Ewangelia według św. Marka
My, dominikanie i dominikanki żyjący w Afryce, uznaliśmy już wiele lat temu, że sytuacja graniczna pomiędzy życiem i śmiercią jest naszą przestrzenią przepowiadania. Chcemy być Dobrą Nowiną o radości, o zbawieniu w przestrzeni pełnej złych wiadomości.
Zapraszając mnie do refleksji na temat głoszenia, poproszono o podzielenie się własnymi przeżyciami, dlatego mój tekst będzie skoncentrowany na doświadczeniu wspólnoty, które określa również nasze rozumienie głoszenia Ewangelii. Nie skupię się więc na teorii dotyczącej przepowiadania dominikańskiego. Uważam je jednak za szczególny dar dla Kościoła, który tworzy naszą tożsamość, a także pozwala uczestniczyć w różnorodnych strukturach życia kościelnego.
Dar ten implikuje uniwersalizm w samym Zakonie: zdolność i autorytet głoszenia całej rodziny dominikańskiej i każdego jej członka osobno. Zostało to wyrażone przez byłego generała Zakonu Timothy’ego Radcliffe’a w słowach: „Jeśli chcemy proklamować naszą tożsamość jako kaznodziejów, to musimy uznać autorytet każdego do głoszenia Ewangelii”.
Skoncentruję się wokół pojęcia głoszenia jako służby, która może się dokonywać na wielu poziomach. Jedną z jej form jest przepowiadanie słowa. Posłuży mi to jako punkt wyjścia, aby unaocznić fakt, że w głoszeniu słowa w pełny i wyraźny sposób ujawnia się sens ludzkiego życia, a głoszone słowo mobilizuje do działania. Służenie innym może być dziełem różnych osób hołdujących różnym ideologiom i z różnymi przekonaniami religijnymi. Słowo przepowiadane przez dominikanów nadaje służbie swoją charyzmatyczną specyfikę.
Kontekst afrykański: przestrzeń przepowiadania
Możemy oprzeć się na wnioskach synodu biskupów poświęconego problemom afrykańskim, który był najważniejszym wydarzeniem dotyczącym ewangelizacji tego kontynentu. Jakie jest miejsce ewangelizacji i jej kontekst w Afryce? Pierwsza odpowiedź, której udziela synod, jest zatrważająca: Afryka jest kontynentem nasyconym złymi nowinami.
Kontynent nasycony złymi nowinami
Rozważając misję ewangelizacyjną Kościoła w Afryce w perspektywie roku 2000, Specjalne Zgromadzenie Synodu Biskupów dla Afryki w 1994 roku stwierdziło, że wobec bardzo zróżnicowanej sytuacji,
jedynym wspólnym elementem jest bezsprzecznie fakt, że Afryka jest przesycona problemami. Prawie we wszystkich narodach mamy do czynienia z ogromną biedą, złą administracją, niewielką liczbą dostępnych środków, niestabilnością polityczną i społecznym rozkładem. Wynik jest widoczny: bieda, wojna, desperacja. W świecie kontrolowanym przez bogate i potężne narody Afryka stała się dodatkiem bez żadnego znaczenia, często zapomnianym i pogardzanym przez wszystkich.
Zdaniem wielu ojców synodalnych, współczesna Afryka przypomina człowieka, który schodził z Jerozolimy do Jerycha. Wpadł w ręce zbójców, którzy go ograbili i poranili, i pozostawili na wpół umarłego (Łk 10,30–37). Afryka jest kontynentem, na którym niezliczone rzesze ludzi, mężczyźni i kobiety, dzieci i młodzież, leżą gdzieś na skraju drogi, chorzy, poranieni, zepchnięci na margines i porzuceni.
Konstatacja, że współczesna Afryka ma bardzo niepewną przyszłość, że jest kontynentem, którego dotykają problemy wszystkich rodzajów: kulturowe, socjalne, ekonomiczne i polityczne, nie jest niczym nowym. Cały świat to wiedział, nawet przed synodem. Wystarczy przeczytać Przesłanie Kobiet na rzecz Sprawiedliwości i Pokoju i inne deklaracje, aby to dostrzec. W stwierdzeniu synodu jest jednak szczególnie ważne, że to cały Kościół jako wspólnota kontynentalna przejmuje „krzyk człowieka Afryki”. Ta kontynentalna trwoga, która jest rzeczywistością dostrzeżoną przez niektórych teologów wyzwolenia, stała się oficjalnym kontekstem ewangelizacji i głoszenia w Afryce.
Kościół jest wezwany, aby taką właśnie Afrykę ewangelizować. Ewangelizacja jest rozumiana przede wszystkim jako głoszenie Dobrej Nowiny. To proklamacja — zauważa kard. Hyacinthe Thiandoum w swoim raporcie wprowadzającym do synodu — dobrej i radosnej nowiny, że Bóg, który nas kocha, zbawia świat przez Chrystusa. Jeśli taka jest prawda ewangelizacji, to — zastanawia się kardynał — jak na kontynencie przesyconym złymi nowinami chrześcijańskie przesłanie może być dobrą nowiną dla naszego ludu? Gdzie w braku nadziei, który ogarnia wszystko, jest nadzieja i optymizm Ewangelii? Dalej kardynał pisze, że ewangelizacja promuje istotne wartości, które niosą dla naszego kontynentu nadzieję, pokój, radość, harmonię, miłość, jedność. Afryka ma ogromną potrzebę Dobrej Nowiny, bo właśnie przez Ewangelię Bóg zbudował swoją rodzinę.
W tej sytuacji dominikańskie przepowiadanie jest konfrontowane z Ewangelią i jej celem: być Dobrą Nowiną o radości, o zbawieniu w przestrzeni pełnej złych wiadomości, która całkowicie traci swoją radość. My, dominikanie i dominikanki żyjący w Afryce, uznaliśmy już wiele lat temu, że ta sytuacja graniczna pomiędzy życiem i śmiercią jest naszą przestrzenią przepowiadania.
Czy jeszcze coś można dać Afryce? Synod na to pytanie odpowiada pozytywnie.
Kontynent nowego powiewu
Wbrew temu negatywnemu obrazowi dzisiejszej Afryki i mimo smutnych doświadczeń, które są udziałem wielu krajów, Zgromadzenie Synodalne nie wahało się zdecydowanie podkreślić, że możliwe jest przezwyciężenie trudności.
Mimo swych ograniczeń synod Afryki okazał się, według Jana Pawła II, „historycznym momentem łaski”, „znakiem czasu”, „momentem sprzyjającym”, „dniem zbawienia dla Afryki”. Uznany został za synod zmartwychwstania, nadziei. Jak Maria Magdalena w poranek zmartwychwstania, jak dwóch uczniów, którzy przybyli z Emaus z sercami pałającymi radością, przekonani przez samego Chrystusa, ojcowie synodalni zwiastowali całemu kontynentowi słowa: „Chrystus — nasza nadzieja — żyje, i my żyjemy!”. Przeznaczeniem Afryki nie jest śmierć, ale życie, jest ona powołana do życia łaską zmartwychwstania Chrystusa. Akcent położony na życie łączy się z przepowiadaniem, którego oczekuje nasza zakonna rodzina.
Nasze wspólnoty, rozważając sprawę głoszenia, muszą czytać znaki czasu, abyśmy mogli podjąć oczekiwania i wspomóc wysiłki ludu afrykańskiego, który walczy, aby jego kontynent nie stracił nadziei.
Dzięki codziennemu doświadczeniu wiemy, że dzisiaj głoszenie w Afryce powinno łączyć ludzi w sprzeciwie wobec niesprawiedliwości i prześladowań. Powinno przyczyniać się do integracji tych, którym zależy na Afryce. Jest to głoszenie poprzez konkretne czyny. Jednym z przykładów jest edukacja prowadzona przez nasze siostry. Budzi ona nadzieję ludzi zamieszkujących ten kontynent, dlatego też fundujemy małe stypendia uczniom, których nie stać na naukę.
Bardzo ważna jest dla nas możliwość dostrzegania, jak tożsamość kaznodziejska mobilizuje nas do ciągłego czytania znaków czasu. Nie istnieje przecież coś takiego jak kaznodziejstwo poza kontekstem. Przepowiadanie zakorzenione tu i teraz prowadzi do głębokiej ewangelizacji.
Kontynent wymagający głębokiej ewangelizacji
Synod afrykański mówił nie tylko o nadziei. Zaangażował się w rozpoczęcie procesu ewangelizacji. Nie może ona oczywiście ograniczać się tylko do warunków ekonomicznych Afryki, ale integralnie traktuje wszelkie wartości. Istnieje afrykański wymiar człowieczeństwa, który może być poprzez dialog podjęty przez Kościół. Istnieje antropologiczna prawda, afrykańska mądrość, która może dużo wnieść w rozumienie chrześcijańskich misteriów. Kultura afrykańska i jej forma religijności została zaakceptowana przez synod jako znak, który pozwala głosić Ewangelię w języku afrykańskim.
Na tym poziomie próbujemy rozumieć nasze dominikańskie przepowiadanie jako uczestnictwo w wysiłku inkulturacji posłania, które chcemy głosić. Od prenowicjatu wprowadzamy na przykład znajomość symboliki i kultury afrykańskiej. Nasza liturgia opiera się na tej symbolice. W naszych kaplicach stosujemy sztukę afrykańską. Jeśli jednak chodzi o przepowiadanie słowem, np. nauczanie teologiczne, nasze wspólnoty nie odgrywają ważniejszej roli. Dotyczy to na przykład Kinszasy, głównego uniwersyteckiego ośrodka katolicyzmu, gdzie ma miejsce dogłębna inkulturacja teologii afrykańskiej. Potrzeba jeszcze wiele wysiłku, aby można było zapewnić wykwalifikowaną kadrę do nauczania teologii.
Przepowiadanie jako diakonia apostolska
W centralnej Afryce przepowiadanie jako służba apostolska skupia się na walce w obronie życia.
Ze względu na grabieże, które dotknęły całe terytorium kraju, a także ze względu na wojnę między państwami, siostry i bracia z rodziny dominikańskiej ciągle stają wobec podstawowych problemów, wobec walki pomiędzy życiem a śmiercią. Ta sytuacja rodzi pytania dotyczące naszej tożsamości, charakteru naszego przepowiadania i uniwersalnego wymiaru naszej przynależności do rodziny Boga. Pytamy, jak głosić miłość i jej uniwersalny wymiar, gdy wokół świszczą kule.
Dominikanie i dominikanki zarówno na południu kraju (w Likasie i Kabinda), jak i we wschodniej części, udzielili sobie odpowiedzi na to pytanie. Dali bardzo wymowne świadectwo dominikańskiego przepowiadania, gdy postanowili zostać na terytorium, na którym trwała wojna, aby zaofiarować opuszczonym ludziom solidarną obecność głoszącą Bożą miłość.
W tej rzeczywistości życia i śmierci, która charakteryzuje nasz kontekst przepowiadania, rozumiemy ewangelizację jako konieczność angażowania się w sprawę sprawiedliwości i pokoju. Zaangażowanie naszych sióstr w różne ruchy domagające się pokoju i sprawiedliwości służy wyłącznie ochronie i obronie życia oraz ofiarowaniu tego Bogu jako znaku Jego obecności w Afryce.
Także w 1992 roku, kiedy mieszkańcy Kinszasy wyszli na ulice, aby upominać się o demokrację i wolność, bardzo wyraźna była obecność dominikańska w różnych fazach przygotowywania tego wydarzenia. Był to też dla nas ważny moment osobistego i wspólnotowego uwrażliwiania się. Zorganizowałyśmy grupy w poszczególnych dzielnicach. Uczestniczyłyśmy w kościelnych strukturach walczących o sprawiedliwość i pokój. Zaangażowanie w sprawę stało się w tym czasie charakterystyczną częścią naszej tożsamości. Nasze wspólnoty miały też wpływ, może dyskretny, niemniej wyraźny, na środowisko Kościoła diecezjalnego, na różne wspólnoty religijne i na poszczególnych wiernych, zwłaszcza w tych dzielnicach Kinszasy, w których jesteśmy obecne.
Poprzez struktury Organizacji Kobiet na rzecz Sprawiedliwości i Pokoju (MFJP) założonej, aby dać kobietom możliwość uczestnictwa w światowym procesie przekształcania struktur socjalnych i czynienia ich bardziej ludzkimi, nasze przepowiadanie koncentrowało się na sprawie wartości życia. Ta organizacja miała znaczenie w wymiarze kraju, a nawet kontynentu. Dla nas było to rzeczywiście służbą apostolską w prawdziwym zjednoczeniu z ludem Bożym.
Zabieganie o sprawiedliwość i pokój jest tak ważne, że wszelka inna nasza działalność — socjalna, szpitalna, edukacyjna, pastoralna, katechetyczna — jest przez nie wyraźnie naznaczone.
To z tego powodu w czasie dyktatury Mobutu, w czasach drugiej republiki, jedna z naszych sióstr charakteryzowała swoje powołanie przez działanie, zarówno symboliczne, jak i realne, jako zrzucenie kajdan — zasadniczy znak ludzkiej godności i naszego przepowiadania. Oto świadectwo:
Pozwolono mi ich odwiedzić i zanieść im parę lekarstw i trochę żywności. Opatrywałam ich rany, odcinając nożyczkami kawałki zgniłego ciała. Oczyściłam je, zdezynfekowałam, dałam im antybiotyki i witaminy. Nie mogłam jednak znieść widoku ludzi zakutych w łańcuchy. Starałam się je usunąć… Wzięłam nożyczki i w obecności strażników i funkcjonariuszy więzienia próbowałam je zdejmować. Nikt nie miał odwagi mi tego zabronić. W ten sposób skończyliśmy z łańcuchami i ze skuwaniem. Mogliśmy zobaczyć braci skaczących z radości, gdy zostali uwolnieni od tej kary. Tego dnia nie widziano już w Makala (jedno z więzień) żadnych łańcuchów.
W tym świadectwie widać misję głoszenia Dobrej Nowiny tam, gdzie to, co nieludzkie i ludzkie, styka się ze sobą każdego dnia. Nasza siostra opowiedziała się za człowiekiem, za jego zwycięstwem. Rozerwanie kajdan jest najbardziej właściwym sposobem opisania naszego rozumienia przepowiadania. Siostry studiują prawo, aby stać się głosem tych, którzy na naszym kontynencie są pozbawieni głosu, gdyż prawo jest często tylko przywilejem bogatych.
Rozerwanie kajdan jest realną treścią naszego sposobu rozumienia dominikańskiego przepowiadania. Ten wymiar jest obecny także w naszej służbie w szpitalach, o czym już wcześniej wspominałam. Gdy chcieliśmy stworzyć centrum zdrowia w Mont Ngafula w Kinszasie, musieliśmy brać pod uwagę całą wspólnotę tej dzielnicy i współpracować z nią. Zaczęliśmy ten projekt jako partnerzy i mogliśmy go kontynuować. W ten sposób pokonaliśmy przeszkody, które istnieją między konsekrowanymi i świeckimi, między biednymi i tymi, którzy mają władzę.
Na kontynencie, o którego rozwoju decyduje się gdzie indziej, na którym inicjatywy lokalne są ignorowane, decydujemy się na rozrywanie kajdan. Niektóre nasze siostry zaczynają specjalizować się w takich dziedzinach, jak rozwój rolnictwa i weterynaria. Nie chodzi tylko o analizowanie strukturalnych przyczyn biedy, lecz o tworzenie nowych struktur bazujących na głoszeniu służby dla życia. Poprzez nią chcemy, chociaż w niewielkim stopniu, sprostać wyzwaniu, którym jest zapewnienie wszystkim żywności. To także dążenie do sprawiedliwości i źródło pokoju.
Studia teologiczne i solidna formacja doktrynalna jest kolejną przestrzenią rozrywania kajdan. Bardzo zdolne osoby z naszych żeńskich wspólnot nie miały dotąd możliwości realizowania w pełni swojego powołania ze względu na niewystarczającą wiedzę teologiczną i doktrynalną. Tak jak nikt nie staje się nagle kaznodzieją i tak jak wszyscy muszą się przygotowywać do głoszenia Ewangelii, tak dominikańska tożsamość wymaga od nas rozerwania kajdan, które uniemożliwiają realizowanie misji. Jesteśmy tego coraz bardziej świadome. Na przykład jedna z naszych sióstr po zakończeniu bycia mistrzynią nowicjatu i siostrą przełożoną w Angoli obecnie znajduje się w Kinszasie, gdzie podjęła studia teologiczne, aby lepiej odpowiedzieć na swoje powołanie do głoszenia Ewangelii.
Nie wahałabym się powiedzieć za synodem afrykańskim, że mamy do czynienia z nowym powiewem, z powiewem Ducha Chrystusa, który nas wzywa do inkulturacji w głoszeniu. To głoszenie wymaga ciągłego dialogu z afrykańską kulturą, religią naszych przodków, a czasami dialogu z sektami. To właśnie sekty i ich coraz większa liczba w dużej mierze kształtują granice doświadczenia religijnego oddzielającego rzeczywistością religijną i świecką. Jeden z akcentów w tym dialogu jest położony na funkcję kobiety jako głosiciela posłania religijnego. To dopiero początek tego problemu, ale będzie on musiał być podjęty w przyszłości.
Największym wyzwaniem dla dominikańskiego przepowiadania na kontynencie afrykańskim nie jest głęboka ewangelizacja, która się wyraża tylko w służbie, lecz dążenie do tego, aby ta służba mogła stawać się wyraźnym głoszeniem Ewangelii wprost.
Służba, która głosi
Zamiast podsumowania pozwolę sobie zaproponować perspektywę dla naszego przepowiadania, którą rozumiem jako służbę apostolską, służbę, która głosi, lub też głoszenie służebne.
Wydaje mi się konieczne istnienie struktur koordynujących tego rodzaju służbę. Oto parę inicjatyw na marginesie.
Pierwsza to projekt i wyzwanie, którym jest przyszłe centrum badań — będzie tam Instytut Kobiety i miejsce koordynacji służby misjonarek dominikanek. Centrum takie nada tym działaniom charakter kaznodziejski, może lepiej: profetyczny.
Takie centrum mogłoby z jednej strony planować misję zgromadzenia poprzez solidne analizowanie danych kulturowych, socjalnych i politycznych, z drugiej zaś strony byłoby miejscem współpracy ze świeckimi. Mogłoby również skutecznie nagłaśniać swoją działalność. Wreszcie formowałoby kobiety w duchowości dominikańskiej.
Już zakupiłyśmy teren na peryferiach Kinszasy. Teraz tylko zbierzemy środki, aby to centrum zbudować.
Kinszasa, 29 lipca 2004 roku
przeł. Piotr Napiwodzki OP
Oceń