Hewel. Wszystko jest ulotne oprócz Boga
Kiedy Ojciec Święty powiedział na lotnisku w Balicach „Żal odjeżdżać”, dzieliłem z nim ten smutek, choć towarzyszyła mu iskra nadziei, że za rok… że Świątynia Opatrzności… I choć pojawia się myśl, którą od lat podsuwa jeden z moich przyjaciół, że trzeba modlić się za tego, który po nim, po Janie Pawle II Wielkim nastanie, w tej chwili przede wszystkim jest we mnie dziękczynienie za te dni ostatnie. Za Skałę, Krzyż i Młodość.
Skała
Uczestniczyłem w spotkaniu na Campusie Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wyruszyliśmy nań spod jednego z budynków UJ. Ks. dziekan Tomasz Węcławski nasłuchiwał przez radio homilii z Łagiewnik, którą miał skomentować dla KAI. Jechaliśmy w autobusie złączeni słuchawkami, jak bracia syjamscy.
Campus PAT. Surowy beton rozkwitł czerwienią rektorskich tóg i bielą gronostajów, fioletem, zielenią, granatem… Wszystko ozłocone słońcem. Cały świat barwy, wartości, prestiżu stał cierpliwie. W końcu pojawił się Jan Paweł II. Trwały wśród nas spekulacje, czy zatrzyma się, czy przemówi… Jesteśmy świadomi jego kondycji fizycznej.
Gdy padły pierwsze słowa, wątpliwości zostały ucięte. „Bardzo dziękuję za ten przystanek z Łagiewnik na Franciszkańską, bardzo dziękuję”. Niewiele jest w czasie pielgrzymek papieskich tak uprzywilejowanych grup jak ludzie nauki. Na pewno młodzi, także chorzy.
Spoglądam na Jana Pawła II. Widzę stężałą od cierpienia twarz, rozchylone usta, ciężką głowę ujmowaną charakterystycznym gestem w obie dłonie… Spoglądam wraz z innymi na twarz starego, schorowanego człowieka. I właśnie wtedy słyszę szept ks. Henryka Seweryniaka z UKSW: „Popatrz, to jest Skała!”. Znika cała powłoka fizyczności. Dokonuje się spojrzenie poza fenomen, w głąb, w istotę. On jest Skałą.
Ojciec Jan Góra mawia, że im gorzej Ojciec Święty chodzi, tym dalej zajdzie… Teraz bardziej niż dawniej przekonuje jego siła. Papież jest Skałą, bo jest w nim wiara, a także ufność prawdzie, dlatego tak ważne było to spotkanie Nauczyciela myślenia i Świadka prawdy z nauczycielami akademickimi.
Krzyż
„Bardzo przepraszam, ale stworzono tu taką barierę, która mi nie pozwala wstać”. Lekki żart przerywa tok przemówienia powitalnego Jana Pawła II. Subtelna ironia z własnej niemocy i ograniczenia. Istotnie potrzebny jest pulpit na fotelu, potrzebny jest także, gdy Papież przemawia, stojąc. Oparty o ten pulpit, pochylony głęboko, przełamany. Jakże inny od tego, którego pamiętam sprzed lat, idącego z pastorałem w ręku. Potem wspierał się na nim, coraz wyraźniej, coraz ciężej. To chyba pierwsza pielgrzymka w Polsce, w której zabrakło tak bardzo charakterystycznego pastorału. Zabrakło krzyża, na którym opierał się coraz mocniej Zastępca Chrystusa.
W pewnej chwili przychodzi myśl, że przecież on sam, Jan Paweł II, stał się krzyżem: „razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża” (Ga 2,19). Właśnie dlatego jego słowa — stosunkowo skromne, zwykłe, pozbawione patosu — są tak autentyczne: „Wiem, że wiele polskich rodzin, zwłaszcza wielodzietnych, wielu bezrobotnych i ludzi w podeszłym wieku ponosi niemałe koszty przemian społeczno–gospodarczych. Pragnę im powiedzieć, że dzielę duchowo ich ciężary i los”. „Dzielę”, to znaczy wprowadzam w tajemnicę Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Jestem autentycznie, najgłębiej solidarny. Jest zarazem wiarygodny. To wskazówka dla nas wszystkich, którzy chcemy mówić, rozprawiać, pisać o ludzkim cierpieniu.
Młodość
Wreszcie trzeci impuls. Zwrócił mi na niego uwagę mój przyjaciel, człowiek przenikliwej troski i wrażliwego krytycyzmu, który bardzo przeżywał wydarzenia ostatnich miesięcy w Kościele w Polsce, w Poznaniu. Mówił, że w głębi serca ma wątpliwość, po co to wszystko… Pytanie o rolę wiary, religii, o jej siłę i skuteczność.
Takie pytania mogło sobie stawiać wielu katolików w Polsce. Wielu oczekiwało, że Jan Paweł II wypowie się zdecydowanie na temat nadużyć księży, zarzutów wobec Kościoła, hierarchii, biskupów. Według nich, w mówieniu o miłosierdziu zabrakło słów oceny, sprawiedliwości.
Na pytania nurtujące Cezarego i innych została dana pośrednio najważniejsza odpowiedź. W pozornie lekki dialog z młodzieżą o przemijaniu, o 23 latach, które przybyły, Papież genialnie wplótł: „Jest tylko jedna rada, to jest Pan Jezus. »Jam jest Zmartwychwstanie i życie«, to znaczy pomimo starości, pomimo śmierci: młodość w Bogu — i tego wam wszystkim życzę”. Właśnie po to wysiłek życia, właśnie po to nieuleganie zgorszeniom, właśnie po to wierność prawdzie. Młodość w Bogu.
Trudno pisać o programie życia po tych dniach. On jest w pewien sposób oczywisty. Ważne jest to, że ten czas był na nowo zafascynowaniem, że był odkryciem w nas człowieka. Był przypomnieniem tego, jak może być. Reszta zależy już od nas.
Oceń