Jeden dzień i 24 luźno splecione ze sobą historie ludzi, którzy kochają. Krzysztof Popławski OP tka fabułę w wielu miejscach świata, osnową jest miłość. Podjęte w przeszłości decyzje, które rzutują na dzisiaj; powierzchowna szarość, pod którą pulsuje namiętność.
Czternastego lutego niebanalnie – miłość potężna jak śmierć
Tytułowe 24 godziny to 14 lutego – walentynki. Nie znajdziemy tu jednak komercyjnego kiczu, tylko miłość, która dotyczy ludzi w każdym wieku i nie ustaje mimo śmierci. Miłość, która dała szczęście i spełnienie, ale także taką, która została odrzucona. Wszystkie przeplatające się historie są dalekie od sztampy i trywializowania. Autor stworzył wspaniały portret ludzkich relacji.
Ojciec Popławski jest autorem m.in. Roku taty i Oczka. Miniatur (anty)klerykalnych. Czytelnicy Oczka znajdą w 24 godzinach kochania wspólne wątki.
Strzępki, okruchy, kawałki. Umykające godziny i stojące w miejscu minuty. Miłość, której pragniemy i której mamy dosyć.
Piękna i prawdziwa książka.
– Anna Król, pisarka i reżyserka
Autor oddaje w nasze ręce krótkie opowiadania z jedną główną bohaterką – miłością. Dzięki niej serce przestaje być bezdomne. Każe naprawiać, a nie wyrzucać i sprawia, że ludzie się ze sobą zrastają.
– Anna Skiepko, dziennikarka
Bez trywializowania i bez uproszczeń, książka daleka od banalizowania miłości. Z czułością opisująca złożoność naszych relacji. Czasami okrutna, ale przede wszystkim mądra i piękna jak starożytna mozaika. Konfrontująca nas z własną niedojrzałością.
– Krystian Wieczorek, aktor
joanna.dark2508, 25 lipca 2023
Po co sięgamy po katolickich autorów? Chcemy czytać teksty mądre i piękne, Teksty, które będziemy przeżywać i smakować. Książka Krzysztofa Popławskiego OP jest niemiłą niespodzianką..” 24godziny kochania” to zbiór krótkich opowiadań, które często łączy ta sama postać. Ale oto już niemal na pierwszych stronach wulgaryzmy, których nie spodziewałabym się po duchownym pisarzu. Cytat, str. 14, (przepraszam, ale to cytat!)”pierdol się, ty żałosny skurwysynu”, albo, str.31, „Sikając nierównym strumieniem, pomyślał, 'Jestem już taki stary, że nawet odlać się porządnie nie potrafię’. Cytując czuję się zażenowana. Jest mi zwyczajnie przykro, że ktoś taki jak dominikanin Popławski ucieka się do takiego języka. Nie wiem po co. Żeby tym skusić do czytania? Naprawdę? Co chce tym uzyskać? Poza tym, tych opowieści emanuje jakaś egzystencjalna pustka, brak Boga. Tak, w tej książce, wydanej przez wyd.wdrodze.pl nie ma żadnego nawiązania do miłości Jezusa, do Dobrej Nowiny. Czyżby dla Krzysztofa Popławskiego było to nieistotne?