Rozważania spod kołdry
fot. quinton coetzee / UNSPLASH.COM
Oferta specjalna -25%

Ewangelia według św. Marka

0 votes
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 47,92 PLN
Wyczyść

Styczeń, na równi z listopadem, jest dla mnie czasem strasznej chandry. Święta minęły, co prawda jest karnawał, ale mało tańczę. Po przecenach też nie chodzę. A miesiąc zdaje się nie mieć końca. Jest mi zimno i smutno.

***

Na toskańskiej wsi tradycyjnie między 21 grudnia, niegdyś popularnym świętem św. Tomasza Apostoła (Per San Tomè, piglia il porco per lo piè – Na świętego Tomasza wieszaj świnie za tylne nogi), i 17 stycznia – świętem św. Antoniego Opata, odbywało się świniobicie.

W dniach tak zwanej maialatury (to włoskie określenie świniobicia) zwracano się do norcini, aby dać świnie do ubicia i oprawy. Norcini, czyli masarze, należeli do wysokiej klasy specjalistów zrzeszonych w rozmaitych, powszechnie uznawanych korporacjach i konfraterniach. I mieli w tym niezłe doświadczenie. Sztuka uboju świń była znana w środkowych Włoszech już w czasach starożytnych.

Nazwa norcino pochodzi od miasta Norcia (Nursja) w Umbrii, ojczyzny świętego Benedykta. Praca rzeźników była oczywiście sezonowa, ponieważ świnie bito raz do roku. W początkach października opuszczali więc swoje rodzinne miasta – Norcię, pobliską Cascię, ale także Bolonię, Florencję czy Rzym, by powrócić dopiero w marcu następnego roku i zająć się na przykład handlem słomą.

Każdego roku, między Bożym Narodzeniem a świętem Trzech Króli, zjeżdża do Calcinaii objazdowa grupa rzeźników i masarzy. Biją hodowane u nas świnie, a następnie przygotowują salami, solą szynki i boczki, gotują salcesony, suszą słoninę. Będzie czym zakąszać przez cały następny rok!

***

20 stycznia we Florencji świętuje się św. Sebastiana męczennika, patrona Bractwa Miłosierdzia (Venerabile Arciconfraternita della Misericordia), konfraterni powołanej do przewożenia chorych i opiekowania się nimi oraz do pochówku zmarłych. Jest to najstarsza prywatna instytucja wolontariatu na świecie, działająca nieprzerwanie od czasu jej utworzenia, czyli od 1244 roku. Podczas obchodów tego święta, zawsze niezwykle uroczystych, rozdawane są tysiące małych święconych chlebków zwanych panellini, które konfratrzy zanoszą chorym do domów, szpitali oraz ośrodków opieki.

Przez wiele lat aktywnym członkiem Bractwa był mój ojciec. Regularnie odbywał swoje dyżury i, tak jak inni bracia, raz do roku był wynagradzany, wedle średniowiecznej tradycji, miarką czarnego, ziarnistego pieprzu, niegdyś bardzo cenną przyprawą.

***

W zimowe wieczory lubię siedzieć pod kołdrą z kubkiem ciepłej herbaty. Na czytanie książek rezerwuję sobie czas w ciągu dnia, bo zauważyłam, że im później się do tego zabieram, tym mniej pamiętam, co czytałam. Wieczorem pozostaje zatem układanie pasjansów lub oglądanie filmów.

Włoska państwowa telewizja RAI od paru lat emituje serię filmów hagiograficznych – w najlepszym tego słowa znaczeniu. Jakiś czas temu za namową przyjaciela obejrzałam film o życiu św. Filipa Neriego, założyciela kongregacji filipinów, inaczej oratorianów. Filip Neri urodził się we Florencji w 1515 roku, ale jako 20-letni mężczyzna pojechał do Rzymu i tam spędził resztę życia, aż do śmierci w 1595 roku. Zajmował się porzuconymi dziećmi oraz chorymi.

Film zatytułowany jest Preferisco il Paradiso (Wolę Raj). Tytuł nawiązuje do pewnej anegdoty z życia świętego: był już starszym człowiekiem, gdy papież ofiarował mu kapelusz kardynalski. Filip miał wtedy powiedzieć: „Wolę raj”.

Postać Filipa gra znany i lubiany włoski aktor Gigi Proietti, który, jak mi się wydaje, doskonale oddał charyzmat radości świętego. Może to nie jest film dla ambitnych kinomanów, ale oglądałam go z wielką przyjemnością i dał mi wiele do myślenia. Bóg w końcu mówi do nas na wiele sposobów, trzeba się tylko postarać, żeby Go usłyszeć.

Stwierdzenie Filipa Neri „Preferisco il Paradiso” jest od tego czasu moją ulubioną krótką modlitwą na trudne chwile codziennego życia. Powtarzam ją sobie szczególnie wtedy, gdy dopada mnie poczucie nadmiernego zadowolenia z samej siebie. Próżność jest bardzo subtelnym grzechem, który potrafi człowieka napełnić jak balon w taki sposób, że nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Przekłucie balonu jest zawsze bolesnym doświadczeniem.

***

Podczas czytania myśli świętej Teresy Benedykty od Krzyża, Edyty Stein, znalazłam inny inspirujący fragment: „Przyjmuję wszystko, co niesie dzień, prosząc tylko Boga, by udzielał mi potrzebnych umiejętności. W każdym razie jest to dobra szkoła pokory…”.  Amen.

Rozważania spod kołdry
Tessa Capponi-Borawska

urodzona 3 marca 1959 r. we Florencji – ukończyła studia historyczne na tamtejszym uniwersytecie, do Polski przyjechała w 1983 roku, przez wiele lat wykładała na Uniwersytecie Warszawskim.Od wielu lat publikuje w „Twoim...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszykKontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze