Batalia o puste piekło
Oferta specjalna -25%

Hewel. Wszystko jest ulotne oprócz Boga

3 votes
Wyczyść

Puste piekło? Spór wokół ks. Wacława Hryniewicza nadziei zbawienia dla wszystkich, red. Józef Majewski, Warszawa 2000

Najpierw postawiłem sobie tezę: z nadzieją zbawienia jest u nas różnie, a nieba i piekła, odkąd po raz pierwszy wytargaliśmy kota za ogon — boimy się wszyscy.

Później pojechałem do Londynu. Moja koleżanka jest tam anglikańskim księdzem. Podczas jednej z wizyt w jej parafii w centrum miasta wybrałem się na przykościelną katechizację dla młodzieży w wieku gimnazjalnym. Herbata, ciastka, pląsy w rytm sacrosongów, ogólna integracja, rozanielone miny. Pod koniec ksiądz Rosemary zapytała swoje anglikańskie duszyczki, jak wyobrażają sobie niebo. Ich odpowiedzi uczyniły mnie spokojnym o losy dialogu międzywyznaniowego: wiem już, że z anglikanami dogadamy się na pewno. Jakbym słyszał moich katolickich znajomych: niebo to landszaft, w którym błąkają się egzaltowane postaci, czasem jakiś anioł od niechcenia machnie skrzydłem, wzywając kolejną grupę zbawionych na obowiązkową Mszę z lukrowanym popołudniowym kazaniem. Na tym tle pójście do piekła jawi się jak smakowity kąsek — dobry horror zamiast trwającej całą wieczność projekcji Przeminęło z wiatrem.

Przypomniałem sobie to wszystko, gdy przez szybę księgarni patrzyłem na świeżutką publikację z biblioteki „Więzi”. Na jej okładce wielkie białe litery układają się dramatycznie w krótkie pytanie: Puste piekło?.

Pomyślałem sobie: a co za różnica?

Piekło — to dziś problem fascynujący głównie teologów. Może trochę szkoda, że z równą pasją nie zajmują się odkręcaniem landrynkowej wizji nieba, ale ja ich rozumiem. Nie mają łatwego życia. To specjaliści od roztrząsania problemów, których rozwiązanie znajdą najwcześniej po śmierci. Najznaczniejsza dyskusja teologiczna w Polsce ostatniego półwiecza (wielka — w naszych warunkach oznacza kilkanaście głosów) skupiła się na kwestii zaludnienia piekła albo — jak kto woli powszechnego zbawienia, co na jedno wychodzi, ale z piekłem w tytule lepiej brzmi. Największe nazwiska poszły w tej sprawie na bagnety, a wspomniana książka „Więzi” to zapis ich batalii. Woń smoły uderza wręcz w nozdrza, gdy patrzymy, jak księża profesorowie na naszych oczach gęsto stosują epitety („rzecz jasna, że wszystko, co pisze ksiądz profesor jest bardzo mądre i piękne”, „do uprawiania ekumenizmu potrzeba serca, ale i głowy”, „ksiądz udziela piekielnych odpowiedzi!”) albo, cytując dokładnie te same zdania z książek Papieża czy Hansa Ursa von Balthasara, jedni dowodzą, że piekło jest puste, za chwilę inni — że wypełnia je szczelnie massa damnata.

A wszystko zaczęło się od niewinnego artykułu opublikowanego w „Więzi” w 1978 przez ojca Wacława Hryniewicza. Ten świetny znawca prawosławia zwrócił uwagę, że według tradycji wschodniej apokastaza (czyli nadzieja na to, że wszyscy będą zbawieni) nie jest pozbawiona podstaw.

Natychmiast zaripostował ks. Stanisław Małkowski: „Ten optymistyczny horyzont sprawia, że staję się nieczuły na zło tu i teraz — pisał. — Zaciera się granica między piekłem a niebem”. „Błogość i spokój dają pozór głębi”, a „miękkość utożsamiana jest z miłością”. Hryniewicz nie pozostał dłużny: „Lepiej grzeszyć nadmiarem miłosierdzia”. Jego polemiści zaraz przypomnieli, że piekło to po prostu i aż — brak miłości. A człowiek może odrzucić miłość Boga. — Ale jak pogodzić wieczne męki z Jego współczującą miłością? — pytają stronnicy Hryniewicza. Akcja się rozwija. Po chwili do polemiki dołączają się ekumeniści (o. Zdzisław Kijas), teologowie (ks. Marek Starowieyski). Ksiądz Hryniewicz wydaje książkę o apokastazie, a spór stopniowo przenosi się na inne tytuły („Tygodnik Powszechny”, „Słowo — dziennik katolicki”). Przeciwnicy idei powszechnego zbawienia zarzucają Hryniewiczowi, że niepoważnie traktuje Ewangelię. Przypominają, iż Jezus raczej nie bawił się w czcze pedagogiczne pogróżki, mówiąc, że konsekwencją wolności i odrzucenia miłości będzie „płacz i zgrzytanie zębów”. Oponenci ironicznie sugerują, żeby iść za ciosem i, dosłownie traktując Pismo, odcinać sobie te części ciała, które są narzędziem grzechu. Zwolennicy tezy o piekle dobrze zaludnionym oburzają się z kolei, że Hryniewicz interpretuje Objawienie jak chce i przypisuje Bogu ludzki wzorzec emocji… I tak dalej.

Słowo daję, ta książka to teologiczny western. Argumenty jednej i drugiej strony, wielokrotnie już słyszane i powtarzane, w ostrym zwarciu nabierają rumieńców. Czyta się to jednym tchem i woła się o jeszcze! A że i tak wiadomo, jak to się skończy — i że tak naprawdę wciąż nie będziemy wiedzieć, jak to się skończy? Bo skąd niby mamy wiedzieć, czy piekło jest puste? Tylko — uwaga — jeśli nie jest puste, to zaledwie krok dzieli nas od zadania pytania, kto w nim jest. A stąd już bliziutko do otarcia się o boskie prerogatywy. Za głupi jestem, żeby stawać po którejś ze stron sporu. Ale — że zapytam za Neuhausem — jeśli mamy do wyboru przekonanie, że niektórzy zostaną potępieni, i nadzieję, że wszyscy dostąpimy zbawienia, to co podpowiada nam miłość bliźniego? Czy nadzieja na puste piekło to czułostkowość i nadmierny optymizm? A może to realizacja Bożego pragnienia bycia „wszystkim we wszystkich”? W jednym z zamieszczonych w książce tekstów ks. Hryniewicz pisze, że pokutuje w nas „penitencjarno–terrorystyczna” koncepcja Boga. Jeśli ma rację, to szukanie odpowiedzi na to pytanie po prostu nie ma sensu.

Po pochłonięciu książki Puste piekło? zadałem tytułowe pytanie Rosemary. Zapytała o to swoich wiernych. Podobno odpowiedzieli jej dowcipem o pastorze, który po śmierci trafił do piekła. Oprowadzający go człowiek w nienagannym garniturze pokazuje mu salon masażu, cyrk, sieć luksusowych sklepów. Podniecony pastor wciąż jednak pyta, gdzie smażą się grzesznicy, gdzie jest ten ogień piekielny, kotły i smoła?! Zniecierpliwiony gospodarz prowadzi go do niewielkiego pomieszczenia, gdzie rzeczywiście w kilku podgrzewanych naczyniach przypiekają się jacyś podekscytowani nieszczęśnicy. — To katolicy — tłumaczy zawstydzony — oni bardzo nalegali…

Batalia o puste piekło
Szymon Hołownia

urodzony 3 września 1976 r. w Białymstoku – absolwent psychologii w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, dziennikarz, autor kilkunastu książek, w których często porusza tematy związane z rodziną i religią. Za...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze