O. Maciej Zięba OP: Gdybyśmy wzięli sobie do serca nauczanie Jana Pawła II to żylibyśmy dziś w innej Polsce, 22 października 2020 r.
„W okresie pandemii, w chorobie, w cierpieniu nie musimy marnować czasu. Poczytanie dzieł Jana Pawła II może posłużyć jako ładowanie akumulatorów, może skłonić do głębszego myślenia o sensie życia. Pamiętajmy także o rodzinie. W rodzinie człowiek uczy się kochać i być kochanym, uczy się bycia człowiekiem. Warto wolny czas wykorzystać konstruktywnie, w perspektywie miłości” – powiedział o. Maciej Zięba OP. W rozmowie z Michałem Kłosowskim dominikanin zachęcał do sięgnięcia po twórczość Jana Pawła II.
22 października 1978 roku odbyła się uroczysta Msza św. pontyfikalna Jana Pawła II. Rozmowa Michała Kłosowskiego z o. Maciejem Ziębą dotyczyła tego, co pozostało w nas, Polakach z nauczania papieża Polaka.
Według gościa Poranka „Siódma9” przykład życia papieża dodaje sił, między innymi osobom chorym i cierpiącym.
Ostatnio sporo chorowałem. List Jana Pawła II o cierpieniu pozwala oswoić lęki i bóle. Mocno pokazuje głębszy sens ludzkiego życia i jego dłuższy wymiar. Rzeczy, które uważamy za nasze tragedie są zrelatywizowane, bo perspektywa jest większa i dłuższa. Wiele tych lęków możemy pokonać z Chrystusem” – twierdził.
W rozmowie pojawił się wątek papieskich pielgrzymek do Polski. Ojciec Zięba zapytany czy jego zdaniem odrobiliśmy z nich lekcje stwierdził, że często „nie słuchaliśmy papieża”.
O tym, że nie słuchaliśmy Ojca Świętego świadczył chociażby rok 1991. Była to ważna pielgrzymka o fundamentach demokracji. Byliśmy jeszcze trochę upici wolnością, a jednocześnie zestresowani rosnącym bezrobociem i galopującą inflacją. Połączenie euforii ze stresem wpływało na to, że nie słuchaliśmy papieża. Papież był wtedy zbolały, czuł się odtrącony. Dopiero 6 lat później został przyjęty przez nas w sposób głęboki i mądry, ale to też niestety było czasowe
– stwierdził dominikanin.
Jan Paweł II działał w sposób stabilizujący i destabilizujący zarazem. Pierwsza pielgrzymka do Polski obudziła z nas z letargu małej stabilizacji, taniego przekupstwa za Gierka. Była to energia jednocząca, a nie niszcząca. Później papież działał stabilizująco w czasie stanu wojennego. Kiedy beznadzieja i nędza zaglądały ludziom w oczy to Ojciec Święty przynosił trudny optymizm, dodawał sił. Kilka lat później, w roku 1987, znowu mówił nam o tym, żebyśmy wzięli się do roboty, pytał czemu zwątpiliśmy. Ten zryw w Gdyni znowu poderwał ludzi
– wspominał.
W trakcie rozmowy Ojciec Zięba postawił tezę dotyczącą wpływu Jana Pawła II na zachowania polskiego społeczeństwa i klasy politycznej w naszym kraju. Zdaniem rozmówcy Michała Kłosowskiego nie jest przypadkiem, że podział na dwa wrogie sobie obozy PiS i PO nastąpił chwilę po śmierci Karola Wojtyły.
Kiedy papież żył pewne rzeczy nie uchodziły (agresja, nienawiść), bardziej obecne było myślenie o wartościach. Hejt, agresja, dzielenie na dwa plemiona – po jego śmierci weszliśmy w okres, który był nie do pomyślenia za jego życia. Bez niego jesteśmy gorsi
– mówił dominikanin dodając, że wierzy w oczyszczenie, w to, że zaczniemy szukać tego, co w nas lepsze.
Pod koniec rozmowy o. Zięba mówił o tym, jak pożytkować nasz wolny czas. Jego zdaniem zamknięcie spowodowane koronawirusem nie musi być czasem zmarnowanym.
W okresie pandemii, w chorobie, w cierpieniu nie musimy marnować czasu. Poczytanie dzieł Jana Pawła II może posłużyć jako ładowanie akumulatorów, może skłonić do głębszego myślenia o sensie życia. Pamiętajmy także o rodzinie. W rodzinie człowiek uczy się kochać i być kochanym, uczy się bycia człowiekiem. Warto wolny czas wykorzystać konstruktywnie, w perspektywie miłości
– stwierdził kapłan.
Gdybyśmy sięgnęli do pism papieża, gdybyśmy skorygowali nasze plany, to dzisiaj być może żylibyśmy w innej Polsce
– podsumował o. Zięba.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
Oceń