Jestem rozbiegany, nie będę więc tutaj udawał skupienia. Poeci włoscy (Sandro Penna, Pier Paolo Pasolini) nauczyli mnie, że równoprawna z drogą długiej refleksji i uspokojenia jest droga niepokoju, gorączki pretekstu przeniesionej z życia do tekstu z liter i słów. A nie jestem skupiony, bo prowadzę samochód, wracam z ojczyzny serca i mojego wyboru do ojczyzny urodzenia i losu i moje myśli przefruwają z pejzażu na pejzaż, z pejzażu do odczuć, półrefleksji, ćwierćwrażeń, „krzątaniny umysłu i serca”, jak wysiłek poderwania serca do lotu nazywała kochana Julia Hartwig.
* * *
Ostatnim postojem we Włoszech jest Trydent, serdeczny nie mniej niż Toskania i Umbria. Mądrą uprzejmością ludzi świadomych, że wszystko, co można wiedzieć o życiu, wie każdy, więc nie trzeba pouczać, pysznić się, wywyższać. Wystarczy być i pić o poranku kawę czy grappę, doprawdy wszystko jedno, a wieczorem – jak ta kelnerka – nucić letnie przeboje w rodzaju „Non mi basta piu’” („Już mi nie wystarcza”) lub „Ce ne andiamo al mare” („Pojedźmy sobie nad morze”). Im bardziej na północ, tym cięższe będą chmury i myśli, nie tyle przez ich ciężar gatunkowy, ile przez jakiś dziwny rodzaj niewygody związanej z powrotem do rzeczywistości, problemów, tematów, które jątrzą.
* * *
Oto i Austria. Innsbruck. Od tej pory deszcz będzie mnie prowadził do samej Warszawy, z przerwami n
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń