Dzieje Apostolskie
Giuseppe Verdi, Falstaff, Soliści i Polska Orkiestra Radiowa Łukasz Borowicz (dyr.), Polskie Radio 2008
Tak rzadko sami nagrywamy i wydajemy opery, że kiedy już takie wydawnictwo pojawi się w sklepach, trzeba o nim mówić głośno. Wszędzie.
Falstaff jest ostatnią operą Giuseppe Verdiego (1893). Mistrzowskim podsumowaniem (obok Otella, powstałego kilka lat wcześniej), dopełnieniem. Źródłem libretta Arrigo Boito były Wesołe kumoszki z Windsoru i Henryk IV Szekspira. Fabuła opowiada o żądnym życia, niepoprawnym optymiście i marzycielu Falstaffie. „To szelma – pisał o nim Verdi – który popełnia wszelkie możliwe niegodziwości, ale popełnia je na wesoło. To dopiero typ!”.
Falstaff jest pierwszym (ale, jak słychać, nie ostatnim – i całe szczęście!) nagraniem operowym sygnowanym przez Łukasza Borowicza – od półtora roku dyrektora Polskiej Orkiestry Radiowej, tegorocznego laureata Paszportów „Polityki”. To bardzo dobrze, że Borowicz – już uznany, a jeszcze bardzo młody (ma 31 lat) – nie boi się wyzwań. A takim jest niewątpliwie nagrywanie Verdiego. A może zwłaszcza Falstaffa.
Z Falstaffem jest jak ze Świętoszkiem Moliera. Nie istnieje bez świetnie rozegranej tytułowej partii. Borowicz trafił wyśmienicie, zapraszając do współpracy Adama Kruszewskiego. Jego Falstaff jest rubaszny, soczysty, dojrzały. Taki, jakiego wymyślił Szekspir, Boito i Verdi. Pełny. Kruszewski ma dobrych partnerów – m.in. Izabellę Kłosińską (Mrs. Alice Ford), Artura Rucińskiego (Ford), Jerzego Knetiga (Dr Cajus), Małgorzatę Pańko (Mrs. Meg Page) – świetną mieszankę młodości i dojrzałości. Swoje dokłada jędrnie i żywo brzmiąca Polska Orkiestra Radiowa i Chór Polskiego Radia (brawa też dla wybitnego znawcy tematu Piotra Kamińskiego, który sprawował opiekę artystyczną nad przedsięwzięciem).
Ostatnim fragmentem opery jest wspaniała fuga zainicjowana przez Falstaffa „Tutto nel mondo è una burla”. Czyli „Wszystko na świecie jest farsą, a człowiek urodził się błaznem… lecz ten się śmieje, kto się śmieje ostatni”. Śmiech, który budzi nagranie tej opery, jest czysty, radosny, świeży. Oczyszczający.
Żal, że to tylko nagranie. Szczęście, że to nagranie koncertowe live z września ubiegłego roku. W tym roku Borowicz na pulpit otwierającego sezon koncertu radiowej orkiestry położył operę Maria Romana Statkowskiego według powieści poetyckiej Antoniego Malczewskiego. Czekam na płytę!
Oceń