NieDOMknięta przeszłość
Oferta specjalna -25%

Ewangelia według św. Marka

0 opinie
Wyczyść

Skończyliśmy z przeszłością, ale ona nie skończyła z nami.

Co mówi twój wewnętrzny głos?

Czy słyszysz ten głos zza niedomkniętych drzwi twojej przeszłości? „A muszę go słuchać? To było tak dawno, odciąłem się od swojej przeszłości i ona już mnie nie rusza”. Czy na pewno te drzwi są zamknięte? A może jest tak, że wydają się zamknięte, ponieważ cały czas jakaś część ciebie nasłuchuje i kontroluje, ta część jest zawsze czujna, tak jak to było wtedy, kiedy ON wracał. Inne dzieci się bawiły, ty na taki „luksus” nie mogłeś sobie pozwolić. Chciałeś kontrolować sytuację, więc nasłuchiwałeś i byłeś czujny. Tak bardzo pragnąłeś, aby wszystko było dobrze. Móc przewidzieć, jak będzie dziś, ta wielka niewiadoma i twoje kołaczące ze strachu serce. Już się zbliża godzina powrotu, dlaczego nie wraca, jest już późno, a to zły znak. Biegłeś więc do domu i czułeś strach, coraz większy narastający strach wraz ze zbliżaniem się do domu, i nasłuchiwałeś sygnałów, czy słychać jakiś znany i jednocześnie niepokojący sygnał, coś, co mogłoby oznaczać, że ON dziś przyjdzie pijany. Brak, nic nie słychać, ale przyczajasz się, przecież ostatnio też nic nie było słychać, a po wejściu okazało się, że ON się przebudził, i rozpętało się piekło, nie chcesz pamiętać, jak się czułeś następnego dnia, jednak najbardziej przeraźliwa jest ta głucha cisza nazajutrz, jest w niej otchłań zagubienia siebie, i tylko czuć tępy ból, pamięć jest obciążeniem, ważne jest, aby dziś przetrwać, więc zostawiłeś to gdzieś za sobą, tylko twoje ciało pamięta, ty już nie, teraz więc najważniejsze to wejść i szybko ocenić sytuację… „Ale to było tak dawno, nie mam z tym nic wspólnego, zostawiłem to, nie chcę o tym pamiętać i myśleć, co to ma wspólnego z moim JA w dniu dzisiejszym”. Gdybyś chciał posłuchać, to mam ci wiele do „odpowiedzenia”. Bo tak wiele pytań pozostało bez odpowiedzi tam i wtedy, a wiele z nich może znaleźć swoją odpowiedź tu i teraz.

Zaprogramowana miłość dziecka

Dziecko jest wewnętrzne nastawione na bezwarunkową miłość do swoich rodziców.

Kiedy byłeś dzieckiem, bardzo kochałeś swoich rodziców, tak bardzo, że trudno to adekwatnie przełożyć na zrozumienie dorosłego.

Byłeś im niezmiernie oddany, gotów byłeś na bardzo wiele. Podświadomie wiedziałeś, że twoje przetrwanie zależy od NICH. Potrzebowałeś nie tylko zaspokojenia potrzeb biologicznych, ale też ich miłości i uwagi. Bez tego umieramy. Jak zaspokajana jest w praktyce potrzeba miłości i uwagi? Bardzo prosto – przez ukierunkowanie uwagi dorosłego na ciebie. To tak niewiele, a jednak często zbyt dużo. Jak wiele? Brałeś na siebie ciężar winy i/lub zbawienia rodziny. Jako dziecko gloryfikowałeś swoich rodziców. Kiedy więc pojawił się problem picia, pomyślałeś sobie, że ma to coś wspólnego z tobą. Może, jeżeli będziesz inny, to ON przestanie pić, albo jeśli się bardziej postarasz, albo będziesz bardziej grzeczny, albo… Nie ma znaczenia, jakie rozwiązanie wydawało ci się korzystne, brałeś na siebie ciężar, a dla małego dziecka jest to ciężar ogromny.

Teraz więc zmagasz się z nieuzasadnionym poczuciem winy, wewnętrznego defektu, wiesz, że czegoś ci brakuje, tak jakbyś był niepełny. Może tak być, że w swoim życiu osiągnąłeś bardzo wiele i wielu podziwia cię za to, kim jesteś, ty tego jednak nawet nie zauważasz albo wręcz przeciwnie, jesteś na dnie w sieciach powielonego losu i zmagasz się z sobą. Fascynująca jest rozbieżność między tym, kim jesteś dla siebie, a tym, kim jesteś dla innych. Inni nie dostrzegają nawet, jak wiele to wszystko cię kosztuje, z jakimi problemami się zmagasz, jak bardzo jesteś samotny, nie dlatego że nie chcą tego zobaczyć; to jest twój wewnętrzny świat, do którego nikogo nie zapraszasz, często nie zapraszasz nawet samego siebie.

Niespełnione potrzeby

W rodzinie z problemem uzależnienia potrzeby dziecka są zaspokajane w minimalnym stopniu.

Czy w twojej rodzinie miałeś szansę na pełne zaspokojenie twoich podstawowych potrzeb? Nie i jeszcze raz nie – nie było miejsca na twoje potrzeby, i nie to jest w tym wszystkim najstraszniejsze. Najgorsze jest wycofanie się ze swoich potrzeb i odmówienie sobie prawa do ich posiadania. Potrzebowałeś bardzo uwagi najbliższych, ale ich oczy nie były skierowane na ciebie, nie mogły być skierowane na ciebie. W twojej rodzinie coś innego ogniskowało wszystkich. Rozwijające się uzależnienie konsumowało coraz więcej rodzinnej energii, tak więc niewiele pozostawało dla ciebie. Powstawał coraz większy głód niespełnionych potrzeb. Wraz z potęgującą się destrukcją coraz mniej miałeś okazji, aby je zaspokoić. Jak sobie z tym poradziłeś wtedy? Jak sobie z tym radzisz dzisiaj? Trudno ci odpowiedzieć na pytanie, czego chcę dla siebie? Może odmawiasz sobie potrzeb? Może rozwinąłeś mechanizmy kompensacyjne? Prawda jest taka, że nie potrafisz o nie zadbać w harmonijny i zdrowy sposób.

Dysfunkcjonalna rodzina

Czym się charakteryzuje zdrowa rodzina? Pozwala na autonomię, spontaniczność i ekspresję siebie. Taka rodzina jako system jest bardziej otwarta i elastyczna. Rodzina dysfunkcyjna jest sztywna i wyznacza swoim członkom z góry określone role.

Żyjesz w rodzinie, która walczy o stworzenie przeciwwagi dla destrukcji. Nie możesz więc spożytkować tego czasu na swój rozwój, a rodzina „wyznacza” ci określoną rolę, którą masz do odegrania. Jaką rolę przyjmiesz, zależy przede wszystkim od tradycji rodziny, płci, od kolejności urodzenia, a czasem pewnie od czystego przypadku. Oto podstawowe role:

Bohater: ten, z którego rodzina jest dumna, który podnosi poczucie wartości rodziny, jest zaradny, przewidywalny, odpowiedzialny, jest zawsze „naj”. Często aktywny na arenie sportowej. Przynosi do domu wiele dyplomów, z których rodzina jest dumna. Nie może okazywać słabości. Szybko dojrzewa i często bardzo wcześnie się usamodzielnia.

Kozioł ofiarny: ten, kto zabiegał o uwagę rodziców, ale w zderzeniu z „bohaterem” nie miał szans, najczęściej dotyczy to środkowych dzieci, tak więc po wielu próbach osoba taka poddaje się i zaczyna czuć się wykluczona ze swojej rodziny, zabiega o uwagę innych, szybko popada w kłopoty w szkole, problemy z prawem itd. Rodzina ma na kogo zrzucić winę.

Zagubione dziecko: ten, dla którego w rodzinie nie ma zbyt wiele miejsca, ponieważ bohater skupia na sobie całą jej pozytywną uwagę, a kozioł ofiarny – negatywną. Jest nieśmiały i zamknięty w sobie. Ma swój własny, wyizolowany, samotny świat. Ogląda telewizję, tkwi przed komputerem, nie narzuca się nikomu.

Maskotka: ten, którego nie traktuje się poważnie, rolę tę przyjmuje najczęściej (choć nie zawsze) najmłodsze dziecko. Krucha istota wymagająca szczególnej ochrony. Aby oszczędzić jej stresu, nie rozmawia się z nią o wielu rzeczach, ukrywa się to, co naprawdę dzieje się w rodzinie. Maskotka ma dużo uroku osobistego, jej rola polega na rozładowywaniu napięcia powstającego w rodzinie. Wprawdzie pozostali członkowie rodziny lubią maskotkę za dowcip i humor, ale w rezultacie obraca się to przeciw niej: nikt nie traktuje jej poważnie.

Z czasem ta rola staje się naszym losem, grasz ją, chociaż zmieniła się scena i spektakl zszedł z afisza. Dzieje się tak, ponieważ nie miałeś zbyt dużo miejsca na to, aby próbować różnych zachowań, miałeś się trzymać swojej roli, nie znasz nic innego, wydaje ci się, że ty i rola to jedno. Dlatego w dorosłym życiu funkcjonujesz podobnie.

Bohater jako zbawca, kozioł ofiarny jako buntownik, zagubione dziecko jako samotnik, maskotka jako zabawka. W ten sposób odcięci jesteśmy od bezpośredniego doświadczenia i wymogów aktualnej sytuacji, własnych potrzeb. Cały czas symbolicznie jesteśmy na scenie własnej rodziny i gramy tę samą rolę. A czy zauważyliśmy, że przedstawienie się skończyło?

Wielka tajemnica

W wielu rodzinach alkoholizm rodzica jest tajemnicą. Stara się ona ukryć przed innymi ten fakt i na zewnątrz prezentuje się jako normalna rodzina.

Musisz sobie uświadomić, że choroba alkoholowa nawet jednego z rodziców staje się problemem całej rodziny i niejako cały system jest „chory”. W tym dramacie z jednej strony mamy alkoholika, a z drugiej osobę współuzależnioną. Działa ona oczywiście w dobrej wierze i z absolutną nieświadomością choroby alkoholowej. Ogniskuje energię rodziny w podtrzymywaniu mitu „jesteśmy normalną rodziną”. Ileż to wymaga od niej wysiłku, aby podtrzymać to złudzenie. A co ty masz z tym wspólnego? Zostajesz wtajemniczony w krąg rodzinnej tajemnicy. O uzależnieniu rodzica nie mówi się nic. Dla oczywistych przejawów zachowań destrukcyjnych znajduje się usprawiedliwienia: on jest taki zapracowany, musi się odstresować, tatuś zachorował, chłop czasem musi wypić itd. Z jednej strony widzisz ewidentne przejawy alkoholizmu, a z drugiej czujesz presję rodziny, aby temu zaprzeczyć. Uczysz się w ten sposób zaprzeczać swojemu bezpośredniemu doświadczeniu i uważać je z nieważne i nieistotne. To, co ty wiesz, się nie liczy. Ważne jest to, co mówią inni. Żyjesz z piętnem tajemnicy, wiesz, że coś nie gra. Ale nie wolno tego nazywać po imieniu. Nawet jeśli destrukcja postępuje, mit jest wciąż podtrzymywany. Wymyślane są nowe tłumaczenia, całkowicie mijające się z rzeczywistością. Najważniejsze jest to, aby przed innymi zachować pozory. Nie możesz się wygadać. Nie możesz nawet o tym mówić. Musisz milczeć i zaprzeczać temu, co widzisz. Musisz dochować tajemnicy.

To wyuczone zaprzeczanie oczywistemu powoduje, że masz tendencję do nieufania sobie i swojemu doświadczeniu. Brakuje ci wewnętrznego oparcia w samym sobie, ponieważ twoje bezpośrednie postrzeganie i definiowanie sytuacji było negowane, a ewidentne przejawy destrukcji ignorowane. Widziałeś to wszystko, ale nie miałeś do kogo zaadresować tego, co czujesz i widzisz. Pozostałeś z tym wszystkim sam, nikt nie pomógł ci tego zrozumieć, a co najgorsze każdy zaprzeczał temu. Skutkiem tego jest wielki chaos wewnętrzny. Raz wiesz, czego chcesz, innym razem nie wiesz; jesteś pewien, a następnym razem już nie albo trochę nie. Nie wiesz, co czujesz, nie wiesz, co masz myśleć, jesteś bardzo chwiejny, nie ufasz swojemu bezpośredniemu doświadczeniu.

Świat uczuć

Dla dziecka wyrastanie w rodzinie z problemem alkoholowym oznacza, że żyje w świecie emocjonalnego chaosu. Z jednej strony przeżywa wiele destrukcyjnych uczuć, z drugiej strony nie ma możliwości ich wyrażenia i konstruktywnego skanalizowania.

Tak wiele czułeś, a tak niewiele mogłeś powiedzieć. Nie mogłeś ujawniać swoich prawdziwych uczuć, w wielkim mroku, niejasności, niespójności, negowania tego, co czułeś. Zaprzeczałeś sobie, odmawiałeś sobie prawa do odczuwania. Wpoiłeś sobie lub wpojono ci przekonanie, że to ty w jakimś stopniu odpowiadasz za zachowanie swojego rodzica alkoholika. Jeżeli w twojej rodzinie, pomimo rozwijającej się choroby alkoholowej i postępującej jednocześnie destrukcji, cały czas podtrzymywano mit „jesteśmy normalną rodziną”, każda adekwatna manifestacja tego, co czułeś (np. złość), spotykała się ze zdecydowaną reakcją ze strony systemu rodzinnego. Ponieważ ta ekspresja podważała kruchy stan równowagi.

To dla ciebie bardzo trudna sytuacja: z jednej strony przeżywasz tak wiele skomplikowanych uczuć, z drugiej najczęściej zostajesz z nimi sam, nie możesz ich w żaden konstruktywny sposób wyrazić. Możesz jedynie je wyprzeć, stłumić, zanegować. Każdy wypracowany mechanizm radzenia sobie z emocjami przynosi negatywne skutki. Trudno jest ci odpowiedzieć na pytanie, co czujesz, wiele uczuć z dzieciństwa jest stłumionych, jakąś częścią siebie to wiesz i jednocześnie bardzo się ich boisz. W ogóle boisz się utracić kontrolę, postrzegasz emocje jako zagrażające tobie. Nie potrafisz się rozluźnić, cały czas żyjesz w stanie napięcia. Przeżywasz wiele, ale jednocześnie jesteś od tego odcięty. Masz również tendencję do zachowań przymusowych (np. słodycze, alkohol itd.), ponieważ w ten sposób odreagowujesz swoje uczucia.

Konsekwencją niemożności wyrażenia emocji, braku dialogu z dorosłym umożliwiającego ich konstruktywne zintegrowanie, jest brak spójnego obrazu JA, czyli twojej odpowiedzi i twojego doświadczania siebie. Dlatego tak trudno jest tobie odpowiedzieć na pytanie: „Kim jestem?”.

Nieobecny rodzic

W wyniku rozwoju choroby alkoholowej rodzica powoli i konsekwentnie „emigruje” on ze swojej rodziny, w pełnym rozkwicie tej choroby jego życie staje się bardzo zawężone i skoncentrowane tylko na piciu, odurzaniu się. Nie ma wtedy miejsca na nic więcej i na nikogo więcej.

Mieć, a tak naprawdę nie mieć rodzica. To dla małego dziecka bardzo trudne doświadczenie. Rodzic fizycznie istnieje, system rodzinny wspiera iluzję jego obecności, ale ON w rzeczywistości staje się coraz bardziej nieobecny. Jak sobie z tym poradzić? Widzisz GO, ale coś cię od NIEGO odgradza, tak jakby był poza twoim zasięgiem. Dlaczego GO dla ciebie nie ma!? Przecież jako dziecko tak bardzo łakniesz JEGO uwagi, a dostajesz jej tak niewiele, przez to doświadczasz poczucia odrzucenia. Pozostajesz z tą potrzebą najczęściej sam. Czasem próbuje to zrekompensować drugi rodzic, ale wraz z rozwojem choroby jest przez nią coraz bardziej „wchłonięty”. Pracuje na dwa etaty, przejmuje na siebie całość obowiązków domowych, emocjonalnie zaangażowany jest w próbę kontroli uzależnienia. Musisz więc sobie to jakoś wytłumaczyć i wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje? Gdzie leży przyczyna – po mojej czy po JEGO stronie? Najczęściej wewnętrzna odpowiedź brzmi: po mojej stronie.

Konsekwencją tego w dorosłym życiu jest niskie poczucie własnej wartości, brak pewności siebie, jak również nagromadzenie wielu uczuć: żalu, poczucia krzywdy, złości, lęku przed odrzuceniem. Można to porównać do drzazgi, która tkwi głęboko w ranie: masz ją cały czas, ale nie cały czas cię boli. Są chwile, kiedy boli szczególnie dotkliwie, ale ten ból nie jest generowany przez sytuację samą w sobie, lecz przez to, że głęboko w ciele znajduje się drzazga. Ta drzazga jest poza świadomym polem myślenia i działania, tkwi od tak dawna, że o niej już nie pamiętasz. I umiejscawiasz swój problem tam, gdzie go nie ma.

Jak DOMknąć swoją przeszłość?

Oto moja opowieść, która mówi o wszystkich dorosłych dojrzewających w rodzinach z problemem uzależnienia. Jest to opowieść o nikim, ponieważ każdy ma swoją opowieść, która zawsze trochę inaczej przebiega. Lecz pomimo tej różnorodności zawsze pozostaje wspólnota doświadczenia. Po co domykać niedomknięte? Poprzez domknięcie uwalniamy się z pułapki powielonego losu. Czym ona jest? Istnieją dwa najbardziej oczywiste sposoby powielania losu rodziców:

  • poprzez własne uzależnienie
  • poprzez współuzależnienie

Co pozwala DOMknąć przeszłość? Pierwszym niezbędnym krokiem jest uświadomienie sobie związku między moim „tu i teraz” a moim „tam i wtedy”. Powstało dużo literatury na ten temat, są grupy terapeutyczne, grupy wsparcia dla dorosłych dojrzewających w rodzinach z problemem uzależnienia 3. Co i w jakim zakresie będzie potrzebne, zależy od indywidualnych uwarunkowań. Mogę sformułować ogólną zasadę, że najważniejsze jest zrozumienie siebie w odniesieniu do swojej przeszłości. Ono otwiera nam drogę do tego, aby nasza przeszłość skończyła z nami.

NieDOMknięta przeszłość
Robert Haściło

urodzony w 1966 r. – psycholog, trener, specjalizuje się w warsztatach z psychoedukacji: komunikacja interpersonalna, radzenie sobie ze stresem, treningi rozwoju osobistego, prowadzi również treningi dla dorosłych wyrosłych w rodzinach z problemem uzależnienia....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze