Lektura tekstów poświęconych kwestii kapłańskiego celibatu, a zwłaszcza zdanie pani Ewy Kusz, powtórzone przez ojca Romana Bieleckiego we wstępie do lipcowego numeru „W drodze”: „argumentem za zniesieniem celibatu, gdyby takie decyzje kiedykolwiek zapadły, nie powinno być to, że w ten sposób załatwimy wszystkie problemy księży, bo nie załatwimy. Musi być jakaś inna racja”, skłania mnie do napisania małego ad vocem.
Nie tylko zgadzam się z przytoczonym zdaniem, ale poszedłbym jeszcze dalej. Otóż uważam, że pytanie, czy celibat prezbiterów w Kościele rzymskokatolickim powinien być zachowany jako bezwzględny warunek do święceń, jest pytaniem źle postawionym. Należy raczej pytać: Czy i w jakiej mierze warunek ten pomaga Kościołowi w wypełnianiu misji uświęcania wierzących i głoszenia Dobrej Nowiny? Tak właśnie zdaje się to rozumieć (z czego bardzo się cieszę!) ojciec Łukasz Wiśniewski OP, który w swoim doskonałym artykule przytacza kilka ważkich teologicznych argumentów za utrzymaniem celibatu. Są to jednak argumenty odwołujące się do pojęcia odpowiedniości (convenientia), a nie konieczności (necessitas), dlatego pomimo ich głębi nie mają one charakteru rozstrzygającego. W teologii wykazanie „odpowiedniości” nabiera waloru konieczności wyłącznie wtedy, kiedy mowa jest o wolnych i wypływających z nieograniczonej łaski dziełach Boga – takim było na
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń