Nie istnieje zło tak wielkie, by wszechmoc Boża nie mogła z niego wyprowadzić dobra. Nie istnieje dobro tak zniewalające, by przewrotność ludzkiego serca nie była w stanie zrobić z niego złego użytku.
Jestem księdzem od siedmiu lat. To bardzo krótko. Przez ten czas stale wzrastało we mnie i nabierało sił przekonanie, że rolą pasterza jest troska o dwie sprawy.
Po pierwsze, o przyprowadzenie do wiary i Kościoła tych, którzy pozostają na zewnątrz. Czasami są to niewierzący i nieochrzczeni. Niekiedy zaś ci, którzy przyjęli wszystkie sakramenty Kościoła, ale od praktyki wiary radykalnie odeszli – „odpadli od łaski”. Można ten rodzaj troski kapłana nazwać troską apostolską. Nie wolno jej zarzucić. Kapłan, który przestaje być apostołem i misjonarzem, wyrzeka się istotnej części swojego powołania. Ten, kto przekonuje wyłącznie przekonanych, nawraca głównie nawróconych i idzie tylko do tych, od których może spodziewać się akceptacji i szacunku, zrzeka się części charyzmatu, który został mu dany przez włożenie rąk. Ksiądz musi chcieć wychodzić do tych, którzy do Kościoła nie przychodzą.
Jest jednak jeszcze drugi wymiar troski pasterza, który nie może być zaniedbany. To ci, którzy wewnątrz Kościoła są i chcą być. Korzystają z sakramentów, słuchają słowa Bożego i wydaje się, że nie sprawiają specjalnego kłopotu Panu Bogu – a na pewno nie sprawiają specjalnego kłopotu księdzu. Trudno wtedy dostrzec, że właśnie oni znajdują się na bardzo niebezpiecznej drodze.
Dobrze, że przychodzą do Kościoła, dobrze, że się spowiadają, dobrze, że celebrują chrzty i pierwsze komunie swoich dzieci, dobrze, że hucznie świętują zawarcie sakramentu małżeństwa. A jednak jest jakiś niepokój, coś w tym wszystkim czasami nie gra, coś jest nie tak. Długo się zastanawiałem, czy przypadkiem się nie czepiam, czy nie szukam dziury w całym, czy nie dmucham na zimne. Trudno było jednak zaprzeć się owego dziwnego niepokoju, który niekiedy towarzyszył mi zwłaszcza przy szafowaniu sakramentów. Niepokój ten wypływał z poczucia, że za zewnętrznymi gestami czai się jakaś nieprawda.
Rytualne alibi
Obfitość i dostępność łaski Bożej obecnej dzięki sakramentom Kościoła jest dobrem, które trudno z czymkolwiek porównać. Ważne i niezwykle piękne jest to, że Kościół z biegiem lat coraz bardziej otwierał i wciąż szerzej otwiera dostęp do sakramentalnych
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 5000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń