Kościół powołuje prezbiterów
Oferta specjalna -25%

Ewangelia według św. Marka

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 54,90 PLN
Wyczyść

Pytania o formę obecności i służby prezbiterów w Kościele stawiane są coraz częściej. Ich pojawianie się powinno być odczytywane jako sygnał potrzeby tkwiącej głębiej.

Z zainteresowaniem przeczytałem propozycję Michała Wojciechowskiego, ponieważ stanowi ona przykład poważnego myślenia o miejscu i roli prezbiterów w Kościele. Trzeba jednak zauważyć, że z racji zwięzłości tekstu zawarty w nim pomysł dochodzi do głosu jedynie bardzo szkicowo. Poproszono mnie o komentarz z perspektywy eklezjologicznej. Odniosę się w związku z tym do dwu kwestii: możliwości wprowadzenia w życie Kościoła proponowanej przez Wojciechowskiego wizji prezbiteratu i trudności, które w realnym stanie świadomości i działania Kościoła muszą się w związku z tym pojawić. Mój komentarz również będzie jedynie szkicowy, ponieważ całości tej bardzo złożonej problematyki nie da się przedstawić w jednym zwięzłym tekście.

1. Pierwsze pytanie brzmi, jakich ludzi wolno Kościołowi ustanawiać prezbiterami. Szczegółowe odpowiedzi na takie pytanie można znaleźć w Kodeksie Prawa Kanonicznego (kanony 1024–1052) i w dokumentach współczesnego kościelnego nauczania. Dokumenty te z natury rzeczy formułują wymagania konieczne, pozostawiając tym samym znaczną przestrzeń swobodnej decyzji biskupów co do tego, kogo rzeczywiście powołają do prezbiterium. Także przepisy szczegółowe dotyczące zasad działania seminariów nie wykluczają przygotowania do kapłaństwa na innej drodze, a raczej wskazują wynikającą z doświadczenia Kościoła drogę zwyczajną. W naszym kontekście trzeba zatem zwrócić uwagę nie tyle na szczegółowe przepisy, ile raczej na podstawową zasadę wyboru prezbiterów. Doskonałą i autorytatywną ilustrację tej zasady znajdujemy w liturgii święceń prezbiteratu, która uprzytamnia zasadę powoływania prezbiterów ze zgromadzenia Kościoła, któremu mają służyć. Słowa skierowane do biskupa: „święta Matka Kościół prosi, byś wyświęcił tych naszych braci…” nie są bynajmniej figurą retoryczną — prezbiterzy są wybierani spośród Kościoła i wyświęcani na jego prośbę i według jego potrzeby. To Kościół znajduje pośród siebie kandydatów do służby prezbiterów i uznaje ich za godnych święceń.

2. Jednakże ostatecznie to nie wybór Kościoła, ale związanie się z nimi Chrystusa, który chce ich dla siebie i dla swojego Kościoła, stanowi fundament ich powołania. Włożenie rąk i modlitwa biskupa, czyli sakramentalna czynność Kościoła, nie jest w istocie niczym innym, jak tylko ujawnieniem wyboru dokonanego przez Chrystusa. Jedynym źródłem tego wyboru i ujawniającej go w Kościele sakramentalnej czynności jest Chrystus. Powinno się więc skorygować rozpowszechniony potoczny sposób myślenia o godności prezbiteratu jako o swego rodzaju przywileju udzielanym przez Kościół wyróżniającym się chrześcijanom, którzy przyjmując go, zostają jeszcze bardziej wyróżnieni. Pierwszym kryterium nie jest bowiem „wyróżniające się chrześcijaństwo” kandydatów, ale wola Chrystusa, którą Kościół zobowiązany jest uważnie i odważnie odczytywać. Możliwy jest bowiem w tej dziedzinie grzech nierozwagi, przed którym ostrzega swojego ucznia Paweł Apostoł: „Rąk na nikogo pośpiesznie nie wkładaj” (1 Tm 5,22), ale możliwa jest też (choćby podyktowana czystymi intencjami) nadmierna ostrożność, która również może przeszkodzić wypełnieniu zamiaru Chrystusa. On chce nie tylko prezbiteratu w Kościele, ale także poszczególnych prezbiterów — tych właśnie, a nie innych ludzi — i to On pierwszy wie, których chce. Chrystus wie to przecież nie dla siebie samego, ale dla swojego Kościoła (to jest dla nas) — oznacza to, że i Kościół może wiedzieć, których Chrystus chce. Właśnie dlatego pierwszym pytaniem, które musi sobie stawiać w tej sprawie Kościół (i każdy, kto ponosi za Niego odpowiedzialność), jest: gdzie jeszcze, kiedy i przez jakich ludzi powołanych do prezbiteratu Chrystus chce urzeczywistnienia swojego Kościoła. Pytanie to może się wydać zbyt ogólne, a jednoznaczna odpowiedź na nie w większości sytuacji bardzo trudna. Jednakże nie możemy nie wierzyć, że pytanie to, otwarcie i odważnie stawiane, doczeka się odpowiedzi. Możemy też spokojnie przyjąć, że — tak jak to było w Kościele zawsze — w miarę znajdowania tych odpowiedzi będziemy też znajdowali rozstrzygnięcia kwestii kryteriów, którymi ma się kierować Kościół, powołując prezbiterów.

3. Na jakiej podstawie „uznano ich [tych właśnie kandydatów] za godnych święceń” (to także słowa z liturgii)? W miarę oczywista odpowiedź brzmi: najpierw ze względu na zadeklarowaną przez nich wolę poświęcenia się służbie kapłańskiej w Kościele, następnie ze względu na ich przymioty ludzkie, moralne i duchowe (w tej perspektywie umieszcza się też zazwyczaj wymaganie od kandydatów do kapłaństwa w Kościele rzymskim zobowiązanie się do zachowania celibatu), dalej ze względu na zdobyte przez nich specjalne przygotowanie (duchowość, studia) i wreszcie ze względu na ich sprawdzoną przydatność do pracy duszpasterskiej. To jest odpowiedź na pytanie, dlaczego tych oto kandydatów dopuszczono do święceń. Łatwo zauważyć, że chodzi tu o ludzką (społeczną) akceptację dla nich, wyrażaną w Kościele, i że kryteria tej akceptacji ustalane są właśnie przez nauczanie, prawo i praktykę Kościoła. Jakkolwiek pewne elementy tych kryteriów brano pod uwagę zawsze (w każdej epoce dziejów Kościoła), większość z nich podlega korekcie w zależności od aktualnych kościelnych doświadczeń. W tym sensie uważna obserwacja doświadczeń różnych kościelnych wspólnot i zwracanie uwagi na te, które kazałyby dokonać korekt w prawie i praktyce Kościoła, jest obowiązkiem tych wszystkich, którzy czują się odpowiedzialni za jego życie i rozwój. Można się też spodziewać, że im powszechniej odczuwana jest potrzeba tej korekty, tym pewniejsze, że zostanie ona dokonana.

Żyjemy w epoce, w której pytania o formę obecności i służby prezbiterów w Kościele stawiane są coraz częściej i coraz bardziej intensywnie. Niektóre z nich stawiane bywają pod wpływem czynników zewnętrznych (kulturowych i społecznych). Czasem stawia się je też zbyt niecierpliwie albo tak doraźnie, że niedobrze jest natychmiast na nie reagować. Nie znaczy to jednak, że są one zbędne. Ich pojawianie się powinno być odczytywane jako sygnał potrzeby tkwiącej głębiej (trochę tak, jak gorączka jest sygnałem choroby). Pojawiają się współcześnie również pytania o sposób wybierania prezbiterów wypływające z pogłębionego doświadczenia wiary, stawiane cierpliwie i niedoraźne. Te powinny tym bardziej być brane pod uwagę jako znaki czasów. Myślę, że należy do nich pytanie Michała Wojciechowskiego — podobne nieco (mimo wyrażanych przez niego zastrzeżeń) do pojawiającego się już od wielu lat pytania o możliwość wyświęcania na prezbiterów dojrzałych i sprawdzonych chrześcijan żyjących w małżeństwie (tzw. viri probati).

4. To podobieństwo może pomóc w zrozumieniu, na czym polega największa praktyczna trudność z odpowiedzią na ten rodzaj postulatów. Sprawa dopuszczenia do święceń kapłańskich wypróbowanych i dojrzałych chrześcijan żyjących w małżeństwie jest podnoszona od dawna, ale wciąż nie widać jej bliskiego rozwiązania. Najczęściej uważa się, że przyczyną jest podejrzenie o próbę swoistego obejścia wymagania celibatu. Wydaje się jednak, że poważniejszym powodem ostrożności i zwłoki w tej dziedzinie jest dość daleko idąca zmiana „stylu życia” Kościoła, która byłaby następstwem tych zmian. Doświadczenie mówi, że przemiany tego rodzaju mają sens i przynoszą dobre owoce, kiedy dokonują się nie skokowo, ale ewolucyjnie. Zazwyczaj bywa tak, że pewne nowe zjawisko pojawia się najpierw jako zupełny wyjątek, następnie w miarę rzeczywistej potrzeby zakorzenia się i ewentualnie zostaje przyjęte jako forma lokalnie/powszechnie akceptowana lub nawet powszechnie obowiązująca. Z wczesnymi fazami takiej sytuacji w odniesieniu do możliwości zarysowanej w propozycji Michała Wojciechowskiego mamy do czynienia obecnie. Rozwiązanie takie pojawia się (nie od dzisiaj) jako sytuacja wyjątkowa. Istnieje także przynajmniej jedna wspólnota objęta prawem powszechnym Kościoła, która powołuje prezbiterów według zasad bardzo bliskich propozycji Wojciechowskiego. Jest nią Opus Dei. Można się spodziewać, że doświadczenia, które w ten sposób się gromadzą, przyniosą odpowiedź na dość intensywnie w ostatnim czasie zgłaszane oczekiwania nowego zrozumienia roli i miejsca prezbiterów w Kościele (i związane z tym praktyczne problemy dotyczące ich przygotowania, dojrzałości itd.).

Kościół powołuje prezbiterów
Tomasz Węcławski

urodzony 20 listopada 1952 r. w Poznaniu – Tomasz Polak, do 30 kwietnia 2008 Tomasz Węcławski, były ksiądz, studiował w Poznaniu i Rzymie, polski teolog specjalizujący się w teologii dogmatycznej i fundamentalnej, profesor zwyczajny Uniwersytetu im. Adama Mi...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze