Wróciłem niedawno z Belgii bardzo zasmucony. Od lat wiedziałem, że sytuacja Kościoła w tym kraju jest trudna. Zewnętrznymi przejawami kryzysu są stale malejąca liczba wiernych, brak powołań kapłańskich i zakonnych, kościoły przerabiane na puby i dyskoteki… Podczas tego pobytu nabrałem też przekonania, że belgijski Kościół dokonuje dzieła samounicestwienia. Opowieści mieszkających w Brukseli Polaków wskazują, że przekonania belgijskich katolików oraz idące za nimi decyzje i działania nie tylko nie przeciwstawiają się zagrożeniom, ale wręcz prowadzą do likwidowania ostatnich przejawów życia Kościoła katolickiego.
Żeby nie być gołosłownym, przytoczę kilka faktów.
Do brukselskich kościołów chodzi na niedzielne msze święte niewielu wiernych. Strategia tamtejszych biskupów polega na próbie zgromadzenia praktykujących osób w wybranych kościołach. Diecezja zamyka zatem większość kościołów w dekanacie, a zaprasza wiernych do dwóch, trzech z nadzieją, że ta sama liczba ludzi w niewielu kościołach zapobiegnie zjawisku pustych ławek. Efekt jest taki, że ci, którzy chodzili do tej pory na msze święte w pobliżu swoich domów, przestal
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń