Po co światu mnich?
coraz częściej brakuje nam wrażliwości. Coraz rzadziej spuszczamy oczy, wycofujemy się dyskretnie. Jesteśmy gruboskórni, nietaktowni, bezwstydni, potrafimy podsłuchiwać, a niestety także upokarzać i hańbić innych. Może dlatego, że intymność to współcześnie deficytowy towar. A wstyd i skromność kojarzą się z imieninami u starszej cioci. Nie bez powodu mówi się, że kultura, w której żyjemy, karmiąca się podglądaniem i przekraczaniem granic, ukradła nam seksualność, a my uwierzyliśmy, że skromność i wstyd są dowodami na niedojrzałość seksualną.
To wcale nie takie rzadkie pytania, także ze strony osób wierzących: Jaki jest sens wstrzemięźliwości seksualnej i dlaczego tak bardzo Kościół się przy niej upiera? Czy za powściągliwym i dyskretnym podejściem do seksualności nie stoi chęć odebrania ludziom przyjemności i fantazji w przeżywaniu seksu?
Ofiarą takiego podejścia jest każdy – bez względu na wiek, płeć, powołanie, a także wyznawany światopogląd. Konsumpcja w sferze seksualnej jest niszcząca dla wszystkich, bo w jej efekcie znikają umiarkowanie, prostota i skromność.
Dlatego w tym numerze miesięcznika piszemy o potrzebie ochrony bliskości i czułości, przywracaniu im właściwego znaczenia i sensu w naszych wzajemnych relacjach. Inaczej, chcąc nie chcąc, wyrazimy zgodę na pierwszeństwo w naszym życiu narracji antyewangelicznej, w której rządzić będą nami zimne instynkty i mechaniczne namiętności.
Oceń