Felieton jako gatunek literacki daje możliwość, a nawet zachęca do uruchomienia pewnej dawki humoru. Dziś jednak – ostrzegam – będzie śmiertelnie poważnie, bez tytułowego chechranio, czyli chichotu.
Przed kilkoma tygodniami powierzono mi kierowanie zespołem, który w archidiecezji katowickiej ma przygotować i wdrożyć system prewencji wykorzystania seksualnego dzieci i młodzieży. Czyli sprawić, żeby w przyszłości ofiar było jak najmniej, a najlepiej, żeby nie było ich wcale. Słuchając opowieści osób wykorzystanych seksualnie (żadne statystyki tego nie zastąpią, choć już po nich włos się jeży), wszelkie chechranie zamiera. Na dłużej. Jeśli więc zrobimy marną prewencję, to ofiary nadal będą. Ta perspektywa nie sprawia, że sypiam lepiej. Zwłaszcza że każdej takiej osobie, której nie uda się uchronić, trzeba będzie jeszcze spojrzeć w oczy w dniu sądu.
Pewnie przy okazji tych prac będziemy musieli napisać dokument określający zasady prewencji, kodeks postępowania itd. Ale publicznie wyznaję, że nie wierzę w skuteczność tego typu działań, jeśli nie będą się one wiązały ze zmianą mentalności osób, które są przez prawo do czegoś zobowiązane, czyli że muszą mie
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń