Kilka słów o stanach skupienia
fot. nick fewings / UNSPLASH.COM
Oferta specjalna -25%

Skrupulatom na ratunek

0 votes
Wyczyść

Nie tak dawno jeden ze śląskich biskupów opublikował wywiad rzekę. Zamierzałem go przeczytać podczas urlopu, niestety zapomniałem spakować do walizki. Zapewne znają państwo to uczucie rozczarowania, kiedy się chce wrócić do rozpoczętej lektury i wtedy pamięć wyświetla obraz książki leżącej sobie spokojnie w domu, na stole. Ale do rzeczy. Książka jest próbą diagnozy sytuacji Kościoła w Polsce – chciałbym dorzucić do niej swoje trzy grosze.

Zacząć trzeba od truizmu: W Polsce zachodzą obecnie dość szybkie zmiany kulturowe, mocno związane z tym, co się działo na Zachodzie w ciągu ostatnich stuleci, a zwłaszcza od II połowy XX wieku (ze względu na historyczne uwarunkowania uczestniczyliśmy w tym w ograniczonym zakresie). Jednym z przejawów tej transformacji jest zmiana kulturowego stanu skupienia: ze stałego w płynny. Czyli z sytuacji, w której utrwalone poglądy i obyczaje określają dość dokładnie i stabilnie styl życia społeczności oraz żyjących w nich jednostek, przechodzimy do sytuacji, w której znaczna część tych poglądów i obyczajów podlega – jeśli nie wprost zakwestionowaniu, to przynajmniej krytyce, stabilność zaś społeczności zostaje naruszona przez mobilność (wymuszoną często czynnikami ekonomicznymi). W efekcie zadanie organizowania przeróżnych aspektów życia już niekoniecznie jest spełniane przez społeczność i jej kulturę. Jednostka staje się centralną instancją: sama organizuje swój świat.

Wydaje mi się, że na śląskiej prowincji – a chyba i w Polsce – jesteśmy w samym środku tego procesu. A to oznacza, że ludzie, wcale niemała ich część, wciąż dobrze funkcjonują w „stanie stałym”: odnajdują się wewnątrz odziedziczonej niszy kulturowej. Dlatego nie tylko nie widzą potrzeby zmian, ale wręcz ich nie pragną. Bo po co zmieniać coś, co działa? Na drugim biegunie jest druga grupa, która już utożsamiła się ze „stanem płynnym” i z trudem się mieści w ramach utrwalonych tradycji, za to zazdrośnie pilnuje uzyskanej dopiero co świadomości wolnego wyboru.

Drugi truizm: To nie jest proces, który dzieje się poza Kościołem. Przechodzi dokładnie przez jego środek. Mamy zatem katolików, którzy swoją wiarę autentycznie wyrażają i przeżywają w ramach przejętych z całym dziedzictwem kulturowym form „pobożności ludowej”. Mamy i tych, którzy nawet jeśli odziedziczyli te formy, nie są już z nimi silnie związani, bo swoje chrześcijaństwo przeżywają jako konsekwencję osobistego wyboru i bardziej skłonni są do indywidualnego poszukiwania w Kościele tego, co służy ich wierze. Pośrodku, między tymi biegunami, są ci, którzy stoją w rozkroku – jeszcze nie oderwali stopy od stałego, ale drugą szukają już miejsca w płynnym.

Ponieważ niewielkie są szanse na zatrzymanie lub odwrócenie procesu kulturowego, w ciągu najbliższych lat będziemy mieli zapewne do czynienia z przepływem ze stanu stałego do płynnego. Ale przez jakiś czas potrwa jeszcze koegzystencja. I to jest – moim zdaniem – główne wyzwanie dla polskiego duszpasterstwa. Trzeba je prowadzić, jednocześnie uwzględniając tych, którzy swoją wiarę wyrażają tradycyjnie, np. śpiewając Godzinki, oraz tych, którzy krytycznie poszukują form wyrazu wiary odpowiadających ich osobistej sytuacji i wrażliwości. Zadanie to jest o tyle trudne, że opisany wyżej proces dotyczy też samych duszpasterzy. Jedni tkwią bardziej w stanie stałym i z lękiem lub podejrzliwością spoglądają na nowe sposoby wyrażania wiary proponowane przez ruchy kościelne, inni bardziej w płynnym, co skutkuje nieraz lekceważeniem tradycyjnej pobożności. 

I może właśnie tu tkwi przyczyna przynajmniej części napięć obecnych w polskim Kościele – od episkopatu po parafialne duszpasterstwo. Stali i płynni mają tendencję do postrzegania tych drugich albo jako zagrożenie dla tradycji, albo jako zawadzający relikt przeszłości. Co gorsza, ich skrajni przedstawiciele bywają nietaktowni w wyrażaniu swych uprzedzeń, poczynając od katolickiej publicystyki, na dyskusjach w radach parafialnych kończąc. A to bynajmniej nie pomaga stojącym jedną nogą tu, a drugą tam. Nie można rozkroku zwiększać w nieskończoność.

Kilka słów o stanach skupienia
ks. Grzegorz Strzelczyk

urodzony w 1971 r. – prezbiter archidiecezji katowickiej, doktor teologii dogmatycznej, były członek Zarządu Fundacji Świętego Józefa KEP (2020-2023). W diecezji odpowiada za formację stałą prezbiter...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze