Kalwin daje do myślenia
Oferta specjalna -25%

Ewangelia według św. Marka

0 opinie
Wyczyść

1.

Po co katolik ma czytać dzieła Jana Kalwina? Czy jest jakiś sens w tym, aby katolicką świadomość zaprzątać myślami jednego z czołowych szesnastowiecznych reformatorów, który przyłożył rękę do podziału zachodniego chrześcijaństwa? Czy takie spotkanie może przynieść jakieś korzyści naszym sercom i umysłom?

Mówiąc przewrotnie, pytania te należałoby odwrócić: jak można nie czytać Jana Kalwina? Jak można nie zajmować się myślą i dziełem jednego z najciekawszych myślicieli i chrześcijańskich działaczy, jakich miała Francja i Europa? A tym bardziej w chwili, kiedy jest ku temu zasadniczy powód: 10 lipca obchodziliśmy 500–lecie jego urodzin. Co więcej, rok 2009 został przez duchowych spadkobierców reformatora z Genewy obwołany Rokiem Kalwina. Czy jednak reformator, który żył na początku XVI wieku, może nauczyć czegoś nas, ludzi żyjących na początku XXI wieku, ludzi pochłoniętych przez dwa kluczowe znaki czasu – globalizację i kryzys ekonomiczny?

2.

Istnieje powszechne przekonanie, że ojcem współczesnego kapitalizmu jest właśnie Jan Kalwin. To ojcostwo zostało mu przypisane za sprawą Maksa Webera, który przekonywał, że protestantyzm jest z ducha i krwi podporą wolnego rynku; „Bóg pomaga tym ludziom, którzy sami sobie pomagają”, a niewidzialna ręka rynku całą resztę już załatwi. Przypuszczam, że Kalwin musi się wściekać, kiedy widzi, że jego nauczanie służy dziś za fundament legitymizacji dzikiego kapitalizmu, który właśnie zawiódł nas, jak świat długi i szeroki, na skraj przepaści finansowej i ekonomicznej.

Ale obecnie wiemy też, że Weber się mylił. Kalwin trzykrotnie uniemożliwił otwarcie włoskiego banku w Genewie, sprzeciwiał się lichwie, opowiadał się za ochroną biednych i uciekinierów – przekonuje jeden z najwybitniejszych żyjących obecnie teologów reformowanych Jurgen Moltmann (cyt. za. www.ekumenizm.pl). Dopiero w XVIII i XIX wieku ludzie zaczęli wpatrywać się w swoje konto bankowe i odczytywać z niego, czy są wybrani przez Boga, czy nie. Kalwin zawsze mówił, że Duch Święty rozlany jest na całe Stworzenie i we wszystkim ma udział. „Myślę, że dziś należałby do partii zielonych” – zaznaczył teolog.

Kalwin nie jest ani ojcem kapitalizmu, ani ojcem socjalizmu. Jest chrześcijaninem, co oznacza, że zawsze staje po stronie ofiar – biednych, wykluczonych, zmarginalizowanych. To dlatego w Genewie, którą rządził twardą ręką, stworzył nowoczesny system opieki społecznej. Każde nabożeństwo komunijne rozpoczynało się od kolekty pieniędzy i jedzenia na rzecz ubogich i głodnych. W swoich kazaniach nauczał, że ci, którzy odnieśli sukces, powinni odznaczać się powściągliwością i umiarkowaniem i okazać miłosierdzie biednym.

Jakże zalecenia Kalwina współgrają z ostatnimi apelami Benedykta XVI, choćby do przywódców szczytu G8, by „przyjęli spoczywającą na nich odpowiedzialność za kraje biedne i mimo kryzysu zwiększyli świadczoną im pomoc”. Papież przekonuje, że w obliczu obecnego kryzysu trzeba zmodyfikować przyjętą strategię rozwoju, a przede wszystkim, zamiast zmniejszać, zwiększyć pomoc dla biednych krajów – szczególnie w Afryce – bo inaczej „zgaśnie wszelka nadzieja” na wyprowadzenie ich z biedy. Przypomina też, że ONZ postawiła sobie za cel likwidację nędzy w świecie do 2015 roku! I w końcu podkreśla wagę zasad etycznych i solidarności, które powinny towarzyszyć decyzjom mającym wyprowadzić świat z obecnego kryzysu, a także konieczność „inwestycji w człowieka”. To również główne myśli nowej, społecznej encykliki Benedykta Caritas in veritate.

3.

Postać Kalwina raz jeszcze stanęła mi ostatnio przed oczyma, kiedy czytałem w prasie o tym, że we Włoszech i w Polsce rodzą się pomysły, by po beatyfikacji Jana Pawła II jego relikwie odwiedziły kilka polskich miast. Dlaczego w tym polskim kontekście pojawia się Kalwin? Otóż przed swoją śmiercią reformator prosił, by pochowano go w bezimiennym grobie na cmentarzu dla ubogich. Jego wola została spełniona, a miejsce spoczynku jego nie jest znane do dziś. Dlaczego? Kalwin obawiał się nie tylko profanacji swojego grobu (miał wielu zagorzałych przeciwników), ale przede wszystkim kultu swojej osoby (bałwochwalstwo!).

Czy więc nie roztropniej i zgodniej z duchem Jana Pawła byłoby, gdybyśmy wzięli się do solidnego studiowania jego pism zamiast obwozić jego relikwie po polskich miastach? Gdybyśmy wzięli się w końcu do czytania Biblii i wcielania jej wskazówek w życie? Gdybyśmy zechcieli żyć tak, jak nauczył nas tego Mistrz z Nazaretu? Czy wówczas globalny kryzys, globalne ocieplenie i globalne ubóstwo nie przestałyby krzyczeć jako negatywne znaki czasów początku nowego millenium?

Kalwin daje do myślenia
Jarosław Makowski

urodzony 22 kwietnia 1973 r. w Kutnie – polski historyk filozofii, teolog, dziennikarz i publicysta, dyrektor Instytutu Obywatelskiego. Publikował m.in. w „Gazecie Wyborczej”, „Rzeczpospolitej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze