Dom nie staje się sam. Jest tworzony przez ludzi. Nie „raz, a dobrze”, lecz w ciągłym procesie. Bo zmieniają się okoliczności, przybywa lub ubywa członków rodziny, mamy więcej lub mniej pieniędzy, coraz inne potrzeby.
Dom – przysłowiowe cztery ściany czy coś więcej? Wiele mamy skojarzeń z tym słowem.
Mówimy na przykład o ognisku domowym, o domowych pieleszach. Niektórzy deklarują, że prowadzą „dom otwarty”, a inni utożsamiają się raczej z angielskim przesłaniem „my home is my castle”, ryglując zamki i domykając szczelnie drzwi. Tak czy inaczej wydaje się, że dla wszystkich dom jest miejscem, które – przynajmniej potencjalnie – powinno sprzyjać realizacji naszych najważniejszych potrzeb.
W domu powinniśmy się czuć bezpiecznie, a to dla każdego może oznaczać coś innego. Jedni – dla uzyskania poczucia bezpieczeństwa – potrzebują intymności, izolacji od świata, zewnętrznych granic, grubych i nieprzepuszczających hałasu ścian. Dla innych ważniejsza jest niezależność i komfort bycia sobą, bez konieczności nakładania jakichkolwiek masek. Jeszcze ktoś inny kojarzy bezpieczeństwo z bliskością, relacjami rodzinnymi, tym, że w domu ktoś na nich czeka; wielu odnajdzie je w przewidywalności, określonych schematach funkcjonowania, stałych porach snu, posiłków, strefach przynależnych konkretnym domownikom itd. Są też osoby, którym dla uzyskania poczucia wewnętrznej równowagi i komfortu potrzebne jest symboliczne, oswojone miejsce lub przedmiot: ulubiony fotel przed telewizorem, wazonik na parapecie, ten, a nie inny kawałek stołu w kuchni, kubek do kawy czy strona łóżka w sypialni.
Z wielu doświadczeń wynika, że metraż naszego mieszkania lub domu czy status posiadanych do niego praw nie jest najważniejszy. Bywają właściciele olbrzymich posiadłości, którzy źle się w nich czują, i użytkownicy maleńkich, odnajmowanych mieszkań, którzy z przyjemnością wracają do nich po pracy czy z podróży.
Co może być tego przyczyną?
Chodzi chyba o to, czy potrafimy sprecyzować swoje oczekiwania wobec miejsca, w którym mieszkamy i przebywamy. Czy jesteśmy ich prawdziwymi gospodarzami, czy tylko lokatorami, gośćmi. Czy umiemy współistnieć z innymi członkami wspólnego gospodarstwa, okazywać gotowość do negocjacji i kompromisów i wreszcie – czy chce nam się wkładać wysiłek w tę sferę naszego życia
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń