Zielone Świątki bez końca
fot. charles deluvio / UNSPLASH.COM

Charyzmat Boży ujawnia się tam, gdzie jest potrzeba i pragnienie posługi. Może się pomnażać w zależności od gorliwości używania tego daru.

Na Madagaskar przybyłem 21 lat temu i stanąłem przed pasjonującym wyzwaniem pierwszej ewangelizacji wielkiego regionu na południowo-wschodnim wybrzeżu, przez który ciągnie się biegnący wzdłuż Oceanu Indyjskiego kanał Pangalana, o długości ok. 600 km. Klimat tu typowo tropikalny, wilgotny i bardzo malaryczny. Plemiona zamieszkujące te tereny to Antemoro, Betsimisaraka i Antambahoaka. Do dziś ich tradycyjna kultura ogromnie wpływa na codzienne życie mieszkańców. Ich religia opiera się głównie na kulcie przodków zwanych Razana, których przychylność pragną sobie zaskarbić, składając im w ofierze woły. Oprócz tego w sytuacjach kryzysowych, choroby, problemów rodzinnych czy w celu pozyskania różnych dóbr używają czarodziejskich amuletów i szukają rady u Mpisikidy (czarowników, znachorów). Nie jest tajemnicą, że pokusie tej ulega nadal ogromny procent malgaskich chrześcijan.

Obszar powierzony mojej posłudze misyjnej to około 120 km ciągnących się wzdłuż kanału, który łączy ze sobą wiele rzek, rozlewisk i jezior. Ewangelizowanie w tych tropikalno-wodnych klimatach stało się moją ogromną radością i całym sercem rzuciłem się w wir posługi „rybaka dusz ludzkich”. Zaczynałem niemal od zera, ponieważ zaledwie kilka wiosek było kiedyś nieregularnie odwiedzanych przez misjonarzy.

Na samym początku zastanawiałem się, jaką metodę obrać, aby skutecznie pociągnąć tych ludzi do Chrystusa. Po kilku wizytach szybko zrozumiałem, że ci prości ludzie potrzebują mocnego znaku płynącego z wiary.

W całej diecezji Mananjary, do której należy dystrykt Pangalana, liczba chrześcijan w tamtym czasie sięgała zaledwie kilka procent. Jeszcze gorzej było w samym dystrykcie Pangalana.

Tak, pytanie o metodę pierwszej ewangelizacji to nie bagatela. Dzisiaj szukają jej wielcy teologowie i jakoś masowych nawróceń nie widać. Dla mnie było jasne, że pierwszą i ostatnią metodą jest po prostu łaska Ducha Świętego. Jako werbista odziedziczyłem po naszym założycielu św. Arnoldzie Janssenie szczególną cześć do Ducha Świętego. Bardzo chwyciły mnie za serce słowa św. Arnolda, który mówił, że „jeśli Duch Święty

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 5000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 0,00 PLN
Wyczyść

Zaloguj się

Zielone Świątki bez końca
Zdzisław Grad SVD

urodzony w 1963 r. – werbista, ukończył Wyższe Misyjne Seminarium Duchowne Księży Werbistów w Pieniężnie oraz studia z zakresu komunikacji społecznej na Papieskim Uniwersytecie Salezjańskim w Rzymie, od 1992 misjonarz na Madagaskarze, mieszka w Antananarivo, stolicy Madagask...

Produkt dodany do koszyka

Polecane przez W drodze