiłek był „czynnikiem rozwojowym”. O tym, jak „utrzymać harmonię pomiędzy pracą a innymi potrzebami” człowieka, opowiada psycholog i terapeuta Krystyna Kotowa.
Coraz więcej z nas chce realizować „wszystko w wydaniu maksymalnym”. Agata Rusak pisze, że „ktoś taki (…) będzie pracował do upadłego, a potem zafunduje sobie wypoczynek do upadłego”. Tymczasem „natura lubi rytm” i człowiek, który jest jej częścią, potrzebuje odpowiedniej higieny w przeżywaniu i planowaniu swojego czasu. Tym bardziej, że czas ma znaczenie religijne i – jak podkreśla ks. Józef Kudasiewicz – nawet „w zwykłym ludzkim odpoczynku sprawy Boże łączą się ze sprawami ludzkimi”.
Niektóre teksty zamieszczone w numerze traktują o specyficznych trudnościach związanych ze źle zorganizowaną pracą księży. Ks. Aleksander Radecki analizuje syndrom wypalenia zawodowego charakterystyczny dla tzw. „zawodów wspomagających” (lekarze, pielęgniarki, nauczyciele, terapeuci), który staje się realnym zagrożeniem dla kapłanów, nierzadko aktywnych na wielu płaszczyznach związanych z różnymi profesjami. Ks. Romuald Jaworski pisze natomiast o specyficznych wyzwaniach zawodu księżowskiego takich, jak częste zmiany środowiska, brak zauważalnych efektów swojej pracy (widać je dopiero po wielu latach), niejasność dotycząca zakresu własnej wolności i odpowiedzialności itp. Nad właściwą hierarchią różnych zajęć i obowiązków zastanawia się ks. Piotr Mazurkiewicz, przypominając, nie tylko zresztą księżom, o tym, że jeśli „nie chcemy się dać »poszatkować«” w coraz szybciej pędzącym świecie, „potrzebujemy refleksji nad tym, co naprawdę ważne w naszym życiu, co tylko pilne, a czemu w ogóle nie warto poświęcać nawet odrobiny swojego czasu”.
(PŁ)
„Więź”
Gdzie się podział mężczyzna
Wiek XXI będzie wiekiem mężczyzn albo nie będzie go wcale – taki wniosek można wysnuć, przeglądając rozmaite polskie czasopisma, analizujące kryzys męskości we współczesnym świecie. Redaktorzy miesięcznika „Więź” próbują wyjść poza to oczywiste stwierdzenie, proponując mężczyznom – i światu – między innymi wzorce męskości, dyskusję o miejscu mężczyzn w Kościele i refleksje mężczyzn o ich życiu i roli.
W dyskusji Po co mężczyźnie Kościół?, do której zaproszono Alinę Petrową–Wasilewicz, Elżbietę Adamiak, Grzegorza Górnego i o. Mirosława Pilśniaka OP, najbardziej prowokacyjnej odpowiedzi na tytułowe pytanie udziela dominikanin. Kościół nie jest pierwszą potrzebą mężczyzny – „zamiast pytać, jak przyciągnąć mężczyzn do Kościoła, należałoby postawić pytanie, co robić, aby mężczyzna był dobrym chrześcijaninem”. O. Pilśniak uważa bowiem, że „mężczyźni są obecni w Kościele, chociaż nie widać ich zbyt wielu na nabożeństwach”.
Rozmówcy zaproszeni przez „Więź” spierają się również o to, czy wzorem dla chrześcijanina mężczyzny może być święty Józef – a jeśli nie on, to kto; zgadzają się, że kultura masowa atakuje dawny wzór mężczyzny – rycerza czy świętego; zastanawiają się, czy źródłem tożsamości mężczyzny jest spotkanie z kobietą; odpowiadają na pytanie, kim mężczyzna być powinien. Alina Petrowa– –Wasilewicz odpowiada krótko: „Dla mnie mężczyzna powinien być głową rodziny, a z chrześcijańskiego punktu widzenia: głową Kościoła domowego”. Pośrednio zgadza się z nią o. Pilśniak, wskazując jako drogę dla mężczyzny małżeństwo i rodzinę.
Jeden ze współczesnych wzorców męskości według Grzegorza Górnego – Robert Friedrich – w rozmowie z Katarzyną Jabłońską i Jackiem Borkowiczem dzieli się swoim doświadczeniem bycia mężem i ojcem. Pytany o wzory, odwołuje się między innymi do starotestamentowego Tobiasza, mówi o trudności bycia konsekwentnym w stosunku do córek, o otwartości wobec dzieci w sprawie własnych trudności, o dążeniu do wspólnej modlitwy oraz roli Kościoła i swojej wspólnoty w byciu mężczyzną. „Z ojcem za rękę” to także pochwała hierarchii, rozumianej jako pewien porządek świata.
(AG)
„Znak”
Chrześcijanin idzie na wojnę
W obliczu trwającej dyskusji na temat wojny w Iraku lipcowy „Znak” podejmuje refleksję nad tym, jaką postawę wobec wojny powinien przyjąć chrześcijanin.
Ks. Grzegorz Ryś w zwięzłym szkicu historycznym ukazuje dwa różne spojrzenia na wojnę w chrześcijańskiej tradycji: radykalne stanowisko antywojenne oraz stanowisko „militarystyczne”, czyli doktrynę wojny sprawiedliwej przyznającą, że pod pewnymi warunkami wojna może być moralnie legitymizowana.
Z tą drugą postawą zgadza się m.in. Nikolaus Lobkowicz, jeden z uczestników redakcyjnej ankiety. Podkreśla on, że „chrześcijanin nie musi – jak uważali kwakrzy czy zwolennicy Lwa Tołstoja – uważać absolutnej non–violence za naczelną zasadę”. Zauważa zarazem swoisty paradoks odmiennych postaw wobec moralnej dopuszczalności wojny: „zarówno żołnierz––chrześcijanin, jak i chrześcijański pacyfista nie są wolni od sprzeczności: żołnierz – ponieważ się zbroi i gotowy jest uczynić coś, czego ma nadzieję nigdy nie uczynić, pacyfista zaś – ponieważ zapewne nie dzięki niemu, lecz właśnie dzięki żołnierzowi, nie dochodzi do wojny”.
Z kolei Chantal Delsol i Zbigniew Stawrowski wskazują, że trudności w pogodzeniu idei wojny i etosu Ewangelii biorą się z pomieszania różnych płaszczyzn, ponieważ: „nakaz miłowania wroga odnosi się do wroga prywatnego (…), a nie do wroga publicznego”, przed którym należy bronić daną wspólnotę, jeśli ponosi się odpowiedzialność za jej bezpieczeństwo.
Redakcja przypomina też powstały na początku wojny w Iraku tekst ks. Richarda Neuhausa, który pisze: „W ocenie Stanów Zjednoczonych i wielu innych państw Saddam stanowił poważne i coraz bardziej namacalne zagrożenie dla Ameryki, pokoju światowego oraz bezpieczeństwa milionów niewinnych ludzi. Jeśli ta ocena jest słuszna, to – dowodziłem – w związku z brakiem wiarygodnych alternatyw posłużenie się siłą militarną w celu usunięcia owej groźby jest zarówno usprawiedliwione, jak i konieczne”. W krótkim, polemicznym komentarzu Karol Tarnowski formułuje swoje zastrzeżenia, zauważając, że „trudno nie zatrzymać się przy owym »jeśli«” w cytowanych wyżej słowach Neuhausa.
Wątek ten porusza również Adam Workowski, który nie zgadza się ze stanowiskiem, według którego „ostateczna ocena wojny zależy od przyszłych faktów: znalezienia bądź nieznalezienia broni chemicznej”. Należy bowiem pamiętać, że „w sytuacji zagrożenia terroryzmem sama groźba posiadania broni może stanowić wystarczający powód do rozpoczęcia wojny”.
(PŁ)
Oceń