Ars, Cluny, La Salette
Oferta specjalna -25%

Liturgia krok po kroku

0 opinie
Wyczyść

19 czerwca papież Benedykt XVI ogłosił w Watykanie rozpoczęcie Roku Kapłańskiego, którego patronem został św. Jan Maria Vianney. Tak się składa, że dzień wcześniej znalazłem się w Ars – małej wiosce pod Lyonem, w której ów święty był przez 41 lat proboszczem. W środku plebanii, której wystrój zachowano w niezmienionym stanie od 150 lat, największe wrażenie robi zegar z dobowym rozkładem zajęć francuskiego kapłana. Wynika z niego, że ks. Vianney co najmniej dziesięć godzin dziennie spędzał w konfesjonale. Jego biografowie szacują, że wysłuchał w ciągu swego życia ponad milion spowiedzi.

Kiedy w 2006 roku Benedykt XVI odwiedził Polskę, podczas homilii w katedrze warszawskiej powiedział: „Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego: aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego”. Wydaje się, że te właśnie zalecenia przyświecały papieżowi, gdy ogłaszał proboszcza z Ars patronem Roku Kapłańskiego.

Kiedy Jan Maria Vianney udawał się po raz pierwszy do swej parafii, spotkał po drodze chłopca, któremu powiedział: „Pokaż mi drogę do Ars, a ja pokażę ci drogę do nieba”. Te słowa najpełniej chyba oddają istotę powołania kapłańskiego, które francuski proboszcz w sposób szczególny realizował jako spowiednik i kierownik duchowy. Dzięki niemu licząca zaledwie 270 mieszkańców wioska stała się ośrodkiem duchowego promieniowania na cały kraj, a do Ars przybywali, by prosić o radę i modlitwę, przedstawiciele paryskiej elity.

Korzystając z okazji, postanowiłem zobaczyć inne historyczne centrum odnowy chrześcijańskiej, mianowicie położone w niedalekiej Burgundii – Cluny. Tam znajdował się największy katolicki klasztor w dziejach średniowiecznej Europy. To stamtąd wyszła „wiosna Kościoła”, która między XI a XIII wiekiem odnowiła oblicze chrześcijaństwa na naszym kontynencie. Tak zwana reforma kluniacka, oparta na powrocie do pierwotnej reguły św. Benedykta, koncentrując się na rozwoju duchowym i intelektualnym wiernych, nadała nauczaniu Chrystusa nowy impet. Cluny dało Kościołowi dwóch papieży – Urbana II i Pascala II – a kolejny z biskupów Rzymu, Grzegorz VII, oświadczył, że „żadne inne opactwo mu nie dorównuje, gdyż nie było w Cluny ani jednego opata, który nie byłby świętym”.

O tym wszystkim wiedziałem z różnych opracowań na temat historii Kościoła. Nie dowiedziałbym się natomiast o tym niczego, będąc na miejscu w Cluny. Najdłuższa budowla średniowiecza, prawdziwa perła architektury romańskiej, została zniszczona na rozkaz Napoleona Bonapartego, który na miejscu ołtarza i chóru kazał założyć stajnię. Do dziś na terenie dawnego opactwa znajduje się stadnina i ośrodek sportów hipicznych. W różnych informatorach na temat miejscowości to właśnie sukcesy koni i dżokejów są powodem do dumy, a nie benedyktyńscy mnisi ze swoją chwalebną przeszłością.

O roli Cluny w dziejach średniowiecznej Europy nie dowiemy się także nic w miejscowym muzeum, gdzie ani słowa nie usłyszymy o niegdysiejszym duchowym potencjale tego miejsca. W środku nie znajdziemy ani jednego rekwizytu chrześcijańskiego: szat czy ksiąg liturgicznych, biblijnych obrazów czy monstrancji. Multimedialna prezentacja architektury opactwa ma charakter czysto techniczny, abstrahując zupełnie od sakralnego charakteru obiektu. Wiele wyjaśniają za to wyryte na progu muzeum ekierka i cyrkiel.

Z głównej świątyni opactwa pozostała tylko boczna kapliczka, kończąca ramię transeptu. Jej ogromne rozmiary pozwalają sobie wyobrazić, jak potężny był to kościół. Dziś jego dawne wnętrze przypomina raczej ruiny Forum Romanum z potrzaskanymi kikutami kolumn. Ten widok pomaga sobie uzmysłowić, czym była antykatolicka furia wywołana przez rewolucję francuską. To nie przypadek, że Jan Maria Vianney po raz pierwszy przystąpił do Komunii świętej potajemnie, ukrywając ten fakt przed otoczeniem.

Najwięcej czasu we Francji spędziłem jednak w innym miejscu, które także nadało nowy impuls życiu Kościoła w tym kraju. Chodzi o leżące w Alpach sanktuarium w La Salette, gdzie w 1846 roku miało miejsce głośne objawienie maryjne. Szczególnym charyzmatem saletyńskim pozostaje wezwanie do pojednania, wyrażające się zwłaszcza w sakramencie spowiedzi. Ale pojednanie może mieć także inny wymiar. To właśnie w La Salette podczas II wojny światowej ukrywał się jeden z architektów przyszłej zjednoczonej Europy – Robert Schuman. Chociaż z rąk Niemców groziła mu śmierć, już projektował francusko-niemieckie pojednanie po zakończonej wojnie.

Schuman wiedział, że takie pojednanie jest możliwe tylko na gruncie chrześcijaństwa, które jako jedyna religia głosi przebaczenie wrogom i miłość do nieprzyjaciół. Dlatego powtarzał, że w Europie demokracja będzie albo chrześcijańska, albo nie będzie jej wcale. Dzisiejsi włodarze Cluny, jak widać, nie mieliby problemu z tak postawionym wyborem – jeżeli chodzi o przeszłość, oni już wybrali: lepiej nie mówić nic o historii niż wspomnieć choćby słowem o chrześcijaństwie.

Ars, Cluny, La Salette
Grzegorz Górny

urodzony 30 marca 1969 r. – polski dziennikarz i publicysta, redaktor naczelny kwartalnika „Fronda”, publicysta i reportażysta, autor wielu artykułów. W latach 2003-2009 publikował felietony na łamach miesięcznika „W drodz...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze