Na rękawie skórzanej kurtki Zbyszek ma wypisaną na czerwono swoją grupę krwi. Tak na wszelki wypadek.
Stanley stawia sprawę jasno: – Motocyklista to taka rogata dusza, że trudno od niego wymagać, żeby przestrzegał wszystkich przepisów.
Kolega Stanleya: – Człowiek chce poczuć wiatr we włosach, a bez szybkiej jazdy się nie da.
Policjant: – Jeżeli ktoś chce poczuć adrenalinę i wiatr we włosach, niech jeździ na torze wyścigowym, a nie po drodze publicznej.
Kapłan: – Motocykliści są tacy jak społeczeństwo. Ani wszyscy dobrzy, ani wszyscy źli.
Do Matki Bożej na harleyu
Od rana słychać ryk kilkucylindrowych silników. Na uliczkach, na ławkach, na trawnikach mężczyźni ubrani w czarne skóry i z kaskami w rękach. Niektórym towarzyszą kobiety – też w skórach i z kaskami.
To nie tor wyścigowy, ale sanktuarium maryjne w Licheniu. W ostatnią niedzielę kwietnia odbywa się tutaj Pierwsze Ogólnopolskie Otwarcie Sezonu Motocyklowego. Na pielgrzymkę przyjechało dwa tysiące motocyklistów z całego kraju.
Na parkingu za bazyliką, gdzie kilkanaście lat temu lądował helikopter z Janem Pawłem II, stoją ich stalowe rumaki (sami tak je nazywają). Najwięcej jest kultowych harleyów-dawidsonów. Obok: hondy, yamahy, kawasaki i ducati. Nowe kosztują tyle, co ekskluzywny samochód.
– Przyjechaliśmy po błogosławieństwo na nowy sezon, żeby zawsze szczęśliwie dojechać do celu – mówią motocykliści.
Marianin ksiądz Wiktor Gumienny, kustosz licheńskiego sanktuarium, nie ma złudzeń: – Pewnie część z nich niewiele ma do czynienia z Panem Bogiem. Przyjechali do Lichenia jak na zlot. Ale jestem przekonany, że wielu traktuje nasze błogosławieństwo na serio.
Czy kustosz wierzy, że pielgrzymka sprawi, iż motocykliści zaczną bezpieczniej jeździć?
– Pewnie nie każdy – odpowiada. – Ale nie chciałbym wrzucać wszystkich do jednego worka.
Od czasu do czasu kustosz prowadzi rekolekcje przed spowiedzią generalną i omawia każde z dziesięciorga przykazań. – Gdy dochodzę do piątego, mówię, że jazda po pijanemu czy łamanie przepisów drogowych to wykroczenia przeciwko przykazaniu: Nie zabijaj.
Z grupą krwi
– Nie da się w stu procentach jeździć zgodnie z prawem – Stanisław, pseudonim Stanley, ma 58 lat, na motocyklu jeździ od kilkunastu. – Motocykliści przestrzegają przepisów w 99 procentach, a w jednym procencie nie – uśmiecha się szelmowsko.
Stanley, były policjant (nie chce powiedzieć, w jakiej służył formacji), uważa, że szybka jazda jest wpisana w pasję motocyklisty. – Nawet się nie obejrzysz i masz stówę na liczniku, a tu ograniczenie było do pięćdziesięciu – mówi. Twierdzi, że to nie tylko nawyk polskich kierowców. – Tak jeżdżą motocykliści na całym świecie.
Do Lichenia przyjechał z kolegami z Tarnowa – czynni i obecni policjanci mają tam swój motocyklowy klub. Musieli pokonać 450 kilometrów. Ale nie ścigali się – jechali z przerwami prawie osie
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 5000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń