List do Galatów
Mdr 9, 13-18b / Flm 9b-10.12-17 / Łk 14, 25-33
Znienawidzić swoich najbliższych i pójść za mistrzem – czyż te słowa nie brzmią jak jedno z podstawowych przykazań guru, który pragnie sprawować pełnię władzy nad członkami swojej sekty? W świetle innych słów wypowiedzianych przez Jezusa możemy mieć jednak całkowitą pewność, że Bóg, który jest samą miłością, nie wzywa do nienawiści. Syn Człowieczy nie pragnie poróżnić kochających się ludzi, nie jest Jego celem zrywanie najgłębszych więzów, łączących serca. Czym zatem jest nienawiść, o której naucza Jezus, nienawiść, której brakuje słuchaczom przychodzącym do Jezusa, wreszcie nienawiść, która ma być krzyżem na chrześcijańskich ramionach?
Słowa skierowane do tłumów w dzisiejszym fragmencie Ewangelii św. Łukasza są poprzedzone przypowieścią o uczcie, którą wyprawił pewien gospodarz. Zaproszeni goście odmówili przyjścia, gdyż zatrzymywały ich różne sprawy. Dom biesiadny zapełnił się więc ubogimi i kalekami, bo tylko oni zechcieli skorzystać z zaproszenia. Sens tego obrazu jest oczywisty: gospodarz to Bóg, który przygotował dla wszystkich ludzi ucztę życia wiecznego; ci, którzy nie skorzystali z zaproszenia, symbolizują tych, którzy zajęci sprawami ziemskimi i szczęściem doczesnym nie słuchają głosu Bożego i odrzucają zaproszenie do radości wiecznej; ubodzy i kalecy to ci, którzy mimo grzechów i słabości, zmagając się z własną biedą, są spragnieni łaski Bożej i dzięki temu, że nie posiadają niczego, ich wolne serca są w stanie przyjąć zaproszenie miłosiernego Ojca. Rzecz jasna, nie chodzi tutaj wprost o ubóstwo materialne – choć ono często bardzo pomaga w drodze duchowej – a o wewnętrzną wolność, ubóstwo serca, dzięki któremu człowiek gotowy jest zrezygnować ze wszystkiego, żeby tylko on sam oraz ci, których kocha, mogli zakosztować radości przebywania z Bogiem.
Szokujące wezwanie do nienawiści ma zatem obudzić nas z egoizmu, małoduszności i nadać naszemu życiu, naszym relacjom z innymi ludźmi i podejściu do spraw tego świata perspektywę wieczności, nieskończonej szczęśliwości, do której zaprasza nas Bóg. Jest to wezwanie do zerwania z kompromisami i to nie tylko wobec zła, ale także wobec mniejszego dobra, na korzyść dobra najwyższego – Boga samego. To jest najwyższa wartość, wobec której nawet najpiękniejsze więzy stają się niczym, czy raczej dopiero w blasku miłości Boga nabierają odpowiedniego znaczenia i znajdują właściwe im miejsce w sercu człowieka.
Oceń