fot. fot. marvin-meyer/unsplash

Jest 14 lutego 2020 roku. Zabiegany piątek. Kto jeszcze nie ma prezentu na walentynki, ten przeczesuje w pracy internet w intensywnych poszukiwaniach. Inni odliczają już czas do weekendu, nie chcąc nawet pamiętać, że w poniedziałek trzeba będzie wrócić za biurka. Nikt nie ma pojęcia, że za miesiąc w Polsce zmieni się dosłownie wszystko. Że będziemy mieli wprowadzony właśnie stan epidemiczny. Że zatęsknimy za biurkiem i pójściem do pracy. Że słowo „koronawirus” będziemy odmieniać przez wszystkie przypadki i zdrabniać je, nazywając nieraz koronką. Ba! Mało kto mówi o koronawirusie, na razie to jakieś wieści z dalekiej zagranicy, wirus z Wuhanu w Chinach. Nikt jeszcze nie wie, że za chwilę ta zaraza wywróci nasze życie, naszą pracę do góry nogami.

Jest 14 lutego 2020 roku. Na facebookową stronę firmy Slowhop wpada publiczny post: „W ciągu ostatnich dni mogliście mieć problem z dodzwonieniem się do nas, a automatyczna sekretarka apelowała o maile (…). To dlatego, że kiedy Wy się budzicie – my już kończymy pracę. Oto powody takiego stanu rzeczy (…).

Jest nas w Slowhopie kilka osób i czasem pracujemy wieczorami i w weekendy. Kontaktujemy się ze sobą czasem nawet o 11 wieczorem, kiedy coś nie działa albo jest jakiś problem. Nasi programiści mają małe dzieci i czasem w środku dnia przerywają pracę, siadając do niej dopiero wieczorem. Inni robią przerwy w ciągu dnia na bieganie (bo akurat jest dobre powietrze), a potem wracają do biurka. Takich przykładów jest więcej, bo uważamy, że skoro życie jest elastyczne, to praca też musi być i nie o to w życiu chodzi, żeby nas praca wpędziła do grobu:)

Stwierdziliśmy więc, że skoro czas i miejsce nie do końca nas obowiązują, to możemy zrobić coś szalonego. I zrobiliśmy. Od niemal dwóch tygodni jesteśmy na pracokacjach. Pracokacje (»workation«, »woliday«) to koncepcja, która zakłada, że praca gdzieś indziej może być efektywna i przyjemna jednocześnie. Nasze »gdzieś indziej« w tej pierwszej edycji slowhopowych pracokacji to Tajlandia (…).

Za chwilę wracamy do Warszawy, będziemy odbierać telefony w normalnych godzinach pracy. Dziękujemy Wam za wyrozumiałość (…)”.

Pod wpisem mnóstwo komentarzy. Generalnie – zachwyt. Cudownie, rewelacja, ktoś zazdrości. Są też pytania wprost: „Nie szukacie pracowników?”, „Gdzie można składać CV?”. I propozycje: „Chcę dla Was pracować”. Paru znajomym sama testowo opowiadam o pracokacjach i też spotykam się raczej z entuzjazmem. Ale nie zawsze. Kilka osób patrzy na mnie jak na kosmitkę. Zwariowałaś? Albo robota, albo wakacje. A już na pewno nie jedno i drugie z tymi samymi ludźmi!

Slowhop to firma, która na co dzień zajmuje się odpoczynkiem (sic!) w Polsce. Dla innych. To portal, na którym możemy znaleźć fajne, niespieszne (slow) pomysły na wakacje albo choć weekend za miastem, z dobrym lokalnym jedzeniem i klimatem, raczej kameralne, w których dla gospodarzy nie będziemy tłuszczą mającą nabijać kabzę, lecz gośćmi znanymi z imienia i twarzy. Sielsko i czarodziejsko.

Ale na nas czas. Czas

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Nasza praca musi mieć sens
Aleksandra Przybylska

absolwentka politologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza i studiów podyplomowych z coachingu menedżerskiego na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Dziennikarka i redaktorka. Mieszka w Poznaniu....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze